Trójka|Zapraszamy do Trójki - ranek
Tanecznym krokiem do aresztu
2012-10-17, 13:10 | aktualizacja 2012-10-17, 18:10
- Za czasów Franco ten taniec był zakazany, ale robiliśmy to, gdy nikt nie patrzył, to była cicha manifestacja. A dziś w ten sposób mówimy rządowi centralnemu "basta" - opowiadają Katalończycy, którzy na placach Barcelony tańczą tradycyjną sardanę.
Posłuchaj
- Sardana ma w sobie radość i dumę z bycia Katalończykiem, a nie Hiszpanem. W każdą sobotę wiele osób przychodzi tu tańczyć, słuchać i patrzeć - opowiadają Jose i jego żona Maria, których Łukasz Walewski spotkał na placu przed Katedrą św. Eulalii w Barcelonie.
"Żegnaj Hiszpanio"? - posłuchaj audycji o aspiracjach niepodległościowych Katalonii >>>
Pani Marguerita tańczy od 30 lat, żal jej, że dziś coraz mniej młodych ludzi tańczy sardanę. - Turystów to interesuje, ale inni traktują taniec na placu jak wygłupy starszych ludzi - ubolewa zakładając buty do tańca.
Na szczęście rzeczywistość wygląda lepiej - może młodych nie widać w miejscach publicznych, ale uczą się tradycyjnego katalońskiego tańca w szkołach, biorą udział w konkursach. - W przypadku sardany kultura miesza się z polityką. Jesteśmy narodem, który historycznie zawsze był odrębny od hiszpańskiego i choć początkowo sardanę tańczono tylko w jednym regionie Katalonii, to po jej zakazaniu pojawiły się podręczniki, a taniec upowszechnił - wyjaśniają młodzi Katalończycy.
Co stanowi kwintesencję sardany, w jakim rytmie się ją tańczy i jakich wyróżnień doczekał się taniec będący manifestacją katalońskości? Dowiesz się słuchając całej relacji Łukasza Walewskiego. .
A poniżej - krótki kurs sardany: