Miasto 15-minutowe: fantastyczna idea, której realizacja wymaga zmiany sposobu myślenia

Na Zachodzie idea miasta 15-minutowego, czyli przyjaznego, w którym wszystko jest w zasięgu kwadransa spaceru bądź jazdy rowerem, zaczyna być już realizowana. W Polsce wciąż myślimy po staremu, podtrzymujemy przestarzałe schematy.

Miasto 15-minutowe: fantastyczna idea, której realizacja wymaga zmiany sposobu myślenia

Miasto 15-minutowe ma być przyjazne dla rowerzystów i pieszych.

Foto: shutterstock

Londyn planuje doprowadzić do tego, aby do roku 2041 wszyscy mieszkańcy w ramach swoich zajęć i podróży codziennie dwa razy po 10 minut „aktywnie się przemieszczali”. Czyli, mówiąc prościej: chodzili, spacerowali bądź jeździli rowerem. Tymczasem w Polsce działania na rzecz pieszych i rowerzystów idą bardzo opornie.

Zniewoleni przez samochód

Utworzenie w stolicy strefy czystego transportu sprowokowało wiele reakcji i protestów, tymczasem, wbrew powszechnym opiniom, nie ma ona na celu wprowadzenia zakazu poruszania się pojazdów spalinowych: - Cały czas dopuszczamy pojazdy z silnikami diesla, z silnikami spalinowymi - stwierdza Piotr Mazurek z Biura Zarządzania Ruchem Drogowym UM Warszawa.

Jednak właśnie to, wbrew pozorom, jest problemem, gdyż nadal tworzy i promuje miasto urządzone po staremu, podporządkowane autom: - Nie dostrzegamy, że samochód nakłada na nas kajdanki. Politycy też tego nie dostrzegają - mówi Tomasz Dybicz, inżynier komunikacji z Politechniki Warszawskiej.

Czasowe zmiany mogą zmienić spojrzenie

A przecież chodzi o przekształcanie szersze, całościowe. W mieście 15-minutowym założeniem jest poruszanie się pieszo bądź rowerem, co przy okazji sprzyja aktywności fizycznej, tak ważnej dla naszego zdrowia. - Nie rozwiąże tego samochód elektryczny, hulajnoga, metro czy tramwaj, który będzie nas wszędzie wozić - stwierdza inżynier Dybicz.

Bo dotyczy to zmian w naszych nawykach, przyzwyczajeniach, i szerzej: w spojrzeniu na otaczającą nas przestrzeń. Ale jak to zrobić? Np. poprzez czasowe zmiany.

- Jest to rodzaj gry z mieszkańcami: na tydzień, na miesiąc zmieniamy przestrzeń ulicy i otwieramy ludziom głowę, że ta przestrzeń, która miała tylko funkcje techniczne, komunikacyjne może mieć też funkcje społeczne. Może być miejscem, z którym zaczynamy się identyfikować, wywoływać jakieś emocje - wskazuje urbanista Bartłomiej Gajewski. - Takie czasowe zmiany, jeżeli się sprawdzą, są drogą do twardych inwestycji infrastrukturalnych w małą architekturę, zieleń - wyjaśnia.

 

Piotr Radecki/k