Johnny Depp chce ekranizować "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa

Johnny Depp chce jako pierwszy zrealizować anglojęzyczną ekranizację legendarnej książki Michaiła Bułchakowa "Mistrz i Małgorzata". Tymczasem jego wspólniczki blokują dystrybucję rosyjskojęzycznej ekranizacji w USA

Johnny Depp chce ekranizować "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa

Johhny Depp zamierza wyprodukować pierwszą anglojęzyczną ekranizację "Mistrza i Małgorzaty" i zagrać w niej jedną z głównych ról

Foto: Gennaro Leonardi Photos/Shutterstock

"Mistrz i Małgorzata" tworzony i redagowany w mniejszej bądź większej tajemnicy przez ponad 10 lat (1928-1940), ostatecznie nie został skończony przez Bułhakowa. Powieść wydana dopiero 20 lat po śmierci autora - początkowo w wersji ocenzurowanej - należy do arcydzieł literatury światowej i słusznie bywa nazywana "kultową". Nigdy jednak nie doczekała się anglojęzycznej ekranizacji, pomimo prób podejmowanych m.in. przez Romana Polańskiego, Federico Felliniego, Terry'ego Gilliama i Baza Luhrmanna.


Johnny Depp wyprodukuje i zagra w "Mistrzu i Małgorzacie"

W środę, 10 grudnia, podczas trwającego w Arabii Saudyjskiej Red Sea Film Festival Johnny Depp ogłosił, że zamierza wyprodukować ekranizację "Mistrza i Małgorzaty". - Akcja rozgrywa się między Moskwą lat 30. XX wieku, gdzie przybywa diabeł ze swoim gadającym kotem i sieje spustoszenie wśród skorumpowanych obywateli, a Jerozolimą czasów Poncjusza Piłata. Trzecia, przeplatająca się historia, opowiada o zmagającym się z trudnościami pisarzu i jego ukochanej, Małgorzacie, która jest gotowa zrobić wszystko, by uratować go przed systemem totalitarnym - opisuje swój projekt "Mistrza i Małgorzaty"  Depp. - To fantastyczna, mroczna ale i pełna humoru opowieść o miłości, wolności artystycznej, duchowym buncie i odwiecznej walce dobra ze złem. To szalenie pomysłowa opowieść, dzieło o niewyczerpanej energii i filozoficznej głębi, które pozostaje niezwykle aktualne i ponadczasowe. Przypomnienie o mocy sztuki, która rzuca wyzwania, oświetla i trwa.

Być może aktor zagra w filmie jedną z głównych ról. Którą, nie wiadomo: doskonale można go sobie wyobrazić jako Wolanda, mógłby się także odnaleźć w dramatycznej postaci Mistrza. Wydaje się, że jedynie Jeszua Ha-Nocri jest poza jego zasięgiem.


Johnny Depp wraca do Hollywood

Ten projekt wskazuje, ze Depp jest gotowy na powrót do Hollywood po bataliach sądowych związanych z oskarżeniami o przemoc domową ze strony byłej żony Amber Heard. Zwycięska batalia sądowa dodała mu skrzydeł: oprócz "Mistrza i Małgorzaty" , prowadzi aktor również rozmowy w sprawie roli Ebenezera Scrooge'a w mrocznej adaptacji filmowej "Opowieści wigilijnej" w reżyserii Ti Westa, ma także zagrać u boku Penélope Cruz w thrillerze "Day Drinker" reżyserowanym przez Marca Webba. To pierwsze naprawdę duże role Deppa od czasu "Fantastycznych zwierząt: Zbrodni Grindelwalda" z 2018 roku.

Współproducentki blokują rosyjska ekranizację

Współproducentkami "Mistrza i Małgorzaty" mają być Swietłana Migunowa-Dali i Grace Loh, z którymi Depp pracował przy "Kochanicy króla Jeanne du Barry". W tle jest jednak spór obu pań z Michaelem Lockshinem, reżyserem rosyjskiej ekranizacji "Mistrza i Małgorzaty" (2021), który bezskutecznie próbuje wprowadzić swój film na amerykańskie ekrany. Blokują go właśnie Migunowa-Dali i Grace Loh twierdząc, że to one mają wyłączne prawa do anglojęzycznej adaptacji powieści Bułhakowa.


- W Rosji jestem dysydentem. Film został ocenzurowany ze względów politycznych, mimo to stał się tam wielkim hitem - mówi Lockshin w rozmowie z The Hollywood Reporter. I twierdzi, że w uzyskaniu umowy dystrybucyjnej w USA przeszkadzają mu działania Migunowej-Dali i Loh. - Nie mamy nakazu sądowego, który by ten problem rozstrzygnął. Dlatego, chociaż w USA jest ogromna publiczność, która chce "Mistrza i Małgorzatę" zobaczyć, jeszcze do niej nie dotarliśmy - wskazuje.

- Moim zdaniem Depp nic nie wie o tym [o działaniach Swietłany Migunowej-Dali i Grace Loh - red.], a gdyby wiedział, byłby temu przeciwny. Bo przecież nie zakazuje się pokazywania filmów: prawdziwy artysta tak nie robi - dodaje.


Piotr Radecki