Margot Robbie i Jacob Elordi w zmysłowym zwiastunie "Wichrowych wzgórz"
Nowa wersja "Wichrowych wzgórz" w reżyserii Emerald Fennell zapowiada się na najbardziej zmysłową i erotyczną ekranizację tej słynnej powieści Emily Brontë. W rolach głównych Margot Robbie i Jacob Elordi.
Margot Robbie jako Catherine Earnshaw w ekranizacji "Wichrowych wzgórz" w reżyserii Emerald Fennell
Foto: mat. prasowe
W sieci można już zobaczyć zwiastun "Wichrowych wzgórz", najnowszej ekranizacji powieści Emily Brontë, wyreżyserowanej przez Emerald Fennell. Wyrazisty, zmysłowy, pięknie filmowany, zapowiada film niezwykły, który nikogo nie pozostawi obojętnym.
Zmysłowa ekranizacja powieści Brontë
Emerald Fennell przyznaje, że ma bardzo emocjonalny stosunek do ksiązki Emily Brontë. Przeczytała ją mając 14 lat i ta lektura "rozwaliła ją". - Mam obsesję: ta książka doprowadza mnie do szaleństwa. Sposób, w jaki odbieramy bohaterów jest bardzo osobisty, sięgający w najgłębsze, zakazane rejony - stwierdziła.
I właśnie takiej osobistej ekranizacji możemy się spodziewać. Doniesienia sugerują, że adaptacja "znacznie odbiegać będzie" od materiału książkowego. Jeden z uczestników pokazów testowych określił film jako "agresywnie prowokacyjny" i "brutalny emocjonalnie": - To zmysłowa ekranizacja powieści Brontë, pełna sprośnych obrazów - stwierdził.
Dodatkowo produkcja spotkała się z krytyką już na samym początku, z powodu obsadzenia Margot Robbie w roli Catherine i szczególnie Jacoba Elordiego w roli Heathcliffa. Krytycy uważali, że Heathcliffa, opisanego w tekście Brontë jako mającego ciemne włosy, oczy i karnację, powinien zagrać ciemnoskóry aktor. A Elordi, jako żywo, taki nie jest.
Idealny film na święto zakochanych
Zresztą sam fakt, że za ekranizację powieści Emily Brontë wzięła się Emerald Fennell, wzbudził wiele emocji. Już debiut, dramat "Obiecująca. Młoda. Kobieta" (2021), przyniósł jej trzy nominacje do Oscara i, ostatecznie, jedną statuetkę - za najlepszy scenariusz oryginalny. Kolejny film, "Saltburn" (2023), również obsypany nominacjami i nagrodami, potwierdził jej reputację, jako reżyserki nie bojącej się mocnych opowieści, czasami "jadącej po bandzie", a zarazem mocno stylizującej swoje dzieła.
I opublikowany właśnie zwiastun "Wichrowych wzgórz" jest kolejnym tego dowodem. Zdjęcia Linusa Sandgrena są hipnotyzujące, wręcz oniryczne, przełamywane fleszami mocnych kolorów scenografii i kostiumów. Jeśli dodać do tego zmysłowość i erotykę, to mamy zapowiedź idealnej walentynkowej propozycji dla zakochanych. A film ma mieć premierę właśnie 14 lutego 2026.
Ponad 100 lat na ekranie
"Wichrowe wzgórza", jedyne dzieło, które wyszło spod pióra Emily Brontë, należy dzisiaj do kanonu literatury angielskojęzycznej. To wielopokoleniowa przesycona emocjami i namiętnościami historia miłości, odrzucenia i zemsty. Wydana w połowie XIX wieku, kiedy siłą rzeczy sposób ich ukazania był o wiele bardziej powściągliwy, i tak musiała się mierzyć z zarzutami m.in. epatowania brutalnością.
Jednak kino pokochało tę opowieść: "Wichrowe wzgórza" były wielokrotnie przenoszone zarówno na duży, jak i na mały ekran. Pierwsza ekranizacja pochodzi z roku 1920: wyreżyserowana przez A.V. Bramble’a, z Colette Brettel i Miltonem Rosmerem w rolach głównych. Wyreżyserowana przez Williama Wylera wersja z roku 1939 (w rolach głównych Merle Oberon i Laurence Olivier) to absolutny klasyk, natomiast wśród współczesnych wyróżnia się ekranizacja z roku 1992 w reżyserii Petera Kosminsky’ego, gdzie główne role zagrali Juliette Binioche i Ralph Fiennes. Z kolei najoryginalniejsza wydaje się "Arashi ga oka" z roku 1988 przeniesiona przez Yoshishige Yoshidę w realia średniowiecznej Japonii. W rolach głównych Yûko Tanaka i Yûsaku Matsuda.
Piotr Radecki