Miejscy zwolennicy ekologii jeżdżą samochodami: hipokryzja czy konieczność?
2024-03-13, 14:03 | aktualizacja 2024-03-13, 15:03
Zakończył się projekt CoMobility realizowany przez trzy warszawskie uczelnie (UW, PW, SGH), norweskich partnerów, Fundację "Na miejscu" oraz miasto Lublin. Badał on preferencje transportowe oraz zachowania mieszkańców stolicy. Jakie wynikają z niego wnioski, mówiła główna badaczka i koordynatorka projektu dr Anna Nicińska.
- Mieszkańców Warszawy pod względem preferencji transportowych można podzielić na cztery grupy: "indywidualistów", wielbicieli jazdy samochodem, zwolenników miejskiego transportu oraz "swingig movers".
- Pod względem transportowym stolica składa się niejako z dwóch części: pierwsza to dzielnice centralne, druga – dzielnice obrzeżne.
CoMobility to transdyscyplinarny międzynarodowy projekt badawczy, w którym analizowane były postawy i zachowania związane z mobilnością, w szczególności usługi będące alternatywą dla prywatnych samochodów.
Cztery grupy warszawiaków
Prowadzone badania zidentyfikowały cztery grupy ludzi, którzy mają określone przekonania wewnętrzne oraz postawy sprawiające, że podejmują takie, a nie inne wybory, jeśli chodzi o środek transportu.
- 10 procent – "indywidualiści", czyli ludzie, którzy jeżdżą rowerem albo samochodem, byłe samotnie. – Tutaj jest potencjał na zmianę sprzyjającą środowisku i zdrowiu, gdyż wydaje się, że ci ludzie chętnie przesiedliby się na rower, gdybyśmy mieli bardzo dobrą, bezpieczną infrastrukturę rowerową – ocenia dr Anna Nicińska;
- 30 procent – wielbiciele transportu samochodowego: osoby, które czerpią przyjemność z jazdy samochodem po mieście;
- 30 procent – miłośnicy transportu miejskiego, którzy zazwyczaj wybierają transport publiczny. – Warszawski transport publiczny w skali Europy jest bardzo dobrze rozwinięty i warszawiacy to doceniają – komentuje Trójkowy gość.
- 30 procent – tzw. swinging movers: przemieszczają się i transportem publicznym, i samochodem. – To moim zdaniem najciekawsza grupa, o którą należałoby zawalczyć. Dobra polityka publiczna mogłyby sprawić, że chętniej korzystaliby z transportu zbiorowego, publicznego, który jest bardziej przyjazny środowisku niż samochód – wskazuje dr Nicińska.
Wolniej, ale ekologicznie
Z badań zachowań wynika, że warszawiacy wybiorą transport publiczny, nawet jeżeli będzie on dwa razy wolniejszy niż auto. – Naprawdę nie oczekujemy, że transport publiczny będzie tak samo szybki jak samochód – zapewnia rozmówczyni Roberta Grzędowskiego.
Dwa miasta w jednym
Istnieje wyraźny podział na Warszawę centralną (Śródmieście, Żoliborz, Wola, Ochota, Mokotów) i resztę miasta. Ta pierwsza Warszawa jest bardzo dobrze skomunikowana, z dużą ilością połączeń, z metrem, które już w dwie strony łączy miasto, ma wiele tramwajów. – Natomiast dzielnice obrzeżne, ale nie przedmieścia, to jest zdecydowanie inny obraz miasta. I tam mogą być ci "swinging movers": jak im się zapewni dobre połączenia, dobrze skoordynowane przesiadki.
Przeczytaj także:
- Dlaczego komunikacja miejska jest coraz popularniejsza?
- Komunikacja miejska w Warszawie wraca do łask. Blisko miliard pasażerów w 2023 r.
- Polski autobus autonomiczny – na Śląsku trwają pierwsze testy miejskie
- Rower, hulajnoga, transport publiczny – czy jest dobra alternatywa dla samochodu?
Nie hipokryzja, lecz konieczność
Z badania wynika, że 60 procent osób deklarujących się jako proekologiczne wybiera samochód. W sieci natychmiast pojawiły się zarzuty o hipokryzję. – Myślę, że takie słowo jest nadużyciem: są osoby proekologiczne, dla których samochód jest jedynym środkiem transportu. Osoby z niepełnosprawnościami, bądź mające dziecko z niepełnosprawnością, to jeden z przykładów – mówi dr Nicińska. – Takich osób w Warszawie, w kraju, jest sporo, chociaż nie są widoczne w przestrzeni publicznej – wyjaśnia.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzi: Radosław Nałęcz
Gość: dr Anna Nicińska (badaczka i liderka projektu CoMobility, Uniwersytet Warszawski)
Data emisji: 13.03.2024
Godzina emisji: 8.13
Pr/wmkor