Trójka w Bolonii: cała prawda o spaghetti bolognese i mieście studentów

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Trójka w Bolonii: cała prawda o spaghetti bolognese i mieście studentów
Panorama BoloniiFoto: Marcin Łukawski

Przyjeżdżają ze wszystkich stron świata, również z Polski. Nasi żacy pobierają nauki w Bolonii od czasów Mikołaja Kopernika. Niektórzy z nich byli nawet rektorami Uniwersytetu Bolońskiego!

Posłuchaj

Trójka w Bolonii (Zapraszamy do Trójki - ranek)
+
Dodaj do playlisty
+

Po Aarhus i Maastricht przyszedł czas na Bolonię. Tym razem Trójka wyruszyła do miasta, w którym powstał pierwszy uniwersytet w Europie. Z tego względu Bolonia nazywana jest la dotta, czyli uczona. Ma też kilka innych określeń: la turrita – z powodu wież górujących nad miastem, la rossa – dzięki pięknym czerwonym budynkom, czy w końcu la grassa – ponieważ kuchnia charakterystyczna dla tego miasta jest bardzo kaloryczna.

Polscy muzycy na ulicach Bolonii

Dziennikarze Trójki spotkali tam muzykujących braci z Polski, jadących do Watykanu z krzyżem babci, który obiecali dowieść do papieża. – Po drodze byliśmy m.in. we Frankfurcie, Pradze, Brnie, a ostatnio w Weronie, teraz dotarliśmy do Bolonii. Bardzo dobrze było w Wenecji i Wiedniu, tam szanują muzyków. a my pochodzimy z muzykalnej rodziny. Ojciec był organistą, grał na fagocie, mama na fortepianie, a dziadek na skrzypcach. Rodzice wysłali nas do szkoły muzycznej, na ulicy gramy od podstawówki – mówi Oskar, któremu towarzyszą August i Kamil.

Czego strzegą umarells?

Na ulicach Bolonii widać również szczególną grupę mieszkańców dbających o swoje miasto. – Umarells to słowo w dialekcie bolońskim, które określa starszych ludzi, głównie z obrzeży i przedmieść. W wolnym tłumaczeniu umarell to maluczki, przeciętny, taki szary człowiek z ulicy. Wszędzie możesz zobaczyć staruszków z rękami splecionymi z tyłu, przyglądających się, jak inni pracują, albo po prostu obserwujących ulicę. Termin wziął się z Bolonii, ale to zjawisko globalne. Dostaję setki zdjęć z całego świata: z Tajlandii, Hiszpanii, RPA czy USA. Ludzie piszą: spójrz, u nas też są umarells – mówi Danilo Masotti, badacz fenomenu umarells, który tłumaczy, że nie każdy staruszek należy do tej grupy. – Jesteś umarell, kiedy gapisz się na ludzi strzygących trawnik, wynoszących śmieci albo naprawiających nawierzchnię na twojej ulicy. Wstajesz o 5 rano, żeby śledzić to, co dzieje się w okolicy twojego domu, żeby czuwać – dodaje Danilo Masotti i puentuje: - Umarrel to nie kwestia wieku, a stan umysłu.

Polscy studenci w Bolonii

– Najpierw uderzający był zapach. Myślałam, że doprowadzi mnie do szału. Bolonia jest kompletnie pozbawiona zieleni, tu jest tylko bruk. Na początku popularnej Via Zamboni są dwa drzewa, mój kolega nazywa to parczkiem – śmieje się polska studentka. – Bolonia ma jednak w sobie coś takiego, co sprawiło że w dniu wyjazdu myślałam, że pęknie mi serce. Już miesiąc później byłam z powrotem, żeby chociaż przez tydzień pooddychać tym powietrzem, na które na początku tak psioczyłam – dodaje.

– Bolonia pełna jest zaułków, tajemnic. Jesienią jest dość deszczowymi miastem, ale to tylko dodaje mu uroku. Można się schować pod znanymi portykami bolońskimi, które rozciągają się na całym starym mieście – zaznacza inny student.

