Zen i raveitalizacja Łodzi. Czas na kolejną edycję festiwalu Ravekajvik

Festiwal Ravekajvik od blisko dekady wprowadza muzykę i sztukę w niedostępne na co dzień, pofabryczne przestrzenie, dokonując raveitalizacji miasta Łodzi. Przed nami kolejna edycja imprezy; ta wystartuje już 14 czerwca, w samo południe; jej program w cyklu "Terra Kultura" sprawdziła Agnieszka Obszańska.

Zen i raveitalizacja Łodzi. Czas na kolejną edycję festiwalu Ravekajvik

Przed nami kolejna odsłona festiwalu Ravekjavik

Foto: Andrzej Zbraniecki/East News

Początkiem Ravekjaviku była przyjaźń polsko-islandzka; stworzyli go bowiem artyści z tych dwóch krajów. Od samego początku idea była jedna: wydarzenie miało być czymś więcej niż tylko festiwalem techno. Po latach więc lineup stanowi przekrój gatunków, stylów i tożsamości ze świata muzyki, fotografii i sztuk wizualnych z różnych krajów. W szczególności tych, których przedstawiciele nie są na co dzień powszechnie znani, na przykład Wenezueli, Japonii, Brazylii, Egiptu, Indii, Gruzji, Ukrainy czy Islandii.

- Jako Ravekjavik wyszliśmy przez lata od robienia techno festiwalu do robienia festiwalu, który jest wydarzeniem interdyscyplinarnym - zaznacza w cyklu "Terra Kultura" Wojciech Gwadera, organizator wydarzenia. - W tym roku na przykład poza częścią muzyczną mamy trzy wystawy, panel dyskusyjny i pokaz mody - dodaje rozmówca Agnieszki Obszańskiej.

Ravekjavik w klimacie zen

Tegoroczna odsłona festiwalu przebiegać będzie pod hasłem "Zen". Punktem wyjścia do projektów i występów, które pojawią się w Łodzi, będzie więc harmonia. Impreza łączy się też z trwającym do 22 czerwca Fotofestiwalem. W ramach Ravekjaviku będzie można zapoznać się między innymi z różnymi formami ubioru, w czym pomoże wspomniany już pokaz mody Instytutu Ubioru Akademii Sztuk Pięknych. Do tego Pracownia Nowych Mediów z łódzkiej szkoły filmowej przeprowadzi nas przez takie tematy jak sztuczna inteligencja, narracje generatywne i instalacje interaktywne.

Oczywiście na Ravekjaviku nie może zabraknąć muzyki. - Zawsze bardzo zależy nam na tym, aby około połowy muzyki to była twórczość niekoniecznie znana polskiej publiczności. W tym roku mamy na przykład pozachińską premierę artystki Sung. (...) To trochę nasza misja, od około trzech, czterech lat. W zeszłym roku mieliśmy artystów z trzynastu albo czternastu krajów - opowiada Wojciech Gwadera. - Przeciwwagą do tego, co nowe, jest u nas to, co legendarne. Mówimy tu między innymi o DJ Storm: współzałożycielce Metalheadz, czyli jednego z najstarszych i najbardziej wpływowych drum'b'bassowych labeli. To również Exos, artysta techno z Islandii z 25-letnim stażem - wymienia organizator festiwalu.

Kamil Kucharski/k