Ten film pisałam specjalnie dla Krzysztofa - Kędzierzawska o "Snach pełnych dymu"
Od niedawna w kinach studyjnych można obejrzeć film Doroty Kędzierzawskiej "Sny pełne dymu". To kameralna opowieść od dwojgu obcych ludzi, którzy spędzają ze sobą kilka dni, co całkowicie zmienia ich spojrzenie na świat.
Krzysztof Globisz i Żaneta Łabudzka w filmie Doroty Kędzierzawskiej "Sny pełne dymu"
Foto: mat. prasowe
11 lat po rozległym udarze mózgu, który przeszedł, Krzysztof Globisz nadal zmaga się z jego konsekwencjami. Mimo to aktor powrócił do aktywności zawodowej i ponownie występuje na scenie, zagrał także w filmie Doroty Kędzierzawskiej "Sny pełne dymu", napisanym specjalnie także dla niego.
Scenariusz dla Krzysztofa Globisza
Scenariusz do filmu powstał bardzo szybko, również sam film zrealizowano w ekspresowym tempie.
- Scenariusz pisałam z myślą o Krzysztofie Globiszu i o Żanecie Łabudzkiej. Z Krzysztofem widziałam się dwa razy, zanim zaczęłam pisać: najpierw przy okazji spektaklu "Wieloryb The Globe", który widziałam w Lublinie, i w którym Krzysztof mnie absolutnie zachwycił. Parę miesięcy później przy okazji projekcji "Ułaskawienia" Janka Kolskiego u państwa Globiszów. Wtedy Krzysztof miał absolutne błyski w oczach, zobaczyłam także jego genialne rysunki, zobaczyłam, jak Krzysztof pisze, i wychodząc powiedziałam, że muszę dla Krzysztofa napisać - opowiada Dorota Kędzierzawska. - Po wyjściu przestraszyłam się, że to będzie trwało lat 16, jak w przypadku Danuty Szaflarskiej i "Pory umierać". Ale tym razem scenariusz powstał w ciągu czterech miesięcy - uśmiecha się.
Dwójka bohaterów i dym
Atutem tego filmu jest także jego niezwykła forma wizualna: - Po pierwsze czerń i biel: bardzo szlachetny środek, który pozwala nam odrealnić świat pokazywany i pobudzić wyobraźnię widza. Trzecim, obok Starego Lisa i Crazy, bohaterem jest dym, który gra bardzo ważną rolę. Są też rysunki i napisy w wykonaniu Krzysztofa: niektóre powstały wcześniej, przed filmem, niektóre na zamówienie. Niesłychanie ważną rolę grają obiektywy: specjalne, ze zmienną ogniskową. W związku z tym lewe oko jest nieostre, prawe ostre, ale ostre jest też coś, co jest daleko za bohaterem - tłumaczy reżyserka. - Chciałam, aby to była troszkę taka nierealna bańka: chciałam wyjąć bohaterów z realu i skupić się na tym, co jest między nimi i na ich emocjach… - wskazuje.
Piotr Radecki