O ciszy, która boli. Gdy bliska osoba popełnia samobójstwo. Klub "Trójki"
Śmierć samobójcza wiąże się często z poczuciem niezrozumienia, oceną środowiska, stygmatyzacją tych, którzy zostali. Jak towarzyszyć osobom, których bliscy odebrali sobie życie w ich rozpaczy, gniewie, często olbrzymim poczuciu winy? Jak im pomóc, nie raniąc dodatkowo? - audycja Anny Kowalczyk w Klubie "Trójki".
Chwila refleksji nad grobem bliskiej osoby. Zdjęcie ilustracyjne.
Foto: Shutterstock
O tym, jak wygląda żałoba po śmierci samobójczej kogoś bliskiego i czy możemy pomóc ją przeżyć - w audycji Anny Kowalczyk w Klubie "Trójki" rozmawiali: ks. Tomasz Trzaska - suicydolog, konsultant kryzysowy, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii, Nula Stankiewicz - dziennikarka i autorka książki: "Nie pójdziesz tam ze mną. Życie po stracie" i dr Marta Sałapata, psychotraumatolożka, ekspertka fundacji Życie Warte Jest Rozmowy.
Posłuchaj audycji Trójki:
Inny rodzaj żałoby
- Miałam tatę po próbie samobójczej. Zmarł kilka lat po tej próbie - dzieli się swoimi trudnymi doświadczeniami Nula Stankiewicz i dodaje, że jej żałoba zaczęła się w momencie próby samobójczej taty, a właściwie konsekwencji tej próby. W jednej chwili sprawny, samodzielny mężczyzna stał się osobą potrzebującą pomocy, niezdolną do porozumiewania się. - Moja żałoba skończyła się w momencie, gdy mój tata rzeczywiście zmarł - mówi autorka książki "Nie pójdziesz tam ze mną. Życie po stracie" i przyznaje, że na co dzień musiała się mierzyć z bardzo silnym poczuciem winy.
- Z mojej perspektywy śmierć samobójcza, to jest taki obszar, w którym nawracające pytania nie znajdują tych samych odpowiedzi. Czas bardzo dużo robi. Myślę natomiast, że w "normalnej" żałobie nie mierzymy się z tak ogromnym poczuciem winy, poczuciem osamotnienia, poczuciem stygmatyzacji, poczuciem wstydu, wykluczenia i nawracającym pytaniem: czy mogłam temu zapobiec? - stwierdza.
Potwierdza to ks. Tomasz Trzaska. - Żałoba po śmierci samobójczej jest zupełnie inna, bo w czasie żałoby dominuje poczucie, że samobójca zdecydował się dłużej z nami nie żyć. I to jest fałszywe poczucie - opowiada duchowny i podkreśla, że takiej żałobie towarzyszą także ogromne wyrzuty sumienia i pytanie: dlaczego? - Czasem, gdy spotykam się z rodzinami osób, które odebrały sobie życie słyszę: mogłem tam pojechać, mogłem zadzwonić, mogłem być tam przez cały czas. To jest ten wyrzut, gdzie nie działają argumenty - dodaje.
Gdy zapada cisza
Często nie wiemy, co zrobić na wieść o podobnej tragedii. Czujemy przytłaczającą bezradność i niepewność, jak właściwie się zachować. Próbować rozmawiać? Pytać? Czy przeciwnie - wycofać się myśląc, że osoba przeżywająca żałobę może nie mieć siły na rozmowę z nami? Zdaniem dr Marty Sałapaty najważniejsze to być uważnym i nie próbować usprawiedliwiać swojej nieobecności.
Wielu z nas zadaje sobie w takich sytuacjach pytania: Jak ja mam być przy osobie w żałobie? Jak mam jej opowiadać o swoich codziennych zmartwieniach, trudnościach, drobiazgach, kiedy tam wydarzyło się coś tak strasznego. Jakie mam prawo wchodzić ze swoją codziennością do świata osoby, która przeżywa tak niewyobrażalną tragedię? - Tylko, że to pytanie zadawane jest sobie, a warto byłoby, żeby było skierowane do osoby, która tej żałoby doświadcza. Czy ja mogę być przy Tobie? Czy ja mogę rozmawiać o różnych rzeczach, o tym i o tym? A może chcesz wyjść na spacer? - wymienia psycholożka i dodaje, że czasami obawiamy się żałoby, jakby była zaraźliwa.
Podkreśla przy tym, że osoba w żałobie też ma swoje zadanie - jest nim informowanie bliskich o swoich potrzebach, o ile jest w stanie je zidentyfikować. - Jeżeli wiem, że potrzebuję obecności bliskich osób, to moim zadaniem jest im o tym powiedzieć - mówi specjalistka i przyznaje, że niekoniecznie komunikujemy swoje potrzeby, rozmawiamy o nich. - Rozmijamy się, będąc bardzo blisko siebie a jednocześnie bardzo daleko - stwierdza.
