Czy niemieckie Centrum Wypędzonych jest przeciw Polsce?

W Berlinie ruszyła budowa centrum, dokumentującego wysiedlenia Niemców i innych narodów po II wojnie światowej.

Czy niemieckie Centrum Wypędzonych jest przeciw Polsce?

Szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach rozmawia z kanclerz Angelą Merkel podczas inauguracji budowy Centrum Wypędzonych.

Foto: PAP/EPA/RAINER JENSEN

Jak ocenić Centrum Wypędzonych w Berlinie? Gośćmi "Pulsu Trójki" są profesorowie: P. Madejczyk i W. Czachur. (Trójka/Puls Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

Projektem kieruje Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. W jej radzie naukowej jest dwóch Polaków. Jeden z nich prof. Piotr Madajczyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN, jest gościem "Pulsu Trójki".

Do rozmowy o problemie wysiedleń w Europie i o napięciach niemiecko-polskich na tym tle zaprosiliśmy także prof. Waldemara Czachura z Instytutu Germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak mówi Piotr Madajczyk, od lat kontrowersje w tej sprawie wzbudza już samo nazywanie problemu: "Jeżeli ktoś mówił >wypędzeni< to oznaczało to pewną deklarację polityczną, tak samo zresztą, jak używane z drugiej strony określenie >wysiedleni<, (...) i do dzisiaj wciąż nie ma wspólnego określenia, które nie wywoływałoby sporów."  Zdaniem naukowca, ten spór na razie pozostanie nierozstrzygnięty, ale jak podkreśla, należy używać pojęć wzajemnie równoważnych: "Jeżeli mówimy o Niemcach, że byli >wypędzeni<,  to mówiąc o Polakach ze wschodu, też należy używać określenia >wypędzeni<" - mówi prof. Madejczyk. Jego zdaniem ważniejsze od kwestii językowych jest to, czym będzie berlińskie Centrum. "Koncepcja jest taka, żeby punktem ciężkości tego przedsięwzięcia było doświadczenie niemieckie, ale osadzone w kontekście środkowoeuropejskim, czyli z odniesieniem do III Rzeszy, II wojny światowej i do ZSRR."

Profesor Waldemar Czachur uważa, że wbrew deklaracjom twórców Centrum, taki projekt nie przyczyni się do zbliżenia i pojednania Niemców z Polakami i Czechami: "Pomyłką jest wpisanie w jego nazwę takich pojęć jak >ucieczka< i >wypędzenie< i jednoczesne mówienie o >pojednaniu<". Profesor podkreśla, że proces pojednania, na wielu płaszczyznach, mamy już za sobą, natomiast sami wypędzeni, którzy biorą udział w powstawaniu Centrum, nigdy w stosunkach polsko-niemieckich nie odegrali pozytywnej roli. Dodaje, że w tej sytuacji posłużenie się, także przez nich, pojęciem >pojednania<, jest stworzone tylko i wyłącznie dla celów politycznych: "Nie miało, nie ma i nie będzie miało (muzeum) żadnego przełożenia na przeciętnych obywateli" - mówi prof. Czachur i podkreśla, że projekt Centrum jest bardzo silnie osadzony w niemieckiej polityce.

Piotr Madajczyk, zgadza się, że w związku z powstaniem Centrum Wypędzonych, słowo >pojednanie< jest używane na wyrost, ale jego zdaniem Polska powinna mimo wszystko współpracować przy tym projekcie: "Jest pytanie?, czy zostawiamy to, żeby mogło jątrzyć, (...) żeby powstało w takiej formie, która nie uwzględnia polskich doświadczeń, (...) czy też osoby, które tam przyjdą, zobaczą ten szerszy kontekst, że >wypędzenia< to nie była jakaś plaga, która nagle spadła na Niemcy, tylko że była to konsekwencja III Rzeszy, nazizmu i II wojny światowej" - mówi Madejczyk. 

Z gośćmi "Pulsu Trójki" rozmawiał Damian Kwiek.

mc