Deregulacja to walka z zabobonami

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Deregulacja to walka z zabobonami
Przemysław WiplerFoto: facebook.com/Przemysław Wipler

Przemysław Wipler (poseł PiS): te zabobony były rozdmuchiwane po to, aby ktoś zarabiał.

Posłuchaj

Puls Trójki 19 marca 2012
+
Dodaj do playlisty
+

W Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad kolejną transzą zawodów, do których dostęp ma być ułatwiony lub całkowicie otwarty. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin na początku marca zaprezentował transzę pierwszych 49 zawodów regulowanych, do których dostęp ma zostać ułatwiony lub całkowicie otwarty.

- To, że mamy na tej liście hańby aż 380 zawodów zamkniętych, najwięcej w całej UE, to jest efekt tego, że przez ponad 20 lat działały silne lobby, a obywatele i prawodawca byli słabi - twierdzi poseł PiS Przemysław Wipler.

Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego każdy przepis, który utrudnia dostęp do jakiegokolwiek zawodu musi mieć bardzo silne uzasadnienie. - Dostęp do zawodów powinien być reglamentowany tylko w oparciu o ochronę innych dóbr istotnych, jak ochrona życia, ochrona zdrowia, ochrona  bezpieczeństwa - wyjaśnia.

W opinii Wiplera "deregulacja zawodów ma różne twarze". - Są takie zawody, na przykład prawnik czy lekarz, gdzie deregulacja musi się sprowadzać do tego, aby modyfikować zasady dostępu, a jednocześnie wzmacniać rolę samorządów, by nie dbały one tylko o własny interes, a by egzekwowały misję, którą mają wypełniać - mówi.

- Natomiast są zawody, w których często nie ma samorządu, a po prostu jakaś grupa interesu wywalczyła sobie tryb wejścia w ten zawód, często zarabiając na tym - dodaje. Poseł przywołał przykład grzybiarzy. By zostać grzyboznawcą trzeba ukończyć kurs podyplomowy organizowany przez jednostki zrzeszające grzyboznawców. Kurs kosztuje 1,5 tys. zł.

Audycji "Puls Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku o 17.45.

Polecane