Protesty nie dla każdego. Dlaczego niektóre grupy społeczne nie wychodzą na ulice?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Protesty nie dla każdego. Dlaczego niektóre grupy społeczne nie wychodzą na ulice?
Ostatnie miesiące to częste protesty rolników. Dlaczego o swoje prawa i lepsze warunki pracy nie walczą na przykład kierowcy zawodowi?Foto: PAP/Adam Warżawa

Rolnicy to jedna z tych grup społecznych, która - razem z górnikami, nauczycielami czy służbą zdrowia - dość często i głośno protestuje, upominając się o swoje prawa. A jakie grupy zawodowo-społeczne mogłyby to robić, a ich nie słychać? Jakie mają problemy i dlaczego głośno ich nie sygnalizują np. kurierzy, przedstawiciele handlowi, sprzedawcy czy kierowcy?

Protesty większości osób kojarzą się z blokowaniem dróg. Na taki ruch decydują się chociażby rolnicy. A to, mimo wszystko, oznacza utrudnienia w ruchu. Dlatego więc kierowcy jako grupa zawodowa niespecjalnie decyduje się na protestowanie. - Nie chcemy blokować dróg i utrudniać życia innym. To nie na tym polega. Jeżeli rolnicy blokują drogę my, kierowcy, na tym cierpimy. Nie możemy dojechać na miejsce, trzeba jeździć objazdami - Robert Owczarzak, kierowca i prezes Klubu Polski Traker.


Posłuchaj

3:23
Protesty nie dla każdego. Dlaczego niektóre grupy społeczne nie wychodzą na ulice? (Zapraszamy do Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

 

W przypadku kierowców problemem, który utrudnia organizację protestu, są ciągłe podróże. - Zawsze jesteśmy w trasie i nie możemy się spotkać na żywo - zwraca uwagę Iwona Blecharczyk. Kierowczyni ciężarówki dodaje, że wielu przedstawicieli tego zawodu nie ma własnych firm i pojazdu ciężarowego. - Większość z nas jeździ tam, gdzie firma nas wyśle. W związku z tym trudno jest wziąć auto szefa i jechać na protest - wyjaśnia rozmówczyni Jacka Frentzla.

Przeczytaj także

Handlowcy wiecznie w pracy

Równie dużo problemów mają handlowcy. I także tutaj, tak samo jak w przypadku kierowców zawodowych, problemem w ewentualnej organizacji protestu jest obowiązujący system pracy. - Sklepy są otwierane najczęściej o 6 rano, zamykane około godz. 22.00. Praca jest zmianowa i ciężko jest pracownikom zorganizować jakieś akcje protestacyjne, gdyby była taka potrzeba, ponieważ są wiecznie w pracy - tłumaczy Paulina Piwowarek, redaktora naczelna serwisu Portal Spożywczy.

Na ten problem zwraca uwagę również Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlu NSZZ "Solidarność". - Gdyby handlowcy mieli protestować przed świętami to trzeba by było chyba przenieść święta na później. W tym okresie, w poszczególnych sklepach i dyskontach, oni nie mają nawet czasu zjeść śniadania czy iść do toalety - podkreśla.


Zaangażowanie Polaków w protesty; autor: Maciej Zieliński/PAP Zaangażowanie Polaków w protesty; autor: Maciej Zieliński/PAP

Bez związków zawodowych ani rusz

- Podstawowy problem jest w poziomie uzwiązkowienia. Tacy pracownicy nie są z reguły reprezentowani przez związki zawodowe - wyjaśnia prof. Monika Latos-Miłkowska, kierowniczka Katedry Prawa Pracy Akademii Leona Koźmińskiego. 

Ekspertka zwraca jednocześnie uwagę, że problem dotyczy też innych grup zawodowych - nie tylko kierowców czy handlowców. - W zawodach takich jak kurierzy czy przedstawiciele handlowi, gdzie pracownicy mają powody do narzekania na warunki pracy i płacy, problemem jest brak związków zawodowych. Spór zbiorowy może prowadzić tylko związek zawodowy; również on w ramach sporu może prowadzić akcję protestacyjną. Więc jeżeli nie ma związku zawodowego nie ma podmiotu, który tę akcję poprowadzi.

***

Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki
Prowadzi: Agnieszka Szydłowska
Autor materiału reporterskiego: Jacek Frentzel
Data emisji: 3.12.2024
Godzina emisji: 6.51

qch

Polecane