Afera podsłuchowa. Wiesław Dębski: Falenta doniósł sam na siebie
2014-08-25, 09:08 | aktualizacja 2014-08-25, 10:08
- Nie można przez to, że Marek Falenta kombinuje na wszelkie możliwe sposoby, odpuszczać tego, o czym rozmawiały osoby nagrywane - mówi w "Komentatorach" w radiowej Trójce Wiesław Dębski ('Wirtualna Polska").
Posłuchaj
Służby specjalne wiedziały o nagrywaniu rozmów w restauracjach - twierdzi główny podejrzany w "aferze taśmowej" Marek Falenta. Biznesmen powiedział dziennikarzom, że to on poinformował ABW i CBA o podsłuchach. O sprawie informuje tygodnik "Do Rzeczy".
<<<Marek Falenta: służby specjalne wiedziały o nagrywaniu rozmów w restauracjach>>>
Zdaniem Wiesława Dębskiego ("Wirtualna Polska") z ostatnich doniesień wynika, że "Marek Falenta doniósł sam na siebie". - Uprzedził, że są nagrywane rozmowy, które on nagrywał - zaznacza publicysta. - Falenta w całej tej sprawie jest niewiarygodny. To jest jak w starym czeskim filmie. Nikt nic nie wie - ocenia gość Trójki. Łukasz Warzecha ('W sieci") zgadza się, że "ta sprawa jest bardzo zawikłana". - Przede wszystkim, jeśli chodzi o wyjaśnienie tego, kto to zorganizował, bo sama treść nagrań to oddzielny wątek - mówi.
- Skoro Marek Falenta, oskarżony o inicjowanie i organizowanie tych nagrań, został wypuszczony za kaucją, można wnioskować, że jednak nie okazał się aż tak groźny, jak to było mówione, a przynajmniej nie było podstaw do tego, żeby mu tej kaucji odmówić - podkreśla publicysta.
Rozmówcy Mai Borkowskiej mówili także o Bartłomieju Sienkiewiczu, który zeznawał w środę w prokuraturze ws. afery podsłuchowej.
<<<Afera podsłuchowa. Sienkiewicz zaprzeczył, by na rozmowę z Belką wysłał go Tusk>>>
Zdaniem Łukasza Warzechy, Bartłomiej Sienkiewicz nie powinien zostawać na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, ale, w jego opinii, "można sobie jednak wyobrazić z jakiego powodu Donald Tusk nie zdecydował się na zdymisjonowanie Sienkiewicza". -
- Prawdopodobnie uznał, że lepsza jest strategia "pójścia na rympał", czyli udajemy, że się nic nie stało. Gdybyśmy stwierdzili, że rzeczywiście się coś stało, musiałyby za tym pójść kolejne dymisje - ocenia gość Trójki i dodaje, że "obietnica Bartłomieja Sienkiewicza dotycząca jego odejścia, była na tyle mglista, że może ją odwlekać w nieskończoność".
Wiesław Dębski przypomina, że "Bartłomiej Sienkiewicz zapowiadał rezygnację w momencie, kiedy zakończy swoją ostatnią misję, czyli doprowadzi śledztwo do takiego stanu, kiedy będzie można powiedzieć, kto to zrobił". - Tę misję zakończył. Postawiono zarzuty - uważa publicysta.
- Rozmowa Bartłomieja Sienkiewicza była w kategoriach politycznych wysoce naganna i nie powinna zdarzyć się ministrowi spraw wewnętrznych. Pan premier powinien się zastanowić, jakie koszty poniesie z tego powodu jego partia - dodaje Dębski.
AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>
Goście "Komentatorów" mówili także o roli Polski w kryzysie na Ukrainie i ewentualnej posadzie na unijnym stanowisku dla Radosława Sikorskiego.
Rozmawiała Maja Borkowska.
(kh/fbi)