Ojcowie dyskryminowani w sądach rodzinnych?

W sądach rodzinnych, większość spraw o opiekę nad dzieckiem kończy się pozytywnie tylko dla matek. Zaledwie 4 procent ojców wygrywa sprawy i dostaje pełną opiekę nad potomkiem.

Ojcowie dyskryminowani w sądach rodzinnych?

Foto: sxc.hu

Czy ojcowie są dyskryminowani w sądach rodzinnych? W "Pulsie Trójki" sędzia Cezary Skwara i mecenas Piotr Płachta. (Puls Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

O tym dlaczego ojcowie są tak traktowani przez sądy rodzinne rozmawiają w "Pulsie Trójki": sędzia Cezary Skwara ze Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia", w przeszłości sędzia rodzinny, oraz mecenas Piotr Płachta współpracujący ze Stowarzyszeniem Praw Ojca i Dziecka.

Sędzia Skwara podkreśla, że statystyka pokazująca, że tylko 4 procent ojców otrzymuje pełną opiekę nad dzieckiem wynika w dużej mierze z tego, że ojcowie przeważnie nie starają się w ogóle o taką opiekę. Sędzia przyznaje jednak, że system rzeczywiście dyskryminuje ojców.  "Z jednej strony mamy sądy, które mają szybko i sprawiedliwie rozstrzygnąć, który z rodziców lepiej nadaje się do wychowywania dziecka, a z drugiej strony mamy system, który nie pozwala sprawnie wydawać takich orzeczeń (...) brak odpowiednich biegłych,  długie oczekiwanie na opinie itp. (...) Na przykład w Warszawie, dwumilionowym mieście, nie ma żadnej placówki, w której mogłyby się odbywać kontakty nadzorowane rodzica z dzieckiem pod opieką psychologa" - mówi sędzia i przychyla się do opini, że sądy rodzinne nie działają najlepiej, głównie z braku odpowiedniego aparatu wspomagającego.

Mecenas Piotr Płachta zgadza się z tym, że "główną winę ponosi system". Podkreśla, że w przypadku kontaktów z dzieckiem główna rolę odgrywa czas. "Gdy postępowanie sądowe przedłuża się, trwa tygodniami czy miesiącami, to tego czasu się nie cofnie. (...) Dla małych dzieci taki czas to epoka w ich życiu i tego czasu nie jesteśmy stanie zrekompensować, zarówno dziecku jak i temu rodzicowi, który nie mógł się w tym czasie z dzieckiem skontaktować."   Mecenas Płachta zwraca także uwagę na szczególna praktykę sadów rodzinnych w traktowaniu stron. "Rodzic, który stawia swoje emocje ponad dobro dziecka, nie spotyka się ze zdecydowaną reakcją (...) a ta bezkarność rodzi zachowania, które nie maja nic wspólnego z dobrem dziecka"   - podkreśla.  

Jako przykład obaj dyskutanci podali sytuacje, gdy matka uniemożliwia ojcu, prawnie zasądzony,  kontakt z dzieckiem. Wyegzekwować prawo, w takiej sytuacji, jest rzeczywiście często bardzo trudno.

Goście Trójki zgodzili się, że choć formalnie od strony prawnej, trudno znaleźć przepisy dyskryminujace ojców, to rzeczywistość "często tak może wygladać". Winny jest zarówno system jak i mentalność ludzi, w tym niektórych sędziów.  

Z gośćmi "Pulsu Trójki" rozmawiał Damian Kwiek.