"To może dziać się za ścianą". Wojciech Smarzowski w "Klubie Trójki"

"Dom dobry" w kinach obejrzało już 1,2 mln osób. - Cieszę się z dyskusji, którą wywołał film, ale w przypadku "Kleru" skończyło się na gadaniu. Chciałbym, żeby teraz było inaczej - mówił w "Klubie Trójki" reżyser filmu Wojciech Smarzowski.

"To może dziać się za ścianą". Wojciech Smarzowski w "Klubie Trójki"

Wojciech Smarzowski opowiedział o filmie "Dom dobry" w "Klubie Trójki"

Foto: Wojciech Stróżyk/Reporter/East News

W środowym "Klubie Trójki" rozmawialiśmy o przemocy domowej. Punktem wyjścia do dyskusji był film "Dom dobry" Wojciecha Smarzowskiego, który obejrzało w kinach już 1,2 mln osób. Jednym z gości Pauliny Wilk był reżyser filmu.

W audycji gośćmi byli też reporter i autor książki "Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" Jacek Hołub i członkini Zespołu Monitorującego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie przy ministrze pracy i polityki społecznej Renata Durda.

Posłuchaj audycji Trójki:

Wojciech Smarzowski w "Klubie Trójki"

Smarzowski przyznał, że cieszy się z dużej frekwencji, ale istotniejsze są dla niego spotkania po projekcjach. - Oczywiście cieszę się też z dyskusji, którą wywołał film, ale w przypadku "Kleru" skończyło się na gadaniu. Chciałbym, żeby teraz było inaczej - mówił reżyser.

Gość Trójki mówił też, że uczestniczył już na kilkunastu spotkaniach po projekcjach filmu. - Z reguły dwie, trzy osoby na takiej rozmowie się otwierają, opowiadają o tym, że zaznały przemocy, kobiet jest więcej. Tak sobie tłumaczę, że skoro ktoś do mnie podchodzi po projekcji i opowiada strzępy ze swojego życia, to znaczy, że ten film dla tej osoby jest ważny - opowiadał.

Wojciech Smarzowski opowiedział też o pracy nad filmem. "Dom dobry" powstał we współpracy ze wsparciem merytorycznym m.in. Fundacji Feminoteka. - Zacząłem myśleć o tym filmie w pandemii, dlatego że wtedy pojawiło się dużo informacji o narastającej przemocy. Czytałem różne artykuły, książki. Później trafiłem do Fundacji Feminoteka. (...) Był tam też mężczyzna, który doświadczył przemocy i zacząłem z nimi rozmawiać. Wtedy już wiedziałem, że chcę ten film zrobić. Kiedy już wiem, że chcę coś zrobić, to nie myślę o tym, co powiedzą ludzie - mówił gość Trójki.

"To może dziać się za ścianą"

Reżyser odniósł się też do opinii niektórych, że w filmie jest za dużo drastycznych scen przemocy. - Moją bazą jest realizm. Film o przemocy musi zawierać przemoc. Słyszałem, że ktoś nazwał ten film "pornografią przemocy". Jeżeli osoba, która doświadczała przemocy powie, że ten film jest zbyt mocny, to wezmę telefon i odszczekam to na Stadionie Narodowym. Moim zdaniem ten film ma tyle tej przemocy, ile powinien mieć. (...) Ten realizm jest o tyle niebezpieczny, bo to może dziać się za ścianą - mówił.

Paulina Wilk pytała reżysera, z jakimi stereotypami na temat przemocy rozlicza się film. - W filmie "Dom zły" bohater uderza swoją żonę po spożyciu alkoholu. W "Domu dobrym" założyłem, że główny męski bohater nie pije alkoholu. Wiedziałem też, że chcę stać kamerą blisko osoby, która tej przemocy zaznaje. Wybrałem kobietę nie dlatego, że nie ma przemocy w drugą stronę, ale statystyki pokazują, że kobiet jest dużo więcej - mówił Smarzowski. 

Smarzowski: najpierw jest miłość, potem jest zgrzyt

Tłumaczył też, że w filmie pokazany jest schemat, jak działa osoba przemocowa. - Najpierw jest miłość, jest fantastycznie. Potem jest zgrzyt, potem znowu jest miłość. Później te odstępy między miłością a zgrzytem są coraz krótsze, następuje izolacja - powiedział reżyser.

Na audycję "Klub Trójki" zapraszamy od poniedziałku do czwartku po 20 na antenę Trójki. Zapisy rozmów dostępne są na stronie audycji Polskiego Radia

Czytaj także:

Ewelina Kołaczek