Reklama

reklama

Piszesz książki, żeby zapomnieć, żeby się wyzwolić – mówi o swojej twórczości Andrzej Stasiuk

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Piszesz książki, żeby zapomnieć, żeby się wyzwolić – mówi o swojej twórczości Andrzej Stasiuk
Andrzej Stasiuk był gościem Maksa Cegielskiego w audycji "Plik Tekstowy"Foto: PAP/Albert Zawada

"Rzeka dzieciństwa" to najnowsza książka Andrzeja Stasiuka, która niedawno się ukazała. To kolejna podróż autora na wschód, ale również, a może przede wszystkim, podróż w przeszłość, do świata dzieciństwa. Do świata, gdzie rzeczywistość łączy się z imaginacją, a z nadrzecznych mgieł wyłaniają się postaci prawdziwe i nierealne. O swoim pisaniu, dzieciństwie, o tym, co najważniejsze, z pisarzem rozmawia prowadzący audycję "Plik Tekstowy" Maks Cegielski.

  • Andrzej Stasiuk zadebiutował zbiorem opowiadań "Mury Hebronu" (1992), opartych na osobistych doświadczeniach półtorarocznego pobytu w więzieniu. Trafił tam za dezercję z wojska we wczesnych latach 80.
  • Od połowy lat 80. mieszka w Beskidzie Niskim (na początku w Czarnem, obecnie w Wołowcu). Wraz z żoną Moniką Sznajderman prowadzą wydawnictwo Czarne, publikujące środkowoeuropejską prozę, eseistykę, literaturę faktu, reportaże.

Do rzeki dzieciństwa podróżuje się bez końca – szuka jej źródeł w historii i ujścia w pamięci. Wspomina się: lato na wsi, brodzenie po pierś w nurcie, rybie łuski na glinianej podłodze, milczącego pastucha co dzień wyprowadzającego krowy. Gdy tą rzeką jest Bug, jeżdżąc wzdłuż niej, podróżuje się zawsze na wschód. Myśli się: o granicy, o Rosji, o wojnie, o uchodźcach, o tym, że tak blisko jest Bełżec, a źródło wypływa z ziemi nasiąkniętej krwią. Kuca się przy ogniu i wyobraża sobie: karawanę zwierząt sunących przez mazowieckie piaski, ciemność popiołów, w której świecą diamenty. "Bo zaiste nie pamięć, ale rzeki powinny grzebać nasze szczątki. Powinny je wypłukiwać i nieść do oceanów. To jedyny koniec wart pomyślenia".

(Opis książki pochodzący od wydawcy)


Zaczyna się od tego, że się nie udało

Można powiedzieć, że punkt wyjścia "Rzeki dzieciństwa" jest bardzo prosty: autor kończy 60 lat i chce pojechać na wschód. – To oczywiście gra z czytelnikiem. To jest opowieść o historii, bo kiedy chciałem to zrealizować, to się okazało, że jest wojna i nigdzie nie pojadę… Musiałem zająć się czymś innym. Chciałem pojechać na wschód, nad Irtysz, na stepy nadirtyskie, tam rozpalić ognisko i obejść swoje 60. urodziny jakoś w samotności – rodzina dała błogosławieństwo. Ale się nie udało – opowiada o swojej książce Andrzej Stasiuk. – Od tego właściwie zaczyna się książka: że się nie udało. I trzeba było zostać na miejscu, co okazało się ważniejsze – tu się dzieją rzeczy wyjątkowe, straszne… I o tym ta książka się zrobiła – tłumaczy.

Przy okazji wyjaśnia, jaki ma stosunek do własnej twórczości, książek, opowiadań, tego, co napisał. – Wstydzę się swojego pisania, ale też mnie nudzi: jak już napiszę, to chcę zapomnieć, zapomnieć, zapomnieć. Tak to działa: niechęć do tego, co się zrobiło, i chęć robienia tego, co się robi w tej chwili. Piszesz książki, żeby zapomnieć, żeby odeszły w przeszłość, żeby się wyzwolić z tego – wyznaje. – Teraz piszę zupełnie inną rzecz: strasznie mi się podoba. Ale to wyjdzie gdzieś za trzy lata… – zapowiada ze śmiechem.


Andrzej Stasiuk "Rzeka dzieciństwa" Andrzej Stasiuk, "Rzeka dzieciństwa"

Proces przekładania obrazów na słowa

W rozmowie z Maksem Cegielskim pojawiła się oczywiście kwestia tworzenia, pisania i wielkiej tajemnicy z tym związanej. Tajemnicy, bo któż zdefiniował ów proces, określił, w jaki sposób można, lub nie można, coś stworzyć?

– Nie wiem, co jest procesem literackim, co jest doświadczeniem: mnie się to miesza. Rozpalasz ognisko nad tym Bugiem, zjawiają ci się różne rzeczy: zjawia się dzieciństwo, ptaki jesienią lecące na południe, potem wracasz do domu, siadasz do pisania i mówisz "okej, niech tak będzie, ale trochę dołożę swojego, dołożę te postacie nierealne, wymyślone, które mogły być, które są tak naprawdę" – opisuje swój proces tworzenia autor "Murów Hebronu". – Ale jestem ostatnią osobą, z którą można rozmawiać o procesie pisania. Ni huhu nie wiem, jak to się dzieje: siedzisz i piszesz, żeby to po polsku jakoś brzmiało – od razu zastrzega.

– Siedzisz i zasuwasz, tworzysz te obrazy, bo ja myślę obrazami. I jak uda mi się ten obraz uchwycić, oczywiście znacznie gorzej niż w rzeczywistości, to już jest dobrze. Jeśli uda się to wyświetlić za pomocą języka na papierze, to już jest jakieś zwycięstwo dla mnie – zdradza.

Przeczytaj także


Co jest ważne w tym świecie?

 Kiedyś miałem długą trasę, zjechałem na bok, zasnąłem w samochodzie – była jesień, druga-trzecia po południu na Mazurach. Zjechałem nad jakąś wodę i widzę, że wysoko leci klucz żurawi. I raptem takie koło zataczają, jakby się zagubiły, kręcą się w kółko… Myślę sobie "Zwariowały? Zgubiły się? Radar im wysiadł?". Nie – trzy sztuki się zgubiły. Po prostu czekały... Jak doczekały, te włóczęgi dołączyły, to poooszły na południe – opowiada. – To był obraz, który do mnie wraca i mnie kształtuje w tej chwili w myśleniu o świecie. Takie fundamentalne doświadczenie ostatnich lat: co jest istotne? Cały świat, ta Polska, polityka, te wszystkie historie – są tak marginalne wobec tej świętości przyrody… – stwierdza.

– Natura: ona jest najważniejsza, a my jesteśmy małym, strasznie zdegenerowanym fragmentem. Tak to sobie wyobrażam, tego się trzymam, aby nie zwariować w tym świecie… – dodaje.


Posłuchaj

48:37
Max Cegielski rozmawia z Andrzejem Stasiukiem o jego najnowszej książce "Rzeka dzieciństwa" (Plik tekstowy/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł audycji: Plik Tekstowy
Prowadzi: Max Cegielski
Gość: Andrzej Stasiuk
Data emisji: 22.06.2024
Godzina emisji: 20.08

Polecane