Zrobiłem te wyprawę dla siebie - mówi Mateusz Waligóra, który pieszo przeszedł pustynię Gobi

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Zrobiłem te wyprawę dla siebie - mówi Mateusz Waligóra, który pieszo przeszedł pustynię Gobi
Pustynia GobiFoto: Shutterstock.com/Galyna Andrushko

Pustynia Gobi znajduje się na pograniczu Mongolii i Chin. To największa pustynia Azji i druga po Saharze, największa pustynia świata. Mateusz Waligóra, polski podróżnik specjalizujący się w wyprawach ekstremalnych, jest pierwszym człowiekiem, który samotnie przeszedł pieszo mongolską część pustyni Gobi. I teraz na nią wraca, ale zimą.

Gobi jest najdalej na północ położoną, tak dużą pustynią na Ziemi. Z tego powodu panujące tam warunki są naprawdę skrajne: latem w ciągu dnia temperatury potrafią sięgać +40 stopni, natomiast zimą spadają do -40 stopni. I takich właśnie temperatur polski podróżnik będzie się spodziewał.


Z pustynią jest jak z książką

Ale właściwie dlaczego postanowił przejść przez pustynię Gobi? I po co na nią wraca? To ogromny wysiłek, po którym organizm miesiącami musi się regenerować.

- Po raz pierwszy byłem na pustyni Gobi w 2018. Pomimo upływu siedmiu lat, ta pustynia nie opuściła mnie ani przez moment. Więc gdzieś tam w sercu, głowie musi być bardzo tak mocno zakorzeniona, że chcę na nią wrócić. I to wrócić zimą. Bardzo długo mierzyłem się z pytaniem "po co?", bo to pytanie często padało od ludzi, którzy ze mną rozmawiali. Problem polegał na to, że sam nie znałem odpowiedzi - opowiada gość Zagadkowego Studia. - I w końcu wymyśliłem taką odpowiedź: z wędrowaniem po pustyniach jest jak z czytaniem książek. Bo czytając książkę rozwijasz swój światopogląd, zaspokajasz ciekawość… Ta książka może w jakiś sposób zmienić twoje życie, ale nie zmienia życia innych, nie ratuje go. (…) Dlaczego więc nie negujemy czytania książek, tak wiele osób neguje sens chodzenia po pustyniach? - wskazuje.

- I wtedy zrozumiałem, że ta wyprawa, to było rozwinięcie mnie samego, poszerzenie mojego światopoglądu, możliwość poznania siebie. Zrobiłem te wyprawę dla siebie. I to jest w porządku: nie trzeba dopisywać do tego żadnych celów i motywacji - stwierdza.

Przeczytaj także


Jak oszukać głowę na pustyni

Rozmówca Kasi Stoparczyk wędrując przez pustynię najczęściej słucha… szant. Dlaczego właśnie takiej muzyki? - To jest mój sposób na oszukiwanie głowy. Bo kiedy idzie się przez takie odludne miejsca, jak Antarktyda, Grenlandia (to też są pustynie, tylko lodowe), bardzo łatwo można spanikować, że jeżeli cokolwiek złego się wydarzy, to jest się z tym problemem samemu - tłumaczy. - A jeżeli oszukujemy naszą głowę i idąc przez pustynię słuchamy pieśni o morzu, albo idąc przez Antarktydę wyobrażamy sobie jakieś bardzo ciepłe miejsca, to nasz mózg potrafi się wyłączyć. Tzn. oczywiście, wykonuje te wszystkie czynności, które są niezbędne, czyli idzie, przygotowuje posiłki itd. Ale pamiętam, że miałem na Antarktydzie takie dni, kiedy siadałem na saniach, jadłem orzechy w trakcie przerwy w marszu, i nagle docierało do mnie: "Jestem na Antarktydzie!" - wspomina ze śmiechem.

- To jest umiejętność, którą wytworzyłem w sobie na przestrzeni wielu lat tych wypraw i ona bardzo mi pomaga w panowaniu nad strachem na tych wyprawach. Bo w ich trakcie się boję - zdradza.


***

Tytuł audycji: Zagadkowa niedziela
Prowadzi: Katarzyna Stoparczyk
Gość: Mateusz Waligóra (polski podróżnik specjalizujący się w wyprawach ekstremalnych, dziennikarz, fotograf i przewodnik)
Data emisji: 9.02.205
Godzina emisji: 9.06

pr

Polecane