Polacy nie kupują tegorocznej...kiełbasy wyborczej

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Polacy nie kupują tegorocznej...kiełbasy wyborczej
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Rumun999/Wikimedia Commons/CC

Większość z nas nie wierzy w składane w czasie kampanii obietnice wyborcze. I mimo tego, że 63 procent Polaków zadeklarowało w sondażu TNS OBOP chęć pójścia do urn 9 października, wszystko wskazuje na to, że frekwencja będzie o wiele niższa.

Posłuchaj

"Za, a nawet przeciw", 27 września
+
Dodaj do playlisty
+

Zdaniem Janusza Korwin-Mikkego udział w wyborach nie jest obywatelskim obowiązkiem i ci, którzy nie wiedzą na kogo mają oddać głos powinni zostać w domu. Inaczej zagłosują na osoby, które wskażą im reżimowa media. Zdaniem gościa Trójki frekwencja w tegorocznych wyborach będzie wyjątkowo niska i wyniesie około 38 - 39 procent.

Jednak według ostatnich badań TNS OBOP chęć pójścia do urn 9 października deklaruje 63% Polaków, w tym 34 procent odpowiedziało w sposób zdecydowany, a 29 procent odpowiedziało "raczej tak". 10 procent ankietowanych powiedziało, że "raczej" nie pójdzie głosować,  16 procent zapowiedziało, że "zdecydowanie" nie pójdzie głosować, a 11 procent jeszcze nie wie.

Niechętni głosowaniu są zwłaszcza mieszkańcy mniejszych i średnich miast (od 20 tys. do 100 tys.) oraz osoby z niższym wykształceniem. Zdecydowana większość pytanych osób nie chce głosować, bo nie ufa politykom. Takiej odpowiedzi udzieliło 37% ankietowanych. 27% respondentów nie ma dobrego kandydata, tyle samo przyznaje, że nie interesuje się polityką. Z kolei 23% pytanych twierdzi, że ich głos niczego nie zmieni. 18% osób uważa, że nie warto głosować, bo partie nie mają dobrego programu.

 Krzysztof Kiciński, socjolog, wyjaśnia jednak, że obywatele w wielu krajach Europy mówią, że nie mają na kogo głosować. Jednak frekwencja wyborcza w krajach ustabilizowanych jest zdecydowanie wyższa niż u nas. - W Polsce niepokojące jest to, że jest tak wiele osób, które w ogólnie nie bierze udziału w głosowaniu. Do zaakceptowania byłaby frekwencja wynosząca 70 – 75 procent - dodaje.

Zdaniem Romana Imielskiego z "Gazety Wyborczej" każdy, kto przegląda programy wyborcze, może w nich znaleźć coś dla siebie. - Wyborów nie należy traktować tylko jako obowiązku, ale i jako prawo, które otrzymaliśmy od demokracji - dodaje.

Aby dowiedzieć się więcej, posłuchaj całej rozmowy.

Polecane