Wspomnienia o "Kobrze"
W latach 60., w czwartkowe wieczory, gdy emitowano "Kobrę", naprawdę wyludniały się ulice. Czy nasi młodsi Słuchacze, ci dwudziesto- i trzydziestoletni, mogą je dziś oglądać z przyjemnością?
Foto: Fot.: Stop-klatka z czołówki Teatru Sensacji "Kobra"
Trzy spektakle teatru Kobra ukazały się na dvd. Kilka ocalałych w archiwach – m.in. "Jak błyskawica" i "Szal" według Durbridge’a – przypomina czasem TVP Kultura (większość uległa chyba zniszczeniu). Czy nasi młodsi Słuchacze, ci dwudziesto- i trzydziestoletni, mogą je dziś oglądać z przyjemnością?
Chyba tylko pod warunkiem, że uznają je za świadome lub mimowolne pastisze, wzruszające i zabawne pozostałości świata, w którym tęskniło się do kapitalistycznej dekadencji ("kapitalizm umiera, ale jaka to piękna śmierć" – drwiono wówczas z propagandowego przekonania, że przyszłość należy do komunizmu).
Tymczasem, zwłaszcza w latach 60., w czwartkowe wieczory, gdy emitowano "Kobrę", naprawdę wyludniały się ulice. A w pamięci widzów, którym w dzieciństwie udało się wówczas zerknąć na ekran telewizora, pozostały dreszcze emocji, z jakimi oglądało się ekscytującą "Melissę" czy przerażający "Kwartet na cztery ręce"…
Teatr Kobra będą wspominać tacy właśnie – wówczas nieletni – widzowie: nasz gość, prof. Wiesław Godzic, medioznawca z warszawskiej SWPS, oraz Jerzy Sosnowski, sterowniczy Wehikułu Czasu.
Zapraszam przed odbiorniki w sobotę na "Trójkowy Wehikuł Czasu", jak zwykle po godz. 18.00,
Jerzy Sosnowski