Reklama

reklama

Krystyna Dąbrowska: ludzie traktują słowo "poetka" jako coś bardzo pretensjonalnego

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Krystyna Dąbrowska: ludzie traktują słowo "poetka" jako coś bardzo pretensjonalnego
Poetka i tłumaczka Krystyna Dąbrowska gościnią Michała Nogasia w wieczornej audycji "Ludzie"Foto: Łukasz Rabikowski

Jaką rolę może pełnić w życiu człowieka poezja? Kiedy rodzi się wiersz? Jak bardzo inspirujące mogą być spotkania z twórczyniami i twórcami z innych części świata? Gdzie szukać źródeł własnego języka? I wreszcie – jak tłumaczy się wiersze innych poetów, w tym noblistki Louise Glück? A dodatkowo też – w jaki sposób reperuje się skrzydła motyli monarchów? O to wszystko Michał Nogaś w swojej audycji pytał Krystynę Dąbrowską, poetkę, tłumaczkę, laureatkę Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.

  • Krystyna Dąbrowska (1979) wydała dotychczas pięć tomików: "Biuro podróży" (2006), "Białe krzesła" (2012), "Czas i przesłona" (2014), "Ścieżki dźwiękowe" (2018), "Miasto z indu" (2022).
  • Tomik "Białe krzesła" (2012) przyniósł Krystynie Dąbrowskiej Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej (2013). Kolejne zbiory poezji, "Ścieżki dźwiękowe" (2018) oraz "Miasto z indu" (2022), przyniosły jej nominacje do Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego "Orfeusz" za najlepszy tom roku.

Kroić wiersze jak żabę

Gościni audycji "Ludzie" przyznaje, że poezję pisała właściwie "od zawsze". I nie jest to poetycka przenośnia. – Mam zachowany zeszyt z czasów PRL-u, z kwiatkiem na okładce, i tam są wpisane wiersze: rymowane, z błędami ortograficznymi.  Powstawały, gdy miałam 10 lat – opowiada.

Można by więc pomyśleć, że w szkole uwielbiała wierszyki i poezję. Nic bardziej błędnego! – Dziwna sytuacja, bo pisałam wiersze już w szkole podstawowej, a jednocześnie nienawidziłam lekcji, na których kroiło się wiersze jak żabę. Trzeba było powiedzieć, co poeta miał na myśli, i robić rozbiór wiersza… To był koszmar – przyznaje. – Dzisiaj myślę, że może ten rozbiór wiersza nie jest taki zły, ale katować tym ludzi, którzy pierwszy raz czytają wiersze, to straszne. Już nie mówiąc o tym, że z poetów, którzy są naprawdę świetni, w lekturach są przeważnie rzeczy okropne. Może nie jest to regułą, ale pamiętam wiersz Szymborskiej o bodajże Ludwice Waryńskiej, która ratuje dzieci z płonącego domu. Muszę przyznać, że Szymborską uwielbiam, ale tego wiersza nie znoszę. A moja znajomość z nią zaczęła się właśnie od niego – wspomina.


Literatura na styku dwóch wyobraźni

Zresztą z pytaniami "Co pani miała na myśli?" albo "O co w tym wierszu chodzi?" spotyka się do dzisiaj. I oczywiście nie odpowiada, gdyż to są pytania, które powinny być skierowane właśnie do osoby, która czyta wiersz. – Nie pamiętam, kto z moich znajomych powiedział, że najlepsze w pisaniu, nie tylko wierszy, ale w ogóle literatury, jest spotkanie dwóch wyobraźni: mojej, kiedy piszę, i osoby, która potem to czyta. I ten wiersz, powieść, cokolwiek, wydarza się dopiero na styku tych dwóch wyobraźni – tłumaczy.

Odczytanie ekstremalne

Okazuje się jednak, że to, co "poetka ma na myśli", nie musi się zgadzać z tym, co czytelnik potrafi odnaleźć w wierszu. Można powiedzieć, że interpretacje są w większości przewidywalne, ale zdarzają się zaskoczenia.

– Miałam dość ekstremalną sytuację ze studentkami polonistyki w Chinach: na warsztatach miały za zadanie przełożyć mój wiersz. Wybrały bardzo wczesny, z pierwszej książki, o kobiecie, która jest w szpitalu, bo przewróciła się na ulicy. W wierszu nie jest powiedziane, co tak naprawdę jej się stało. I one wszystkie jak jeden mąż uznały, że to jest wiersz o… gwałcie! A ja nigdy nawet bym nie pomyślała, że to jest wiersz o gwałcie – opowiada rozmówczyni Michała Nogasia. – I dla mnie to był szok. Mówiący zresztą dużo o tych dziewczynach, które miały 18-19 lat. I o chińskich rodzinach – wskazuje.

Przeczytaj także:


Ale co tak naprawdę robisz?

Krystyna Dąbrowska zdradza, że musiało minąć trochę czasu, zanim sama siebie zaakceptowała jako poetkę. Związane było to m.in. z faktem, że w młodości równolegle zajmowała się pisaniem i malowaniem: raz ważniejsze było jedne, raz drugie. I zdecydowała się studiować grafikę na ASP, co paradoksalnie sprawiło, że zaczęła się od niej odsuwać. I ponownie zbliżyła się do poezji; choć nie do tego, by mówić o sobie "poetka".

– W naszej kulturze słowo "poeta" jest obwarowane takim patosem, że przez lata nie mówiłam, że piszę wiersze. I nigdy bym się nie przedstawiła, że jestem poetką – nawet kiedy wydałam książkę. Zawsze krążyłam dookoła: "zajmuję się pisaniem, tłumaczę" – wyjaśnia. – I bałam się tego słowa, bo ludzie traktują to jako coś bardzo pretensjonalnego. Albo kiedy pytają, co robię, i mówię: "piszę wiersze", to pytają: "ale co tak naprawdę robisz?" – opowiada.

– Więc dochodzenie do myślenia o sobie jako o poetce nie było może długie, ale społeczne przyznanie się do tego było dużo dłuższe – stwierdza.


Posłuchaj

51:06
Krystyna Dąbrowska, poetka, laureatka Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (Ludzie/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Ludzie
Prowadzi: Michał Nogaś
Gość: Krystyna Dąbrowska (poetka, tłumaczka, laureatka Nagrody im. Wisławy
Szymborskiej)
Data emisji: 15.07.2024
Godzina emisji: 23.08

pr/wmkor

Polecane