Rak to choroba, nie wyrok - mówi nam Aleksandra Dryzner, psychoonkolożka

Listopad to Międzynarodowy Miesiąc Walki z Męskim Rakiem. Wcześnie wykryty ma duże szanse na wyleczenie. Wiele męskich nowotworów nie daje w początkowej fazie żadnych objawów. Dlatego tak ważna jest profilaktyka. Panowie jednak niechętnie się badają. Z czego to wynika i co robić, aby to zmienić - rozmawiamy z Aleksandrą Dryzner, psychoonkolożką z Onkofundacji ALIVIA.

Rak to choroba, nie wyrok - mówi nam Aleksandra Dryzner, psychoonkolożka

Aleksandra Dryzner, psychoonkolog.

Foto: Wojciech Gruszczyński/Mat. własne Aleksandry Dryzner

Mężczyźni. Codzienność oczekuje od nich niemożliwego: że będą silni, twardzi, skuteczni, waleczni. A czy mogą być też słabi i bezbronni? Jak wszechobecny kult męskości wpływa na ich podejście do profilaktyki i bagatelizowania objawów chorobowych? Czy mężczyzna może być chory?

Posłuchaj audycji Trójki:

Chłopaki też płaczą

Z doświadczenia Aleksandry Dryzner wynika, że wzorce męskości powoli się zmieniają. Jej zdaniem obecnie da się wyodrębnić dwa typy. - Sztywny wzorzec męskości, czyli taki, który jest nastawiony na samodzielne rozwiązywanie problemów. Taki, który chce być przysłowiowym żywicielem rodziny i w związku z tym swoje potrzeby zdrowotne odkłada na dalszy plan, bo inne rzeczy są ważniejsze - tłumaczy psychoonkolożka. Taki mężczyzna rzadko rozmawia o swoich słabościach, o zdrowiu, a badań profilaktycznych unika, bo kojarzą mu się z kobiecą domeną.

I drugi typ - widoczny u młodszego pokolenia. - Nazwałabym go postępową męskością - mówi specjalistka i dodaje, że charakteryzuje go otwartość na swoje potrzeby psychiczne, fizyczne, emocjonalne. - Taki wzorzec męskości sprzyja większej gotowości do badań profilaktycznych i do szukania pomocy - podkreśla ekspertka i przyznaje, że chociaż mężczyźni w jej gabinecie psychologicznym nadal są w mniejszości, to powoli zaczyna się to zmieniać.

Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże

Normy społeczne to nie jedyne, co blokuje mężczyzn przed regularnym badaniem się. Oprócz barier socjologicznych, są też bariery psychologiczne. - Lęk przed diagnozą jest tu chyba numerem jeden. Strach przed znalezieniem choroby sprawia, że mężczyźni unikają badań - mówi specjalistka. - Unikanie tematu nie spowoduje, że nie zachorują. Natomiast profilaktyka może przyczynić się do tego, że zmiany zostaną wykryte na wczesnym etapie i leczenie będzie łatwiejsze i szybsze - przyznaje i dodaje, że mężczyźni boją się także utraty kontroli. - Mają poczucie, że muszą kontrolować rzeczywistość, być samowystarczalnym, więc taka groźba, że w przypadku choroby trzeba będzie oddać tę kontrolę, nie sprzyja podejmowaniu przez nich działań profilaktycznych - podkreśla Aleksandra Dryzner.

Zdaniem ekspertki niska motywacja do badań wynika także z faktu, że nie ma natychmiastowej nagrody. - Mężczyźni lubią działać i widzieć efekty tych działań - przyznaje. A badania profilaktyczne nie dają od razu widocznych rezultatów - mówi i dodaje, że problemem jest też strach przed bólem. - Niektóre badania, jak np. kolonoskopia czy badanie prostaty per rectum nie dość, że uważa się za inwazyjne, to jeszcze bolesne. Dużo jest tu także wstydu, co nie ułatwia zapisania się do lekarza - wymienia specjalistka.

- Rezultat jest taki, że mężczyźni bardzo długo bagatelizują różne objawy. Do tego nie są nauczeni słuchania swojego organizmu, swoich potrzeb. Często różne objawy mylone są ze stresem, zmęczeniem, przepracowaniem - podkreśla.

