Spoglądamy w stronę Bałkanów - spotkanie z Bogdanem-Alexandru Stănescu i jego powieść "Abraxas"

Bogdan-Alexandru Stănescu ma 46 lat, jest rumuńskim pisarzem, poetą, eseistą i prozaikiem; w wolnym czasie zajmującym się redagowaniem książek, tłumaczeniem literatury piękną. Był gościem tegorocznej edycji festiwalu Literacki Sopot. To właśnie tam spotkał się z Michałem Nogasiem i opowiedział o swojej powieści "Abraxas".

Spoglądamy w stronę Bałkanów - spotkanie z Bogdanem-Alexandru Stănescu i jego powieść "Abraxas"

We "Wszystkich Książkach Świata" tym razem wysłuchaliśmy rozmowy Michała Nogasia z Bogdanem-Alexandru Stănescu

Foto: Trójka

Opublikowana przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc książka "Abraxas", o którym Bogdan-Alexandru Stănescu opowiada we "Wszystkich Książkach Świata", to powieść monumentalna. Nierzadko - dosłownie lub w przenośni - wgniatająca czytelnika w fotel i liczącej — w polskim przekładzie Kazimierza Jurczaka - ponad 600 stron.

Wydawnictwo jest zapisem życia (nieco ponad czterech dekad, by być dokładnym) niejakiego Michiego Lucescu - mistrza niepowodzeń, porażek, człowieka, w którego dotychczasowym istnieniu w zasadzie wszystko poszło nie tak. Czytelnicy poznają go kiedy spędza czas samotnie, w niewielkiej klitce. Tam notuje, wspomina i wzdycha, a jednocześnie próbuje odzyskać to, co utracone: szczęście, bliskich i poczucie sensu. Bohater marzy i śni; opowiada o sobie od czasów dzieciństwa do czasów jemu współczesnym. W historii Michiego przewija się Rumunia - ta z czasów Ceaușescu, transformacji, chaosu i później dobijania się do bram Zachodu. Jednocześnie jednak w książce pojawiają się opowieści na przykład z czasów wypraw krzyżowych i postapokaliptycznej przyszłości. - Światy mieszają się i wirują, a Stănescu pozwala swojemu bohaterowi wodzić czytelników za nos; zmusza ich do kojarzenia faktów, ale też do zabawy z czasem - wyjaśnia Michał Nogaś.

Bogdan-Alexandru Stănescu: każdy pisarz angażuje w to swoje życie

- Jest bardzo wiele mnie w moim bohaterze. Każdy pisarz, niezależnie od tego jaką literaturę uprawia, angażuje w to swoje własne życie. Zatem jest wiele ze mnie w moim bohaterze, ale nie wszystko - zaznacza Bogdan-Alexandru Stănescu w rozmowie z Michałem Nogasiem. - Różnica jest chociażby taka, że mój bohater jest perfekcyjnym przykładem nieudacznika, któremu nic w życiu nie wychodzi. Ja w ostatniej chwili uniknąłem jego losu; mam rodzinę, dwoje dzieci, zatem w wymiarze osobistym nie przeżyłem tego życia jak mój bohater idący od niepowodzenia do niepowodzenia - dodaje pisarz.

Stănescu przyznaje jednocześnie, że w postaci Michiego chciał uchwycić fenomen, który dotyczy znacznej części społeczeństwa. - W momencie kiedy pisałem tę powieść nie widziałem właściwie żadnej nadziei, przyszłości politycznej dla mojego kraju. O ile politycznie nie robiłem i nie robię sobie złudzeń co do przyszłości Rumunii tak uważam, że kultura rumuńska, zwłaszcza poezja, mogą być tym obszarem, w którym Rumunia się spełni. Nie mam natomiast zaufania do klasy politycznej. (...) To, co u nich dostrzegam, to brak najmniejszej dawki uczciwości, która czyni z aktu politycznego akt po prostu - tłumaczy.

- Społeczeństwo powinno być prowadzone przez elitę, która ma względzie w pierwszej kolejności dobro wspólne, społeczne. Podczas my w Rumunii od 35 lat mamy do czynienia z klasą polityczną, której członkowie mają na względzie wyłącznie własne interesy. Rzeczywiście nie jest to może przypadek tylko rumuński, ale tę rzeczywistość znam najlepiej. Znam biografie tych, którzy rządzą społeczeństwem rumuńskim - podkreśla rozmówca Michała Nogasia.

qch