Warszawskie drapacze chmur. Blaski i cienie Złotej 44
Ceny mieszkań spadają, ale nie w centrum Warszawy. W zaprojektowanym przez Daniela Libeskinda wieżowcu Złota 44 metr kwadratowy powierzchni kosztuje… 65 tys. złotych.
Złota 44
Foto: Tadeusz Rudzki/CC/Wikipedia
– Z najwyższych pięter budynku możemy podziwiać Warszawę, która jest wyjątkowo zielonym miastem. Widać najpiękniejsze parki stolicy, począwszy od Łazienek po Pola Mokotowskie i Filtry – mówi Alicja Kościesza z firmy Orco o panoramie widokowej z 54-piętrowego drapacza chmur.
– To mieszkania dla ludzi bogatych, zaangażowanych w innowacyjny biznes, którzy odnieśli sukces w różnych częściach świata – dodaje dyrektor kreatywny tej firmy, Roger Black. Jest on przekonany, że wkrótce w centrum Warszawy zobaczymy kilka kolejnych tego typu budynków.
Bartłomiej Gajewski - architekt i urbanista z biura projektowego Davos - twierdzi, że drapacze chmur mają pozytywny i negatywny wpływ na miasto. – Pozytywny jest taki, że intensyfikują życie w mieście. Na wielu kondygnacjach takich budynków ludzie mają pracę, mieszkania i dzięki temu miasto żyje, jest intensywniejsze – twierdzi.
Zdaniem eksperta negatywny wpływ wysokościowców szczególnie widoczny jest na poziomie chodnika. – Są tam wjazdy do monstrualnych garaży podziemnych, co odpycha użytkowników przestrzeni miejskiej. Często pod takimi budynkami jest przestrzeń martwa, nie ma przechodniów, nie ma miejskiego życia – przekonuje Bartłomiej Gajewski, który dodaje, że choć Złota 44 została zaprojektowana przez światowej sławy architekta, realizacja nie do końca odzwierciedla to, co widzieliśmy na wizualizacjach. – Budynek został zrealizowany mniejszym nakładem kosztów, gorszymi materiałami pokryto elewacje. Nie jest już tak przyciągający, jak miał być – dodaje Bartłomiej Gilewski.
Materiał przygotował Kuba Witkowski.
Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między godziną 6.00 a 9.00.
(mk)