Rysunkowy dziennik czasów wojny
2022-04-13, 14:04 | aktualizacja 2022-04-13, 14:04
Jak żyje się 25 kilometrów od Kijowa, który jest celem brutalnych ataków wrogiego wojska? Jakie konsekwencje niesie ze sobą decyzja o pozostaniu w domu, który może zostać w każdej chwili zburzony? O tym opowiada rysunkowy dziennik Alevtiny Kakhidze, której prace można zobaczyć w Muzeum Warszawy.
- Mimo wojny ukraińska artystka została w swoim domu położonym ok. 25 km od Kijowa. Opiekuje się swoim ogrodem, psami, żółwiem sąsiada i kurami, które są w pobliżu
- Codziennie publikuje w mediach społecznościowych co najmniej jeden rysunek, tworząc swoisty rysunkowy dziennik
Instalacje, performance i rysunki
Alevtina Kakhidze jest jedną z najważniejszych współczesnych artystek ukraińskich. Ukończyła Narodową Akademię Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie oraz prestiżową Jan van Eyck Academy w Maastricht w Holandii. Później wróciła do kraju i zamieszkała pod Kijowem.
– Tworzy, przede wszystkim konstruując instalacje, ale też realizuje performance. W swojej twórczości właściwie od początku używa rysunków. Ten sposób komunikowania jest bardzo prosty, kreska i rysunki są łatwo rozpoznawalne, z drugiej strony są dość uniwersalne. Wplata je do swoich instalacji, często też w performance'ach używa rysunków – o twórczości Alevtiny Kakhidze opowiada Karolina Puchała-Rojek z Centrum Fotografii Muzeum Warszawy.
– Zdecydowała się prowadzić miejsce, które z jednej strony jest domem – tam mieszka z mężem, zwierzętami, prowadzi ogród, który jest bardzo ważny w jej twórczości – ale to też miejsce, gdzie zaprasza innych artystów z całego świata na rezydencje artystyczne – mówi Trójkowy gość. – To dość nietypowe, aby artyści proponowali innym artystom miejsce, gdzie mogą po prostu tworzyć. Tym gestem weszła do międzynarodowej społeczności artystów, jest rozpoznawalna właściwie na całym świecie – dodaje.
Posłuchaj
Zrozumieć i dać świadectwo
– Mówi, że została, aby zrozumieć, ale także, aby dać świadectwo, rysując. To są rysunki, które można by nazwać dokumentacyjnymi: ona nie rysuje fikcji, nie tworzy symbolicznych scen. Bardzo często odwołuje się do realnych wydarzeń, tylko transformuje je na rysunek. Została i – jak mówi – dokarmia żółwia sąsiadów, dogląda kur, które są gdzieś obok... – opowiada rozmówczyni Marty Piaseckiej. – Dodaje do rysunków tekst, który trafia bezpośrednio: jest zrozumiały i często bezwzględny. Jest skierowany do nas, do widowni i wytrąca z dobrego samopoczucia.
Jedność mediów, prosty przekaz
– Na życzenie samej artystki jej rysunki pokazujemy na ekranach tabletów. Zależało jej na tym, żeby pokazać te prace tak, jak ona je pokazuje: każdego dnia przynajmniej jeden rysunek umieszcza w mediach społecznościowych. I zależało jej na tym, aby pozostać w tej jedności mediów: nie drukować tych rysunków i w żaden inny sposób ich nie zmieniać – tłumaczy Karolina Puchała-Rojek. – To sprawia, że ten pokaz jest bardzo prosty. Z drugiej strony sprawia to, że te rysunki nie pojawiają się tak, jak w mediach społecznościowych, gdzie płyną potoki obrazów, które przeglądamy jeden za drugim. Tutaj mamy tylko te rysunki: są wyjęte z tego kontekstu, jesteśmy z nimi bezpośrednio sam na sam. Tak, jak z reguły w galerii sztuki czy muzeum – wskazuje.
Przeczytaj także
- Ukraina w pigułce. "O! Ukraïna" Weroniki Marczuk
- Tomasz Łęcki: Chronimy dzieła sztuki i zabytki, to ważne dla wspólnej przyszłości
- Plakaty zaangażowane, czyli kultura też pomaga Ukrainie
Wystawę można obejrzeć do 8 maja.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Trójka przed południem
Prowadzi: Marta Piasecka
Gość: Karolina Puchała-Rojek (Centrum Fotografii Muzeum Warszawy)
Data emisji: 13.04.2022
Godziny emisji: 9.23, 9.31
pr