Prof. Machcewicz o Nawrockim: inwigilował, zmusił do odejścia kilkadziesiąt osób
2024-12-02, 09:12 | aktualizacja 2024-12-02, 10:12
- Zwolnił albo zmusił do odejścia kilkadziesiąt osób. Po objęciu stanowiska dyrektora muzeum, prawie wszystkich, którzy ze mną to muzeum tworzyli. Zresztą się tym chwalił publicznie - powiedział w Programie 3 Polskiego Radia historyk i były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku prof. Paweł Machcewicz, opisując działalność Karola Nawrockiego.
Prof. Paweł Machcewicz odniósł się m.in. do słów popieranego przez PiS kandydata na prezydenta, Karola Nawrockiego, który zaczął pełnić funkcję dyrektora muzeum zaraz po nim. Przypomnijmy, że protegowany PiS mówił m.in. o "genie polskości", którego nie mają - jego zdaniem - niektórzy politycy i obecnie rządzący.
- Chodzi o piętnowanie wszystkich ludzi, którzy nie zgadzają się z poglądami PiS-owskimi (…). To dzielenie Polaków na lepszych, gorszych, prawdziwych Polaków, nieprawdziwych Polaków - nie miał wątpliwości prof. Machcewicz.
- To oczywiście jest jak mantra, niczym taka nowomowa powtarzana przez wszystkich polityków PiS. Te słowa Karola Nawrockiego są partyjnym żargonem - dodał rozmówca Renaty Grochal.
Jak Nawrocki prowadzić będzie swoją kampanię? - Kandydat obywatelski, który jest informowany, że partia go zgłasza do wyborów telefonem Jarosława Kaczyńskiego, który właściwie jest otoczony wyłącznie politykami PiS-u. To są oczywiście żarty. Myślę, że te słowa o genie polskości pokazują, w którą stronę ta kampanii Karola Nawrockiego będzie szła. To jedyny obszar, w którym on się czuje jakoś tam pewnie (…) Będzie dużo więcej o Polakach prawdziwych, nieprawdziwych (…). Trzeba się do tego przyzwyczaić. PiS używa tego na co dzień, to nie jest nic nowego - stwierdził Machcewicz.
"Rozpoczął swoje rządy w muzeum od zwalniania ludzi"
Prof. Paweł Machcewicz musiał odejść ze stanowiska dyrektora Muzeum II Wojny Światowej za czasów rządu PiS, a jego miejsce zajął właśnie Karol Nawrocki. Zapytany, jak wyglądało przejęcie przez niego tej funkcji, tak to wspominał.
- To przejmowanie wyglądało w następujący sposób. Jak rządowi PiS udało się ostatecznie zlikwidować formalnie istniejące Muzeum II Wojny Światowej tylko po to, żeby przerwać moją kadencję dyrektora i przejąć kontrolę nad muzeum i następnie wprowadzać zmiany, to następnego dnia po likwidacji muzeum w moim gabinecie zjawił się Karol Nawrock, mówiąc, że do mnie pan nie jest dyrektorem, ja jestem dyrektorem - opowiadał profesor.
- Ustąpiłem mu oczywiście miejsca. Rozpoczął swoje rządy w muzeum od zwalniania ludzi, od zadeklarowania, że zmieni wystawę zgodnie z zaleceniami polityków prawicy. Natomiast dlaczego on został do tego wybrany? Myślę, że szukano szerzej, szukano ludzi o większym dorobku, ale wtedy przyjęcie w takiej atmosferze po mnie tego stanowiska wiązało się z narażeniem się na pewien ostracyzm, odium. Dlatego, że to była bardzo głośna sprawa publiczna - oznajmił rozmówca Polskiego Radia.
Kampania nienawiści
Prowadząca audycję zauważyła, że wówczas jemu - jako dyrektorowi - zarzucano, że wystawa jest "za mało polska".
- No tak, no to oczywiście absolutnie nie odpowiadało rzeczywistości. Ja mówię z pełnym przekonaniem, że do dzisiaj nie ma innego muzeum historycznego w Polsce, w którym było by tak wiele o polskim heroizmie i polskiej martyrologii. Tyle tylko, że jest tam również o innych narodach. Wojna jest pokazana w perspektywie nie militarnych zwycięstw polskich żołnierzy, ale cierpień ludności cywilnej. I to było oczywiście nie do przyjęcia do PiS-u. I byliśmy poddawani takiej kampanii nienawiści ze strony PiS-u, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim - tłumaczył prof. Machcewicz.
- Zarzucano nam, że stworzyliśmy wystawę, która nie jest polska, że stworzyliśmy wystawę na zamówienie Niemców. Senator Jan Żaryn zarzucał mi, że jestem pozbawiony polskiej wrażliwości narodowej. Także to jest dokładnie ten sam język, którego dzisiaj używa Karol Nawrocki. Myślę, że to był początek jego takiej inicjacji, przygotowywania się do pełnienia ważnych funkcji publicznych z nadania Prawa i Sprawiedliwości - dodał.
Zwolnienia i inwigilacja w Muzeum II Wojny Światowej?
Kolejny wątek dotyczył kadencji Nawrockiego w muzeum, którą - jak stwierdził gość Polskie Radia - obecny kandydat na prezydenta popierany przez PiS rozpocząć miał od "zwalniania ludzi".
- Czy to prawda, że on też inwigilował pracowników, zbierał na nich materiały, żeby ich później na tej podstawie zwalniać z pracy? - dopytywała Renata Grochal.
- Tak. I to nie jest oparte tylko na mojej wiedzy, ale o tym mówili świadkowie, o tym pisała prasa. To było kilka lat temu, więc opinia publiczna o tym zapomniała. Zwolnił (...) albo zmusił do odejścia kilkadziesiąt osób. Po objęciu stanowiska dyrektora muzeum, prawie wszystkich, którzy ze mną to muzeum tworzyli. Zresztą się tym chwalił publicznie - zaczął prof. Machcewicz.
"Położył na stole zdjęcia z nielegalnej inwigilacji"
- Natomiast ta historia, która była najbardziej drastyczna, polegała na tym, że mój były zastępca dr Janusz Marszalec, już nie pracujący wtedy w muzeum, umówił się telefonicznie na spotkanie po godzinach pracy z główną księgową z naszych jeszcze czasów, która w tamtym momencie jeszcze pracowała w muzeum. No i ktoś się dowiedział, że to spotkanie się odbędzie. Myślę, że mieliśmy wtedy telefony na podsłuchu, bo CBA prowadziło przeciwko nam śledztwo pod fałszywymi zarzutami nieprawidłowości finansowych i w kawiarni, w której się spotykał Janusz Marzec główną księgową, robiono zdjęcia. Następnego dnia główna księgowa została wezwana do dyrektora Nawrockiego, który położył na stole te zdjęcia z nielegalnej inwigilacji (...). Zmusił ją do odejścia. I ja to nazywam wprost SB-ckimi metodami - ocenił prof. Machcewicz.
- To są bezprawne metody, za które pan Nawrocki nie odpowiedział do tej pory na drodze prawnej, a powinien, bo było to ewidentne złamanie prawa. Także takie metody są stosowane przez obywateli zwanego obywatelskiego kandydata na prezydenta - skwitował.
"Realizuje linię partyjną"
Prof. Machcewicz pytany był też o to, jakim prezesem IPN jest Karol Nawrocki. - Jest kolejnym prezesem po Jarosławie Szarku, czyli jego poprzedniku, który po prostu jest z nadania partyjnego, z nadania partii Prawo i Sprawiedliwość i realizuje partyjną linię. I zmiana polega przede wszystkim na tym, że robi to w sposób jeszcze bardziej radykalny niż jego poprzednik - mówił.
Dodał, że Nawrocki miał "posunąć się do czegoś, czego wcześniej nie było".
Karol Nawrocki zwalniał historyków za poglądy? "Powodem jest artykuł"
- Do zwalniania historyków za poglądy, za to, co opublikowali. Najbardziej głośna sprawa dotyczyła zwolnienia znanego historyka, doktora Sławomira Poleszaka za jego artykuł o ostatnim z żołnierzy wyklętych Józefie Franczaku, pseudonim "Laluś", który ukrywał się do początku lat 60-tych. Doktor Poleszak napisał, że niewykluczone, że ukrywał się dlatego, że w czasie wojny dopuścił się aktów przemocy wobec Żydów, więc to godziło w istotę polityki historycznej PiS-u (...). Karol Nawrocki po prostu doprowadził do zwolnienia z pracy z Instytutu Pamięci Narodowej doktora Poleszaka, nie ukrywając, że powodem jest artykuł - wyjaśnił profesor.
- I to wywołało protesty historyków, bo list protestacyjny, który sam podpisałem. Natomiast nie wiem, czy zostało to dostrzeżone waga tego wydarzenia przez opinię publiczną, ponieważ to było pierwsze takie wydarzenie, zwolnienie historyka za poglądy w wolnej Polsce po '89 roku - podsumował prof. Paweł Machcewicz.
Więcej w nagraniu.
Posłuchaj
***
Audycja: Bez Uników
Prowadząca: Renata Grochal
Gość: Prof. Piotr Machcewicz
Data emisji: 27.11.2024
Godzina emisji: 8.13
Źródło: Trójka/Bez Uników/Polskie Radio/hjzrmb