O swojej książce i sytuacji w Strefie Gazy. Finalistka Bookera w Trójce

Yael van der Wouden - finalistka Nagrody Bookera w 2024 roku we "Wszystkich książkach świata" opowiedziała Michałowi Nogasiowi o swojej debiutanckiej powieści "W dobrych rękach". Książka ukazała się we wrześniu w polskim przekładzie. Pisarka, która urodziła się w Tel Awiwie, mówiła też, co sądzi o sytuacji w Strefie Gazy.

O swojej książce i sytuacji w Strefie Gazy. Finalistka Bookera w Trójce

Yael van der Wouden opowiedziała o swojej powieści we "Wszystkich książkach świata"

Foto: AA/ABACA/Abaca/East News

Gościnią Michała Nogasia we "Wszystkich książkach świata" była Yael van der Wouden - pisarka, która przyszła na świat w Tel Awiwie, ale od 10. roku życia mieszka w Holandii. Jej debiutancka książka "W dobrych rękach", która ukazała się właśnie w Polsce w przekładzie Justyny Huni, znalazła się w finale Bookera w 2024 roku i zdobyła Women's Prize for Fiction.

"W dobrych rękach" w polskim przekładzie

Powieść van der Wouden przedstawia historię Isabel. Jest rok 1961, 16 lat temu skończyła się druga wojna światowa. Isabel mieszka w domu na holenderskiej prowincji, to strażniczka i dziedziczka rodzinnej pamięci. Po śmierci matki i wyprowadzce braci zostaje opiekunką przestrzeni, którą uważa za własną i bezpieczną.

Główna bohaterka raz do roku sięga po rodową zastawę. Celebruje kontakt z talerzami, które odziedziczyła po matce. Gdzieś w pobliżu mieszka mężczyzna, który się nią interesuje. Dni płyną niezmiennie tym samym rytmem, ale w końcu świat Isabel rozpada się niczym domek z kart, gdy jeden z braci prosi ją o zaopiekowanie się jego aktualną narzeczoną Evą. Gdy ta pojawia się w domu, Isabel orientuje się, że zaczynają znikać ważne dla niej przedmioty. Isabel traci też wewnętrzny spokój, opanowanie i dotychczasowy brak prawdziwego zainteresowania kimkolwiek.

 

- Na początku książki poznajemy Isabel i jej dwóch braci, ich relacje są dość napięte. Każde z nich oczekuje od pozostałych czegoś, czego tamci nie mogą dać. Dla Isabel największym problemem jest to, że obaj bracia ją porzucili. Cała trójka dorastała w domu razem z matką. Najstarszy z rodzeństwa wyprowadził się jeszcze jako stosunkowo młody chłopak, a niedługo po nim odszedł drugi brat. On z kolei musiał opuścić dom, gdy matka dowiedziała się o jego romansie z nauczycielem gry na pianinie i postawiła mu ultimatum - opowiadała pisarka.

- Isabel widzi, że dla jej braci ich własne pragnienia są ważniejsze niż ona, rodzina i matka. W jej świadomości rodzi się więc skojarzenie miłości z porzuceniem i brakiem lojalności. (…) Z kolei oni są zdumieni jej życiem i samotnością. Młodszy brat często próbuje ją z kimś swatać - powiedziała.

Życie Isabel zmieni Eva, partnerka jej starszego brata. - Eva jest uosobieniem wszystkiego, czym Isabel gardzi. (…) Eva jest głośna i wyraźnie brak jej wykształcenia. Cała moralność Isabel opiera się na powściągliwości, rutynie i kontroli. Eva nie kieruje się żadną z tych cech - mówiła autorka powieści. 

Yael van der Wouden we "Wszystkich książkach świata"

Jednym z najważniejszych tematów powieści jest kwestia pamięci. Książka opowiada też o tym, jak Holendrzy zachowywali się w czasie II wojny światowej wobec swoich żydowskich sąsiadów.

- Żydowskość w Holandii ma długą i skomplikowaną historię. W czasie wojny w dużej części społeczności żydowskiej panowało silne przekonanie, że nic z tego, co się wydarzyło, nie mogło się wydarzyć. Postrzegali siebie jako tak dobrze zintegrowaną i zakorzenioną część społeczeństwa, że pomysł, iż ktoś mógłby ich stamtąd wypędzić, wydawał się nie do pomyślenia. Wielu z nich miało też bardzo liberalny stosunek do własnej tożsamości. Byli Żydami kulturowo, ale nie religijnie. Dlatego myśl, że mogliby być prześladowani z powodu czegoś, czego nawet nie manifestowali, wydawała im się absurdalna - opowiadała pisarka.

Dodała, że w większości przypadków ukrywanie się odbywało się w zamian za opłatę. - Ci, którym cudem udało się przeżyć, w większości byli zamożni. Powód był prosty. Posiadanie pieniędzy zwiększało szansę na dłuższe życie w ukryciu. A jeśli ktoś ukrywał się dłużej i w końcu został deportowany, bo taki los spotkał prawie wszystkich, nie przebywał tak długo w obozie - mówiła.

"Odczuwam głęboki smutek"

Michał Nogaś zapytał też pisarkę o jej stosunek do działań Izraela w Strefie Gazy. - Jak sobie z tym radzę? Odczuwam głęboki smutek. To wręcz kuriozalne patrzeć na zbiorową nieświadomość i zaprzeczenie czemuś, co jest ewidentnym ludobójstwem, przemocą na skalę zbrodni przeciwko ludzkości. Czasami czuję, jakby to była narośl albo nowotwór, który chciałabym wyciąć - powiedziała van der Wouden.

- Ten smutek nie jest dla mnie niczym nowym. Także dlatego, że przemoc wobec Palestyńczyków i wobec narodu palestyńskiego również nie jest niczym nowym. Trwa od 1948 roku. Jest wyraźna i uporczywa. Już wcześniej Palestyńczycy musieli zmagać się z kolonialnymi rządami Imperium Osmańskiego, a przedtem Imperium Egipskiego. To trwa od wieków. Wydaje się, że to po prostu kolejne wcielenie tego samego diabła - mówiła gościni Trójki.

Ewelina Kołaczek