Aarhus - największe małe miasteczko na świecie zaprasza studentów>>>

Oboje podkreślają, że miasto żyje studenckim rytmem, młodych ludzi widać w każdym miejscu. W ponadtrzystutysięcznej Bolonii stanowią oni niemal jedną trzecią mieszkańców. Ich obecność jest szczególnie zauważalna na Piazza Verde, charakteryzującym się – jak podkreślają rozmówcy Trójkowych dziennikarzy – anarchistyczną atmosferą.

Studenci byli rekotrami

Studiować w Bolonii, to jak przenieść się w czasie. Budynki uniwersyteckie, łącznie z rektoratem, to wielosetletnie gmachy. Uczelnia powstała w XI wieku, wtedy studenci przyjeżdżali do domów swoich profesorów. Pierwszy uniwersytecki budynek oddano do użytku w 1563 roku. – Uniwersytet Boloński, w przeciwieństwie do innych zasłużonych uczelni w Europie, należał nie do uczonych, a do studentów. To oni decydowali o jego sprawach, byli rektorami, aż dwunastu pochodziło z Polski – mówi Giacomo Nerozzi, pracownik biblioteki uniwersyteckiej.

Śladami Mikołaja Kopernika

– "Erasmusy" mieszkają jak najbliżej centrum, podejrzewam, że tak samo mieszkał kiedyś Mikołaj Kopernik – mówi pracująca na Uniwersytecie Bolońskim Małgorzata Jakobsze.

– Żacy bywali w różnych miejscach, m.in. w osteriach. W 1465 roku, ponad trzy dekady przed przyjazdem Mikołaja Kopernika, powstała i działa nieprzerwanie do dziś Osteria del Sole, w której mógł bywać polski uczony – mówi Dariusz Kmiotek, autor przewodnika po Bolonii, i dodaje, że w uczelnianych archiwach istnieje wpis potwierdzający, że Mikołaj Kopernik studiował na bolońskiej uczelni.

Spaghetti bolognese? "Coś takiego nie istnieje!"

W historycznym centrum miasta można nie tylko pobrać nauki uniwersyteckie, ale również kulinarne. – Zawsze zaczynamy od mąki i jaj, uczymy rzeźbienia w unikatowym cieście: tortellini, tortelloni, tagliatelle i wszystko, co doskonale zna cały świat – mówi Alessandra Spisni z Vecchia Scuola Bolognese, prowadzącej kursy tradycyjnej bolońskiej kuchni.

– Aby przygotować naprawdę dobre tortellini, potrzebne są lata praktyki. Począwszy od doboru składników - którymi są najwyższej jakości grzyby, szynka parmeńska, mortadela i parmezan - a skończywszy na cieście, które musi być naprawdę cieniutkie i bardzo elastyczne. Chodzi o to, żeby tortellini były maleńkie, lecz bardzo intensywne – dodaje pani Alessandra .

Maastricht - za co studenci kochają to miasto?>>>

A co ze wspomnianą mortadelą, która w Polsce ma niezbyt dobrą opinię? – Mortadela w całych Włoszech to synonim Bolonii i jej kucharskiej tradycji! Jej recepturę tutejsze rodziny udoskonalały przez setki lat. Dziś mało kto samodzielnie przygotowuje mortadelę, ale wciąż jest ona znakiem rozpoznawczym miasta – zapewnia kobieta.

– Spaghetti po bolońsku nie istnieje, to jakieś wymysły Polaków! Tutaj jemy tagliatelle z ragù, czyli bolońskim sosem. Spaghetti to danie neapolitańskie! Powiedzieć o spaghetti, że jest bolońskie, to jak łączyć ogień z wodą! – oburza się Alessandra Spisni, która podaje jednak przepis na ragù alla bolognese.

Zapraszamy do wysłuchania obszernych fragmentów audycji, którą prowadzili Marcin Gutowski, Krystian Hanke i Marcin Łukawski.

Polecane