Jak przekonać mężczyznę, aby poszedł się zbadać

Mężczyzna nie musi być silny w każdej sytuacji. Taka postawa wymaga jednak dojrzałości, umiejętności pokazania słabości a także poproszenia o pomoc. - To nie jest łatwe - potwierdza Aleksandra Dryzner. - Dlatego potrzebne są kampania, typu movember, które oswajają mężczyzn z tą sferą życia. Choroby są i będą. I to jest normalne. Każdy może zachorować. I nie musi to być oznaką braku dbałości o siebie, czy słabości - mówi psychoonkolożka.

Partnerki często są tymi osobami, pod wpływem których mężczyźni decydują się na wizytę u lekarza. Jak motywować ich mądrze i skutecznie? Zdaniem ekspertki warto pamiętać, aby nie zaczynać rozmowy o badaniach w stresującym dla mężczyzny momencie. - Atmosfera musi być spokojna - mówi i dodaje, żeby unikać straszenia, moralizowania, bo negatywny przekaz może mężczyznę zamknąć. - Tu nie zadziała: nie dbasz o siebie, tylko bardziej: zależy mi na tym, żebyś był zdrowy. Komunikaty typu: boję się o ciebie, też mogą zostać źle przyjęte - podkreśla specjalistka. - Może się zdarzyć, że nasze próby rozmowy zostaną sprowadzone do żartów. Warto pożartować, ale jednocześnie warto za jakiś czas wrócić do tego tematu i przekuć rozmowę na działania - przyznaje Aleksandra Dryzner i dodaje, że badanie to wyraz odpowiedzialności. - To coś, co ma wpływ na całą rodzinę i pozwala jej żyć długo i szczęśliwie - mówi.

Mężczyźni też są krusi

Gdy pojawia się diagnoza, wraz z nią pojawiają się także trudne emocje. Pacjenci mają poczucie ogromnej straty: zdrowia, poczucia bezpieczeństwa. Zdaniem ekspertki w pierwszej kolejności jest jednak szok i niedowierzanie. - Zaskoczenie, że to właśnie im się to przytrafiło, bo przecież nic na to nie wskazywało i uważali się za silnych - mówi. - Choroba wydaje się być dla nich takim umniejszeniem ich męskości. Skoro zachorowali to znaczy, że coś jest nie tak z ich organizmami. To poczucie wstydu sprawia, że często nie chcą w ogóle się przyznawać, że chorują. O diagnozie onkologicznej wie bardzo wąska grupa. Nie mówią o tym w pracy ani przyjaciołom. Ich izolacja się pogłębia, co bardzo negatywnie wpływa na radzenie sobie z sytuacją - przyznaje psychoonkolożka.

Gdy dom staje się polem minowym

Niektórzy mężczyźni wraz z diagnozą odczuwają pewien dysonans, ponieważ z osób które do tej pory dawały wsparcie stają się osobami, które potrzebują wsparcia. Chcą chronić swoje partnerki przed obciążeniem związanym z ich chorobą, nie mówią o swoich trudnościach, obawiają się jak partnerki sobie poradzą. Zdaniem specjalistki ten lęk nie ma jednak potwierdzenia w rzeczywistości i kobiety zazwyczaj potrafią się odnaleźć w tej roli.  - Pracuję z kobietami, które są osobami wspierającymi. Jak mężczyźni chorują, to czasami w domu jest ciężka atmosfera. Nie dlatego, że kobiety nie chcą ich wspierać tylko dlatego, że mężczyźni nie zawsze chcą się na to zgodzić. Jednocześnie są bardzo źli na tę sytuację - ich proces akceptacji choroby trwa o wiele dłużej niż w przypadku kobiet - tłumaczy Aleksandra Dryzner.

- Ta faza złości często skierowana jest w najbliższe osoby - mówi ekspertka i dodaje, że ciężko jest to cały czas na siebie przyjmować. Taka sytuacja jednak może się pojawić. - Warto nauczyć się mechanizmów niebrania tego do siebie, a jednocześnie dawania poczucia akceptacji dla tych emocji. Oczywiście nie mówimy tu o sytuacjach skrajnych, bo pewne granice trzeba postawić. Natomiast zrozumienie dla tych emocji - pomaga. Daje też przestrzeń osobie chorej na poradzenie sobie z nimi - przyznaje specjalistka.

