"Bieszczady w PRL-u"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Bieszczady w PRL-u"
Foto: Fot.: Flickr.com/lic. CC, PBednarz

Do tej wyprawy "Trójkowym Wehikułem Czasu" zachęciła nas, wydana właśnie, książka reportera Krzysztofa Potaczały.

Opowiada ona o krainie rzeczywistej, a w dekadzie lat 60. i 70., a chyba także 80. funkcjonującej jako kraina mityczna: dzika, pełna tajemnic, w jakiejś mierze wyjęta spod prawa, więc niebezpieczna, ale i dająca wolność. Ciągnęli do niej ludzie najrozmaitszego autoramentu: mający kłopoty z organami ścigania, ekscentrycy, marzyciele, przemytnicy, osoby desperacko szukające pracy lub przygody, hipisi… I wielu z nich ciężko tu pracowało, odzyskując na nowo ten region dla cywilizacji.

/

Wędrując przez pustkowia, łatwiej było spotkać wilka, żubra, a nawet niedźwiedzia niż człowieka. Niekiedy natrafiało się w środku lasu na zdziczały sad, resztki zabudowań, opuszczony cmentarz - smutne ślady historii tych ziem, wyludnionych za sprawą polsko-ukraińskich walk oraz akcji "Wisła". Jednocześnie o kurorcie nad utworzonym w 1968 roku Zalewem Solińskim śpiewał Wojciech Gąsowski ("Zielone wzgórza nad Soliną” znają bodaj wszyscy) i zespół Chochoły (o "Księżycu nad Soliną” pamiętają nieliczni), a Krystyna Prońko spopularyzowała przekonanie, że w Cisnej (tak, jak dwadzieścia lat później w Krakowie na Brackiej) ciągle pada deszcz…
O micie i rzeczywistości Bieszczad będziemy rozmawiali w sobotę 23 czerwca, jak zwykle po godz. 18.00, z autorem książki "Bieszczady w PRL-u", Krzysztofem Potaczałą .

Zapraszamy,

Agnieszka Obszańska i Jerzy Sosnowski.

Polecane