Artur Domosławski: latynoamerykańska literatura i muzyka były dla mnie magnesami
2024-09-26, 09:09 | aktualizacja 2024-09-26, 15:09
Gościem Michała Nogasia był Artur Domosławski, autor wydanej dwie dekady temu "Gorączki latynoamerykańskiej" oraz opublikowanej kilka dni temu kontynuacji tamtej książki – "Rewolucja nie ma końca". Jak wyglądała jego praca? Co zachwyciło go w Brazylii czy w Argentynie? I skąd w ogóle miłość do Ameryki Południowej?
Po raz pierwszy wyruszył do Ameryki Południowej pod koniec XX wieku. Wcześniej, przez lata był reporterem politycznym i sejmowym, przyglądał się uważnie polskiej transformacji. W końcu jednak doszedł do wniosku, że interesuje go także inna rzeczywistość.
Posłuchaj
Poszukiwanie zmiany
– Zacząłem się rozglądać za innym tematem, innym obszarem, który poszerzyłby mi horyzonty. Z drugiej strony, po tylu latach intensywności szukałem jakiejś zmiany – opowiada. – I postanowiłem przyglądać się temu, co się dzieje w Ameryce Łacińskiej. Ale musiałem się nauczyć języka, bo go nie znałem. Po drugie, musiałem tam pojechać i zobaczyć, czy to, co opiera się wyłącznie na intuicji, w ogóle zaskoczy. To znaczy, czy będzie chemia między Ameryką Łacińską i mną, czy to mnie zainteresuje, czy mnie to wciągnie – wspomina.
Literatura i muzyka
Ale właściwie skąd u Trójkowego gościa wzięło się to zainteresowanie Ameryką Łacińską? Czym był magnes, który przyciągał właśnie z tamtej strony?
– Myślę, że po pierwsze to była literatura, którą czytywałem, jak wiele moich rówieśniczek i rówieśników w czasach liceum i studiów. Z jednej strony podobała mi się proza Marqueza, z drugiej – będąca na antypodach literackich proza Llosy. Politycznie później się rozeszli, ale był taki czas, kiedy mówili właściwie unisono – opisuje autor "Gorączki latynoamerykańskiej". – Drugi wątek, który sprawił, że Ameryka Łacińska była we mnie już wcześniej, to muzyka. Jako nastolatek uczyłem się w szkole muzycznej drugiego stopnia w klasie gitary klasycznej. Oprócz utworów, które zwykle się gra, czyli starej muzyki renesansowej, barokowej, później klasycznej, zawsze się gra także tzw. utwory dowolne. I w moim przypadku to zawsze byli kompozytorzy z Ameryki Łacińskiej – tłumaczy.
Przeczytaj także
- Carlos Marrodán Casas: nie przyszło mi do głowy, że dla tłumacza problemem może być nieznajomość realiów
- Dorota Kowalska: nie piszę reportaży literackich
- Maciej Zaremba Bielawski - Polska i świat widziane ze szwedzkiej perspektywy
Eksplorować tematy nieznane
W "Gorączce latynoamerykańskiej" Domosławski sięgnął po tematy, o których w Polsce mało się wówczas mówiło: rozliczenia z wojskowymi reżimami (od Brazylii, przez Chile, po Argentynę), pokazał wykluczonych i zapomnianych, pisał o teologach wyzwolenia i ich konflikcie z Watykanem, zaczął przyglądać się sytuacji w Amazonii.
– Po pierwszej podróży do Argentyny, ale przede wszystkim Brazylii, zorientowałem się, że ten świat mnie fascynuje, że chcę tam wrócić, zgłębiać, eksplorować, poznawać – wyznaje Artur Domosławski. – Przypuszczam, że literatura i muzyka były tymi magnesikami, ale jako dziennikarz zacząłem od spraw politycznych i społecznych. To była tematyka, która mnie wtedy przede wszystkim interesowała. Chodziło np. o transformacje polityczne (myśmy wychodzili z PRL-u, oni – z antykomunistycznych dyktatur), o konflikt papieża Jana Pawła II z teologią wyzwolenia – wymienia.
***
Tytuł audycji: Ludzie
Prowadzi: Michał Nogaś
Gość: Artur Domosławski (dziennikarz, pisarz, publicysta)
Data emisji: 25.09.2024
Godzina emisji: 23.08
mpkor