Wojciech Friedmann i "Mój pierwszy ostatni raz" - opowieść o wychodzeniu z życiowego bagna

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Wojciech Friedmann i "Mój pierwszy ostatni raz" - opowieść o wychodzeniu z życiowego bagna
Wojciech Friedmann był gościem "Pliku Tekstowego"Foto: Michal Wozniak/East News

Tym razem w "Pliku Tekstowym" Maks Cegielski zaprosił na rozmowę o książce "Mój pierwszy ostatni raz" autorstwa Wojtka Friedmanna - poruszającej opowieści o wychodzeniu z życiowego bagna i odbudowie poczucia własnej wartości.

Wojciech Friedmann zabiera czytelników w podróż przez Dziki Zachód Warszawy lat 90., pokazując swoją wyboistą drogę do trzeźwości. Historia wzlotów i upadków, setek „ostatnich razów” oraz walki z depresją to coś więcej niż zwykła autobiografia – to lustro, w którym możemy się przejrzeć, szukając własnej siły do zmiany. Maks Cegielski rozmawia z autorem o procesie pisania, które stało się dla niego formą ucieczki i terapii. To audycja o determinacji, nadziei i drugim początku.


Opowieść bez filtrów

- Ta historia jest o mnie. Poprzednie mogą być powymyślane; są zasłyszane, czasem przerobione gdzieś po mojemu. A tutaj, niestety jest wszystko to, co było - przyznaje Wojciech Friedmann.

Gość radiowej Trójki dodaje, że najnowsza książka więcej kosztuje go pod kątem emocjonalnym teraz, po premierze wydawnictwa, niż w trakcie pisania. - Wcześniej nie było tego kosztu. Trochę jest tak, że nauczyłem się mówić o tych wszystkich rzeczach, które mnie dotyczą, i które przeżyłem, bez filtru. On mi nic nie daje; to trochę stawanie nie w tym rzeczywistym miejscu, a ja tego nie potrzebuję. Nie potrzebuję tej baśni, komiksu. To fajne gatunki, ale strasznie zaburzyło mi to życie. Dlatego nie korzystam już z dorysowywania innych kolorów - tłumaczy autor. - Potrzebuję zobaczyć siebie w tym wszystkim - dodaje.

Przeczytaj także

Wiara w siebie to podstawa

- Wydaje mi się, że czynnik, który wyzwolił u mnie chęć bycia kim innym, to brak wiary w siebie. Tak zacząłem pierwszą książkę i dzisiaj też tak uważam. Możesz mieć dobry dom, cudownych rodziców i wszystko naokoło. Ale to jest taki czynnik, że jeżeli sam nie poczujesz, że jest w porządku, to jest źle - podkreśla rozmówca Maxa Cegielskiego.

- Wydaje mi się, że miałem to ze względu na chorobę, astmę. Nie do końca dawałem sobie radę na podwórku, czyli miejscu, gdzie jak nie zabłysnąłeś swojego czasu wychodząc, to potem miałeś trudno by dogonić to towarzystwo. A jak byłeś niewidzialny to miałeś problem ze sobą; miałeś problem zaistnienia i zrozumienia, że umiesz coś zrobić. W domu ktoś może cię głaskać. (...) Atrakcyjność w moim środowisku była bardziej taka, by zrobić coś złego. Jak potrafiłeś wejść po piorunochronie na trzecie piętro, albo wybić wszystkie szyby w warzywniaku, to mówili "to jest król" - zaznacza pisarz.

***

Tytuł audycji: Plik Tekstowy
Prowadzi: Max Cegielski
Gość: Wojciech Friedmann
Data emisji: 18.01.2025
Godzina emisji: 20.08

qch

Polecane