Reklama

reklama

Koci wirus: czy ptasia grypa atakuje koty? Właściciele przerażeni, lekarze niewiele wiedzą

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Koci wirus: czy ptasia grypa atakuje koty? Właściciele przerażeni, lekarze niewiele wiedzą
Koci wirus jest śmiertelnie niebezpieczny dla zwierżatFoto: Shutterstock/Africa Studio

Koci wirus coraz bardziej niepokoi właścicieli kotów. Naukowcy na razie niewiele wiedzą, choć dużo wskazuje, że chodzi o ptasia grypę H5N1. Główny Lekarz Weterynarii ostrzega przed wirusem. Ze względu na wysoką zaraźliwość między kotami zaleca się ostrożność i trzymanie kotów w domu na czas badania próbek. Nie ma jednak mowy o pandemii – wyjaśniają eksperci. 

  • Na razie odnotowano ok. stu przypadków zachorowań kotów w całym kraju. Łączą je podobne objawy i przebieg, jednak nie udowodniono żadnego kontaktu pomiędzy chorymi zwierzętami
  • Z jedenastu próbek przebadanych w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach, dziewięć dało wynik pozytywny w kierunku ptasiej grypy H5N1

Trwają badania genetyczne kociego wirusa

– Do nas żaden jeszcze nie trafił, natomiast kontaktuję się z kolegami i koleżankami z całej Polski i tam te przypadki były. Powtarzające się objawy to wysoka temperatura, zdarzają się objawy nerwowe. Dużo więcej informacji nie ma, bo ten zwierzak niestety dosyć szybko umiera – mówi lekarz weterynarii Aleksander Olszewski. – Zwierzęta chorowały z bardzo ostrym przebiegiem. Charakterystyczna była duszność, objawy nerwowe łącznie z napadami padaczkowymi. Widać więc, że ich stan był ciężki – potwierdza Zdzisław Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

– Badania są w toku. Badania materiału genetycznego wirusa są prowadzone również w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach, aby zobaczyć, jakiego charakteru jest to wirus. I właściwie teraz tyle wiemy – dodaje.

Lekarze wiedzą, że niewiele wiedzą

– Nie ma udowodnionego związku pomiędzy poszczególnymi przypadkami, jak przy chorobie zakaźnej, gdy jest kontakt jednego osobnika z drugim i mamy podobne objawy: takiej sytuacji teraz nie ma. To są koty z różnych miast, to są koty albo wychodzące albo nie wychodzące – więc ciężko jest udowodnić jakąś toksynę, jakiś zakaźny radiologicznie czynnik Jesteśmy w kropce: na razie pozostaje nam postępowanie objawowe – przyznaje Aleksander Olszewski. – Umówmy się: 100 kotów na jakieś 30 milionów to nie jest dużo, więc nie można mówić o pandemii. Ale nie chciałbym, aby narastała panika, bo ludzie mnie o to pytają, czytają w necie i mają różne sprzeczne informacje. Problem jest taki, że nie wiemy do końca, jak to leczyć, a choroba jest ostra, przebiega szybko: od pierwszych objawów do zgonu może minąć doba – tłumaczy.

Procedury bezpieczeństwa jak przy pandemii

Ponieważ nie ma udowodnionego kontaktu miedzy tymi kotami, nie znając czynnika biologicznego nie mamy bladego pojęcia – odpowiada dr Olszewski na pytanie o metodę zabezpieczenia przed kocim wirusem. – Mogę tylko powiedzieć, że jeżeli to jest czynnik wirusowy, zakaźny, związany z ptasią grypą, opiekunowie powinni zwrócić uwagę na to, żeby używać rękawiczek, masek, tak jak przy pandemii. Myć, odkażać ręce, miski, kuwety. Izolować zwierzę – radzi.

Główny Lekarz Weterynarii informuje, że przebadano 11 próbek z czego 9 dało wynik dodatni w kierunku ptasiej grypy H5N1. Dodatnie próbki pochodzą z Poznania, Trójmiasta oraz Lublina. Wstępne badania wykluczają pochodzenie wirusa grypy, który w ostatnich dniach powodował zachorowania u mew.

Przeczytaj także


Posłuchaj

4:08
Koci wirus atakuje, lekarze i naukowcy na razie są bezradni (Trójka przed południem)
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł audycji: Trójka przed południem
Prowadzi: Piotr Firan
Autor materiału reporterskiego: Jacek Frentzel
Data emisji: 27.06.2023
Godzina emisji: 11.39

pr

Polecane