Zaznacza także, że ważne jest zachowanie w miarę normalnego życia. - Mężczyźni boją się stygmatyzacji, tego, że będą oceniani przez pryzmat choroby. Warto więc dbać o to, aby nie wypełniała ona domu całkowicie. Zachęcać do działań poza chorobowych. Rozmawiać - mówi i podkreśla, że osoby wspierające powinny także pamiętać o sobie i swoim dobrostanie. Ich stan psychiczny jest równie ważny. Dlatego dobrze jest zadbać o siebie i znaleźć sobie jakąś odskocznię, która pozwoli na chwilę zapomnieć o codzienności.

Obniżony nastrój

W czasie choroby onkologicznej nastrój pacjenta jest obniżony. To sprawia, że trudno odróżnić normalną fazę radzenia sobie z informacją o diagnozie z depresją. W takiej sytuacji warto zwracać uwagę na inne obszary funkcjonowania mężczyzny. - Czy śpi i jak śpi, czy wycofuje się z życia rodzinnego i towarzyskiego, czy zaniedbuje higienę osobistą - wymienia Aleksandra Dryzner. Jak podkreśla specjalistka sygnałem alarmowym są myśli rezygnacyjne, ale także komunikaty, w których mężczyzna mówi, że jest ciężarem dla wszystkich, że tylko sprawia kłopot. W takiej sytuacji dobrze jest działać dwukierunkowo. Psychiatra dobierze leki stabilizujące nastrój, a psychoonkolog pomoże nauczyć się radzić sobie z lękiem. - Czasami wystarczy parę spotkań i człowiek nabiera wiatru w żagle i lepiej sobie radzi - mówi ekspertka.

Etap w życiu

Rak to nie wyrok. Choroba to tylko etap w życiu - przyznaje psychoonkolożka, która sama była pacjentką onkologiczną. Jej zdaniem ważny jest kontakt z osobami, które zakończyły leczenie, bo to pokazuje, że choroba nie jest stałą i można sobie po niej odbudować świat. - To pozwala złapać dystans i zobaczyć, że gdzieś tam jest światełko w tym tunelu - mówi. - Często chorzy mają wrażenie, że rak kontroluje cały obszar ich życia. I że tak będzie zawsze. Rak jest jednak chorobą, która zazwyczaj ma swój początek i koniec - podkreśla specjalistka. W sytuacji zaś choroby uogólnionej dzięki nowoczesnym terapiom staje się chorobą przewlekłą z którą można funkcjonować. Warto pamiętać o tym, że po diagnozie jest życie. - I to życie może być naprawdę fajne i satysfakcjonujące. Często przewartościowujemy różne rzeczy i zaczynamy żyć bardziej po swojemu, w sposób, który jest nam bliższy - przyznaje.

Wielka niewiadoma

Choroba onkologiczna to duży stres dla pacjenta także dlatego, że musi odnaleźć się w systemie służby zdrowia, co nie jest łatwe. To życie w ciągłej niewiadomej - czy wyniki badań będą na czas i wizyta zapisana z dużym wyprzedzeniem będzie mogła się odbyć? Jakie będą te wyniki? - W chorobach onkologicznych ta niewiadoma - w moim odczuciu - jest najtrudniejsza. To jest wielka sztuka - i nad tym pracuję z pacjentami - akceptacja tego, na co nie mamy wpływu, bo od małego jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jest działanie i jest skutek - mówi specjalistka i dodaje, że choroba uczy pokory i cierpliwości. - Rozumiem skąd się biorą niedopowiedzenia, pośpiech u lekarzy. Z drugiej strony wiem, że gdyby poświęcić temu pacjentowi 5 minut więcej i wytłumaczyć mu pewne rzeczy, można zredukować jego stres. I on szybciej doszedłby do siebie, bo boimy się najbardziej tego, czego nie wiemy - podkreśla Aleksandra Dryzner. A w chorobie onkologicznej tych niewiadomych jest naprawdę wiele. Dlatego warto się badać zawczasu. Zapobiegać, zamiast leczyć.

Rozmawiała Magdalena Hejna