Ksiądz Adam Boniecki przed życiową decyzją?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Ks. Isakowicz-Zaleski: Współczuję księdzu Bonieckiemu, bo będzie musiał podporządkować się zakazowi nałożonemu przez zgromadzenie albo podjąć druga decyzję i odejść z zakonu.

Posłuchaj

"Za, a nawet przeciw", 8 listopada 2011
+
Dodaj do playlisty
+

Publicysta i historyk Kościoła podkreślił, że sprawa ks. Bonieckiego pokazuje głęboki problem, jakim jest brak dialogu w Kościele katolickim. - Najpierw powinno dojść do rozmowy między przełożonymi i kapłanem, co do którego mają zastrzeżenia, a nie odbywać się tak, jak teraz, że są komunikaty prasowe, harmider medialny, sprzeczne ze sobą informacje i brak rzeczy zasadniczej, czyli dialogu - powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W audycji "Za, a nawet przeciw" zauważył, że taki sposób rozwiązywania trudnych sytuacji szkodzi Kościołowi bardziej niż same wypowiedzi ks. Bonieckiego. Zgodził się, że byłoby lepiej, gdyby opinia publiczna poznała argumentację zgromadzenia, które zdecydowało się ograniczyć możliwość wypowiedzi kapłana do łamów "Tygodnika Powszechnego".

- Kościół ma wciąż problemy z dostosowaniem się do współczesnej sytuacji, gdy są wolne media. Suche nakazy, zakazy czy ogłoszenia na stronach internetowych, to tylko dolewanie oliwy do ognia - powiedział w Trójce.

Gość Kuby Strzyczkowskiego podkreślił jednak, że sprawa księdza Adama Bonieckiego, to kwestia złożona. Po pierwsze dotyczy bowiem zakonnika, który dobrowolnie wstąpił do zgromadzenia i ślubował posłuszeństwo. Druga płaszczyzna to powód całej sytuacji, czyli treść niektórych wypowiedzi ks. Bonieckiego.

- Już od jakiegoś czasu ma takie niejasne wypowiedzi. A od byłego generała zakonu oczekuje się, że będzie mówił tak jak w Ewangeli - "tak tak, nie nie", a nie, że czerwone jest białe albo żółte w kropki. Poza tym jeszcze kilka lat temu on sam, jako generał, podejmował podobne decyzje - często kontrowersyjne - wobec członków zgromadzenia.

Stefan Sękowski, publicysta "Gościa Niedzielnego", zauważył, że sam ks. Boniecki powinien zdawać sobie sprawę z tego, że często w mediach zapraszanie osób spoza tzw. kościelnego mainstrimu, m.in. jego, nie służy temu, by pokazać jak wielonurtowy jest Kościół, ale by wbić klin, pokazać że są "nasi" księża i "ich" księża. Nie powinien więc wyrażać takich opinii w programie Moniki Olejnik, a raczej w czasopismach katolickich.

Uznał, że z powodu księdza Bonieckiego nie dojdzie wśród wiernych do rozłamu, gdyż do jego najzagorzalszychobrońców należą ludzie spoza Kościoła katolickiego. Dodał, że wypowiedzi publicystów o różnych poglądach wynikają z niezrozumienia, czym jest Kościół i jego hierarchia. - Przecież księża, zanim jeszcze zostaną księżmi, wiedzą co będą ślubować i robią to dobrowolnie. Dotyczy to także posłuszeństwa - podkreślił.

 

Czy ksiądz Adam Boniecki stoi przed decyzją swojego życia? Czy może być tylko jeden "właściwy" katolicki stosunek do kwestii społecznych?

Dowiesz się, słuchając całej audycji "Za, a nawet przeciw, 8 listopada 2011", w której wypowiadali się słuchacze i eksperci: wykładowca KUL Piotr Tomasz Nowakowski, Michał Okoński - z-ca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", Dominika Kozłowska - redaktorka naczelna miesięcznika "Znak" oraz Zbigniew Nosowski - redaktor naczelny miesięcznika "Więź".

Polecane