The Rolling Stones w Warszawie. "Mick Jagger pogryzł i wypluł goździka"
2011-12-17, 14:12 | aktualizacja 2016-12-01, 21:12
- Zmusiłam nauczycielkę do napisania zaświadczenia, że dobrze się uczę i, niejako w nagrodę, uzyskałam od taty zgodę na pójście na ten koncert - wspomina uczestniczka pamiętnego koncertu, który odbył się w Sali Kongresowej.
Posłuchaj
17 grudnia 2011 roku na antenie Trójki był dniem z The Rolling Stones - dlatego "Trójkowy Wehikuł Czasu" wyruszył z celem precyzyjnie wyznaczonym... 13 kwietnia 1967 roku. Tego dnia o godzinach 17:00 oraz 19:00 odbyły się dwa sensacyjne koncerty Rolling Stonesów, których za każdym razem poprzedzał suport w postaci Czerwono-Czarnych.
- Była wielka różnica wizualna w tych dwóch występach. Nasi byli tacy przystrzyżeni, wyglansowane buty, garnitury, białe koszule, a Stonesi... Feeria kolorów, męskie spodnie w kwiaty - wspomina podekscytowana Aleksandra Fafius, wówczas Ola Nowak.
Gość Jerzego Sosnowskiego wspomina, że polska młodzież czekała właśnie na to, by zespół zobaczyć. - My ich piosenki znaliśmy, ale koniecznie chcieliśmy ich zobaczyć. Po kilku minutach zaczęliśmy się ruszać, popiskiwać. Nie mówię, że to była jakaś rewolucja obyczajowa, ale trochę nam w głowach pomieszali - opowiada.
Pani Aleksandra, dzięki pewnym kwiatkom, stała się ważną częścią legendy tego koncertu. - U mnie w rodzinie była taka tradycja, że gdy chodziliśmy na koncerty, tato wysyłał artyście bukiet kwiatów z listem wizytowym, więc to nie był mój wymysł - podkreśla.
W pewnym momencie, gdy Jagger śpiewał "Lady Jane", na scenę spadły goździki. - Spodziewałam się, że powącha, schowa w butonierkę, że to będzie coś takiego namaszczonego, a tu figa z makiem - podniósł jeden, pogryzł i wypluł - opowiada z uśmiechem.
Co się działo następnego dnia w Hotelu Europejskim? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji wspomnieniowej z Aleksandrą Fafius.