O dawnym nieobchodzeniu 11 listopada
2012-11-11, 14:11 | aktualizacja 2012-11-11, 16:11
Władzom PRL rocznica odzyskania niepodległości z 1918 roku sprawiała nie lada kłopot. 11 listopada w latach 60. i 70. był zwykłym dniem, gdyż o przedwojennym Święcie Niepodległości właściwie oficjalnie nie wspominano.
Posłuchaj
- W oficjalnej wykładni czas II Rzeczypospolitej przedstawiany był w bardzo złym świetle jako okres, którego w nowej, Ludowej Polsce, nie godzi się nawet pamiętać, a niepodległość właściwie spadła Polsce z nieba - wyjaśnia historyk Ireneusz Wywiał.
W 1968 roku 50. rocznicę odzyskania niepodległości obchodzono 7 listopada - w swoim przemówieniu Józef Cyrankiewicz podkreślił, że to właśnie dzień utworzenia tymczasowego rządu Ignacego Daszyńskiego uważać należy za datę dzielącą okres niewoli od okresu wolności.
Podręcznikach i przemówieniach dominował 6/7 listopada, ale często bez podawania roku, by nawiązywać do rewolucji październikowej w Rosji, która rozpoczęła się właśnie tej nocy w 1917 roku
- W latach 70. można już było wspominać o II Rzeczypospolitej, wspominać dzień 11 listopada, ale nadal nie wolno było go świętować ani organizować manifestacji. Ale im bardziej władza zaciemniała obraz dwudziestolecia międzywojennego, tym jaśniejszy stawał się on w umysłach tych, którzy mieli szansę go pamiętać - dodaje gość Jerzego Sosnowskiego.
Dlaczego celowo umniejszano rolę Józefa Piłsudskiego? Posłuchaj całej audycji, w której znalazł się także przegląd prasy (z 10 listopada 1965 roku), fragmenty audycji archiwalnych oraz piosenki.
Wśród tych ostatnich – coś wyjątkowego: utwór, który bardzo wielu starszych słuchaczy pamięta (niektórzy nawet pewnie śpiewali go przy gitarze), ale który nie znalazł się na żadnej płycie, nie przedostał się (o ile wiemy) do internetu, w radiu zaś od tak dawna nie był emitowany, że powstała o nim legenda, jakoby nagranie już nie istniało – zagubione? skasowane? (A piosenka ta stanowi dowód, że legenda pewnego słynnego festiwalu dotarła na przełomie lat 60. i 70. także do Polski…)
W audycji wysłuchaliśmy następujących piosenek (wszystkie – po raz pierwszy w "Wehikule"):
1. Marek Grechuta: Pieśń-kronika (1975) 4’10”
2. Kawalerowie: Piosenka o dziewczynach (1966) 2’38”
3. Wojciech Korda (&Niebiesko-Czarni): Przyszedł do mnie blues (1968) 3’51”
4. Andrzej i Eliza: Woodstock (1972) 3’25”
5. Czesław Niemen: Dobranoc (1971) 2’17”
Do usłyszenia za tydzień, Agnieszka Obszańska i Jerzy Sosnowski.
"Trójkowy wehikuł czasu" na antenie Trójki w każdą sobotę tuż po 15.