Przypomina również, że każda żałoba jest inna i na swój sposób wyjątkowa, co wynika z charakteru więzi, jaka łączyła osobę doświadczającą straty z osobą, która odeszła. Mają prawo pojawiać się różne emocje, nawet te niekomfortowe. - Nawet jeśli w rodzinie traci się tę samą osobę, to każdy członek rodziny ma prawo to przeżywać i doświadczać inaczej - mówi dr Marta Sałapata.
Zdaniem ks. Tomasza Trzaski żałoba musi mieć swój bieg, słowa jej nie zmniejszą, nie zawsze też przynoszą ukojenie. Czasem warto po prostu być. Posiedzieć obok. Przyznać, że nie wie się co można powiedzieć, ale być - bo osoby w żałobie często czują się wykluczone.
Nie wiesz? - zapytaj
Nula Stankiewicz zwraca uwagę, że często wychodzimy z założenia, że skoro sami nie chcielibyśmy rozmawiać, to osoba doświadczająca żałoby też nie chce i to jest dla nas wyznacznik tego, jak mamy się zachowywać. Bywa też, że nie dajemy sobie przyzwolenia na to, że możemy czegoś nie wiedzieć i w związku z tym nie pytamy wprost. - Dla jednej osoby potrzebne jest milczenie, dla drugiej - żeby ktoś ugotował zupę, a dla trzeciej to może być wsparcie w najbardziej prozaicznych rzeczach - wymienia. Przyznaje także, że dobrze byłoby gdybyśmy umieli przyjmować odmowę. To, że ktoś dziś nie potrzebuje naszej obecności nie oznacza, że jutro nie będzie jej potrzebował. Wytrwałość w takiej sytuacji to dobra cecha.
Specjalistka przypomina także, że osoba doświadczająca straty często mierzy się z dwoma rodzajami ciszy. Jedną jest cisza bezpośrednio po tragedii, kiedy jej otoczenie nie wie, jak zareagować a drugą ta, z którą mierzy się np. po powrocie do pracy. - Nie umiemy pytać i nie wiemy co zrobić, żeby nie zranić. Nie rozmawiamy wiec w ogóle o dzieciach - nawet o swoich - nie pytamy o dziecko, które odeszło i takim sposobem wymazujemy jego historię - przyznaje pisarka i przytacza historię siostry chłopca, który popełnił samobójstwo. Chodzili do tej samej szkoły. Żaden nauczyciel nie powiedział jej: wiesz twój brat był świetny z matematyki. - Po prostu zapada cisza i ona jest szalenie bolesna - mówi.
To samo podkreśla ks. Tomasz Trzaska - jeżeli będziemy udawać, że tej osoby nie było, tym bardziej boleśniejsza będzie strata dla osoby, która jej doświadcza.
Jedna strata, to wiele strat
Żałobie po stracie dziecka towarzyszy także strata niewidoczna gołym okiem, tzw. strata poboczna. - Jest to jednocześnie strata przyszłości, pewnego potencjału, który łączył się z dzieckiem, strata marzeń - i te straty będą wracać, bo te emocje będą pojawiały się cyklicznie - tłumaczy dr Marta Sałapata. - I to jest kolejne wykluczanie właśnie np. rodziców, którzy już nie pójdą na studniówkę, którzy już nie będą świętować matury swojego dziecka, a przyglądają się przecież bardzo często zdjęciom, które zamieszczają koledzy i koleżanki w social mediach. To jest strata, która jak ta piłka w pudełku, co jakiś czas uderza w ten przycisk bólu - dodaje.
Nula Stankiewicz przypomina, że rodzice których dziecko popełniło samobójstwo sami znajdują się w zagrożeniu suicydalnym. Strata bliskiej osoby, to czynnik ryzyka. - Jedna z mam powiedziała mi, że mierzyła się z silnymi i nawracającymi myślami samobójczymi po śmierci swojej córki. Na szczęście przezwyciężyła te myśli - dodaje. Warto więc zachować czujność i nie wychodzić z założenia, że osoba doświadczająca straty woli być sama. - Większość potrzebuje kogoś z kim będzie można to wielkie cierpienie przeżyć. Jeśli wszyscy w otoczeniu będą myśleć, że lepiej się wycofać, to finalnie taka osoba nie dostanie żadnego wsparcia - cytuje fragment jej książki prowadząca audycję Anna Kowalczyk.
Jeśli czujesz, że życie cię przerasta, skorzystaj ze wsparcia psychologicznego i zadzwoń:
- 800 108 108 (czynny w dni powszednie od 14.00 do 20.00) – bezpłatny telefon wsparcia dla osób, które doświadczyły straty Fundacji Nagle Sami;
- 116 123 – Telefon wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie (czynny 24/7);
- 116 111 - Telefon wsparcia dla dzieci i młodzieży w kryzysie (czynny 24/7);
- 800 702 222 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym (czynny 24/7);
Magdalena Hejna