Berlińska scena techno została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO
2024-03-18, 17:03 | aktualizacja 2024-03-19, 07:03
Berlińska scena techno tworzy historię: została wpisana na światową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Co to oznacza dla tego miasta, gatunku muzyki i jego fanów. Jak w ogóle można się dostać na taką listę i jakie produkty z Polski tam trafiły? Co jeszcze może trafić?
- Starania, aby berlińską scenę techno wpisać na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO, trwały 10 lat. Chociaż oficjalny wniosek został złożony w roku 2022.
- Polska na światową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO wpisała flisactwo (wspólnie z kilkoma krajami), sokolnictwo (również wspólnie z innymi), kulturę bartniczą (z Białorusią), dywany kwietne na Boże Ciało, szopkarstwo krakowskie, poloneza.
Jak sprawić, aby uzyskać wpis na międzynarodowej liście dziedzictwa kulturowego UNESCO? Pierwszym krokiem jest lobbing w kręgach lokalnych: w Polsce jest to Narodowy Instytut Dziedzictwa, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Polski Komitet ds. UNESCO. Jeżeli tutaj uzyska się wsparcie i wszystko uda się przeprowadzić pozytywnie, lobbing przechodzi na poziom międzynarodowy. A tam, jak we wszystkich organizacjach międzynarodowych: duże interesy, polityka… Krótko mówiąc – nie jest łatwo.
Legenda muzyki doceniona
Berlińskie techno od lat wyznacza trendy na całym świecie, to prawdziwa legenda muzyki: każdy marzy, aby choć raz właśnie w Berlinie pójść na prawdziwą imprezę, na której bawi się mnóstwo kolorowych ludzi. Jednak wpis na listę UNESCO oznacza też problemy i dylematy. – Może być dźwignią i pomocą w staraniu się o dofinansowanie dla mimo wszystko dość kulejącej branży, mocno rozpiętej między mainstreamem a undergroundem. A jeżeli to wsparcie będzie, to czy rzeczywiście trafi do undergroundowych artystów, czy będzie wspieraniem tych, którzy i tak na tej scenie świetnie sobie radzą? – tłumaczy związana z berlińską sceną techno krakowska Dj-ka Virtual Geisha. – Fajnie by było, gdyby ten kapitalistyczny trend, że „biedniejsi stają się biedniejsi, a bogatsi stają się bogatsi”, w tym wypadku się nie wydarzył – stwierdza.
Polityczne aspekty techno
Virtual Geisha wskazuje też na ważny problem związany z sytuacją polityczną. – Jest mocno ironiczne, że w Niemczech artyści, także artyści techno, którzy zajmują bardzo jasne stanowisko wobec tego, co się dziele w Strefie Gazy, są cancelowani z lineupów, są usuwani z klubów – mówi. – To smutne i groteskowe, że zostaje wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa scena i kultura techno, która ma mocne hasła równości, wolności, pokoju, a w tym samym momencie rząd Niemiec wprowadza ustawy sprawiające, że artyści techno są skreślani i cancelowani – opowiada.
– To trochę tak, jakby dać komuś order i odebrać stypendium – dodaje.
Posłuchaj
Niemcy mają techno, Polacy poloneza
Wpis na listę niematerialnego lub materialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO, ale też listę programu Pamięć Świata obejmującą zabytki biblioteczno-archiwalne, daje przede wszystkim prestiż, rozgłos i popularyzację. – Przyznam, że jestem zaskoczony, gdyż zawsze to dziedzictwo kojarzyło mi się z czymś, co jest kultywowane przez dziesięciolecia. I nagle zorientowałem się, że pierwsza Love Parade to jest rok 1989. I te kilkadziesiąt lat w tym szybko zmieniającym się świecie to dużo, to bardzo dużo – komentuje wpisanie berlińskiej sceny techno na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO Michał Laszczkowski, dyrektor Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków. – Niemcy mają techno, a Polacy poloneza. Trochę się zaśmiałem, kiedy przeczytałem, że rok temu na tę listę został wpisany polonez – wskazuje.
– Wszystko, co Polska wpisała na światową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO, ma charakter historyczny, czasami wręcz zanikający – dodaje.
Co możemy, co warto wpisać?
Trójkowy gość przypomina, że próba wpisania na listę materialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO Stoczni Gdańskiej nie powiodła się. Dlaczego? Argumentem "za" miało być, że stocznia ma związek z obaleniem komunizmu w Polsce. – Nasz stosunek do komunizmu jest jednoznaczny, natomiast w przypadku np. Rosji czy Chin, które bardzo protestowały (przeciw wpisaniu Stoczni na listę - red.), ten stosunek do komunizmu jest bardziej pozytywny – tłumaczy.
I podsuwa pomysł, co powinniśmy się starać wpisać na listę UNESCO: chodzi o Wigilię. – To jest naprawdę coś unikatowego w skali światowej, że wszyscy w naszym rejonie Europy kultywujemy coś, co nie ma żadnego uzasadnienia teologicznego, a jednak to robimy. Robimy bez względu na to, czy jesteśmy katolikami, prawosławnymi, wierzącymi czy nawet niewierzącymi, bo w Polsce do Wigilii zasiadamy wszyscy – wyjaśnia.
Posłuchaj
Przeczytaj także:
- We Wrocławiu startuje 44. Przegląd Piosenki Aktorskiej, 10-dniowe święto teatru i muzyki
- Bez tematów tabu. Renata Przemyk o płycie z zespołem Dagadana
- "Jest dziełem absolutnie skończonym". Joanna Okuniewska o płycie Slowdive "Slowdive"
***
Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzi: Radosław Nałęcz
Autorka materiału reporterskiego: Martyna Masztalerz
Gość: Michał Laszczkowski (dyrektor Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków)
Data emisji: 18.03.2024
Godzina emisji: 7.46, 8.11, 8.20
pr/wmkor