Nigdy nie przejdę na emeryturę - zapowiada Steven Spielberg. I planuje western
- Western to gatunek, który mi się wymykał przez te wszystkie dekady - przyznał 78-letni Steven Spielberg. I zamiast odejść na emeryturę, szykuje się, aby wreszcie nadrobić ten brak w swojej filmografii.
Steven Spielberg podczas premiery filmu "The Fabelmans"
Foto: shutterstock
Steven Spielberg nie myśli o zakończeniu kariery, wręcz przeciwnie. - Nie mam planów przejść na emeryturę. Nigdy - zapewnił podczas uroczystości otwarcia na terenie Universal Pictures nowego kina swojego imienia. I zdradził, że od dawna marzy o nakręceniu westernu. - To jedyny gatunek, który mnie ominął przez wszystkie dekady - tłumaczył.
Emerytura? To nie dla Spielberga
Sławę zdobył dzięki kultowym filmom - od "Szczęk", przez "Poszukiwaczy zaginionej arki", "E.T." i "Park Jurajski", aż po "Listę Schindlera" i "Szeregowca Ryana". Ale choć zdefiniował na nowo kino przygodowe, science fiction, a nawet thrillera, nigdy nie próbował nakręcić westernu. A teraz wyznał: "Mam apetyt na western, który kiedyś zrobię. To coś, co wymykało mi się przez te wszystkie dekady".
Bo nawet po sześciu dekadach kariery Spielberg nie myśli o zakończeniu kariery: - Robię sporo filmów i nie planuję przejść na emeryturę. Nigdy - zadeklarował. Nie on zresztą jeden: inne legendy kina i jego koledzy po fachu, jak Martin Scorsese, Francis Ford Coppola czy Ridley Scott, również pozostają aktywni. Swoją drogą kto by pomyślał, że ci faceci mają już po 80 lat, albo niewiele mniej?
Co dalej – projekty w toku
Spielberg nie próżnuje i jako producent wciąż bierze udział w kolejnych dużych projektach: "Jurassic World. Rebirth" ma światową premierę 2 lipca, "Czwartkowy Klub Zbrodni" pod koniec sierpnia. Są też "Gremlinsy 3" i tajny thriller sci‑fi z Emily Blunt i Joshem O’Connorem.
A już wkrótce, bo 10 lipca, na platformy Disney+ i Hulu trafi dokument "Jaws @ 50: The Definitive Inside Story" poświęcony kręceniu pierwszego wielkiego hitu Spielberga, czyli "Szczęk". Przy tym niemal równolegle reżyser marzy o westernie, co sugeruje, że nie zamierza zwalniać tempa i wciąż będzie pracował bardzo intensywnie.
Dlaczego właśnie western?
Western to fundament amerykańskiego kina, a także gatunek, który w ciągu dekad przechodził kryzysy i niezwykle ewoluował. Zaczęło się od klasycznego westernu, przez antywestern i spaghetti western, aż po symboliczne uśmiercenie gatunku przez Clinta Eastwooda w "Bez przebaczenia". Ale i tak potem pojawiły się kolejne filmy, innowacje Quentina Tarantino, a nawet "space westerny".
A Steven Spielberg, znający każdy zakamarek Hollywood, chce swoją wersją klasyki dodać coś ważnego do tego dziedzictwa. To także jego osobiste wyzwanie: po dekadach kręcenia innych gatunków chce symbolicznie dopełnić całość i spróbować tego, czego jeszcze nie robił. Oczywiście na swój sposób.
Piotr Radecki/k