Niemcy muszą spłacić ten dług
Klaus Bachmann (politolog): Cokolwiek się stanie, poza rozpadem strefy euro, Niemcy i tak będą na tym korzystać.
Klaus Bachmann
Foto: fot. Wojciech Adam Jurzyk
Profesor Klaus Bachmann ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej ocenia, że wyników brukselskiego szczytu Unii Europejskiej nie można określić jako porażki Niemiec czy Polski, które domagały się zmiany traktatu. Okazało się bowiem, że z powodu sprzeciwu Wielkiej Brytanii państwa będą musiały zawrzeć umowy międzyrządowe w sprawie ograniczeń fiskalnych. Bachmann widzi jasną stronę szczytu: – Udało się osiągnąć porozumienie w gronie najbardziej zainteresowanych.
Politolog zastrzega, że jest wciąż za wcześnie, żeby ocenić to wydarzenie. - Schody dopiero się zaczynają – zaznaczył. Porozumienie musi zostać ratyfikowane przez wszystkie państwa, które je podpisały, co więcej, prawdopodobnie muszą one zmienić konstytucję. Prawdopodobnie Dania będzie miała referendum. Wtedy się okaże, czy za tą zgodą rządów stoją obywatele i instytucje.
Angela Merkel w jego ocenie jest zadowolona, ponieważ udało jej się przeforsować swój plan w gronie państw, które należą do strefy euro. Zaznaczył, że w negocjacjach unijnych nikt nie osiąga 100 procent celu.
Bachmann zauważył, że państwa bardzo zadłużone chcą, by Niemcy ten dług spłacały. Z kolei Niemcy nie mają wyjścia, muszą to zrobić, bo rozpad strefy euro pozbawiłby je gigantycznych wpływów z eksportu. – Cokolwiek się stanie, poza rozpadem strefy euro, Niemcy i tak będą na tym korzystać – powiedział.
Historyk nie ma wątpliwości: kontrolowanie budżetów – to kolejne przekazanie suwerenności na rzecz instytucji ponadnarodowych. - To nie koniec, będzie jeszcze ściślejsza kontrola nad polityką gospodarczą, fiskalną – prognozuje.
Unia podzielona?
Czy na naszych oczach utrwala się Europa dwóch prędkości? Bachman powiedział, że zależy, co przez to rozumieć. Jeśli stopień integracji, to mamy do czynienia z Unią kilku prędkości już od kilkunastu lat. Kryterium jednolitości Unii będzie według niego relacja tej nowej strefy euro i „euro plus” do instytucji unijnych. Przypomniał, że obecny traktat zobowiązuje państwa do zachowania integralności obecnych instytucji, więc tworzenie nowych naruszyłoby go.
Dlaczego wielu polityków, w tym Jerzy Buzek przestrzegało przed umową międzyrządową, mówiąc że jest to zagrożenie dla przyszłości Europy? Klaus Bachman tłumaczy, że może zagrażać spójności instytucji unijnych, po drugie istniała obawa, że będzie to wąski krąg, do którego Polska nie będzie mogła należeć. Powiedział, że trzeba zwracać uwagę w uzgodnieniach, kto decyduje o przystąpieniu nowych członków, jakie są kryteria.
Polska chce być w grupie „euro plus”, chce ratować strefę euro, ale z jakich powodów? Politolog zastrzegł, że nie wiadomo wciąż, jak będzie finansowane ratowanie tych państw. Poza tym zwrócił uwagę, że Polska też żyje ponad stan i w przyszłości również może mieć kłopoty. Zaznaczył, że Polska jest blisko związana z Unią Europejską, zwłaszcza z Niemcami, stąd negatywne zjawiska i tak znalazłyby odzwierciedlenie u nas.
Dodał, że zastosowane przez Donalda Tuska porównanie obecnej sytuacji w Europie do stanu przed II wojną światową, było tylko zabiegiem taktycznym, który miał wpłynąć na stanowisko unijnych negocjatorów. Zdaniem Bachmanna, takie porównanie nie jest uzasadnione. - Taką retorykę można obserwować przed szczytami, to podbijanie stawki – powiedział.
agkm polskieradio.pl