Puste miejsce przy stole. Rozmowa z Ewą Pawlik i Romanem Bieleckim

Kiedy zewsząd dochodzą do nas informacje o tym, żeby być razem z rodziną na święta, osoby, które straciły bliskich, dotyka wówczas szczególny rodzaj straty i żałoby. O uczuciach, które wtedy nam towarzyszą, rozmawialiśmy w cyklu "Przy Stole".

Puste miejsce przy stole. Rozmowa z Ewą Pawlik i Romanem Bieleckim

Pierwsze święta po utracie bliskiej osoby mogą być szczególnie trudne

Foto: Shutterstock/gpointstudio

Kiedy pustych miejsc przy stole jest więcej w miarę tego ile mamy lat, a często przypominają o tym, czego nie zdążyliśmy powiedzieć, o spotkaniu, które przesunęliśmy, bo nie byliśmy w stanie na nie dotrzeć, a okazało się po czasie tym naprawdę ostatnim, zostajemy wtedy z poczuciem wyrzutów sumienia, braku, ze szczególnym rodzajem pożegnania. Ale też kiedy zdążyliśmy pożegnać się z bliskimi, ból i tęsknota wcale nie są mniejsze. W święta ten brak naprawdę się konkretyzuje.

W kolejnej odsłonie cyklu "Przy Stole" o tym, jak wyglądają pożegnania, ceremonie pogrzebowe, jakie doświadczenie mają w tym obszarze, opowiedzieli goście Pauliny Wilk: 

- Roman Bielecki OP – polski dominikanin, publicysta, od 2010 r. redaktor naczelny miesięcznika "W drodze". Prowadzi popularną mszę "21" w kościele klasztoru dominikanów w Poznaniu.

- Ewa Pawlik – celebrantka humanistycznych ceremonii pogrzebowych, która skończyła kurs celebranta w Instytucie Dobrej Śmierci, była dziennikarka.

Posłuchaj audycji Trójki:

Pierwsze święta bez po utracie bliskiej osoby

Szczególnie trudne mogą być pierwsze święta Bożego Narodzenia, które przyjdzie spędzić bez bliskiej osoby. Jak wtedy radzić sobie z żałobą? Ewa Pawlik radzi, by nie szukać na siłę różnych sposobów. Według rozmówczni Pauliny Wilk lepszym rozwiązaniem będzie przyjęcie smutku i innych uczuć towarzyszących żałobie. - To jest złożony, wielowymiarowy proces. Myslę, że znalezienie jakiejś nowej formuły na święta kiedy tracimy osobę, która była bardzo ważna dla tej celebracji, może trochę potrwać. Może od tych pierwszych świąt po stracie nie musimy zbyt wiele wymagać - podpowiada ekspertka. 

- Bardzo jest też ważne, by słuchać swoich potrzeb. Nie zaprzeczać im, nie próbować trzymać fasonu na siłę; to nie jest potrzebne - zaznacza gościni radiowej Trójki. - Myślę też, że tak naprawdę my sami staramy się trzymać w ryzach dla innych. Tymczasem w tych innych jest często bardzo duża otwartość na przyjęcie wszelkich naszych stanów emocjonalnych. I jeśli w trakcie tych pierwszych świąt nie jest się w stanie przygotować tego, co święta wymagają, to nic się nie stanie jeśli zamiast ryby w galarecie zamówimy sushi i pozwolimy sobie trochę odpocząć - tłumaczy celebrantka.

Święta, czyli ogromny ładunek emocjonalny

- W jakiś sposób czuję się żałobnikiem od kiedy wstąpiłem do zakonu. To bardzo świadomy i mój szczęśliwy wybór. Natomiast jedną z rzeczy, o których mówi moja mama wspominając moją decyzję, to że jest w stanie znieść i zrozumieć, że nie spędzamy razem wakacji i bywam rzadko w domu. (...) Ale to, że nie mogę być w domu na wigilii, jest dla niej rzeczą najtrudniejszą. Zgadzam się, żeby nie trzymać fasonu. Przez dlugi czas wstydziłem się tych emocji, że nie ma mnie w domu. Ale ten ładunek emocjonalny, który towarzyszy świętu, jest ogromny - przyznaje dominikanin Roman Bielecki.

Kapłan zaznacza w Trójce, że wiele osób wspomina kogoś w czasie świąt. Temu również najpewniej towarzyszą silne emocje i nie powinniśmy ich powstrzymywać. - Moment kiedy mówimy "babcia robiła tak, a tato to robił tak" to chwila, kiedy się wzruszamy. To dobrze; wydaje mi się, że gdyby tego nie było, to coś byśmy tracili - wyjaśnia duchowny. - To przekształca nasze dotychczasowe rytuały w coś nowego. W których też będą nam towarzyszyć jakieś emocje - zaznacza.

qch