Buzłudża: gigantyczny betonowy latający spodek ku chwale partii komunistycznej
2024-10-05, 14:10 | aktualizacja 2024-10-06, 12:10
Patrzącym na mapę Bułgarii może się wydawać, że szczyt Buzłudża wyznacza środek kraju. Ale nie tylko dlatego na jego szczycie ponad 40 lat temu stanęła niezwykła budowla. Dzisiaj jest ona już ruiną, choć niedługo może się to zmienić.
23 sierpnia 1981 roku na szczycie Buzłudży uroczyście otwarto Dom-Pomnik Komunistycznej Partii Bułgarii. Były sztuczne ognie, wystrzały z armaty. Oczywiście był także Todor Żiwkow, I sekretarz Bułgarskiej Partii Komunistycznej i inicjator tej niezwykłej, do dziś robiącej ogromne wrażenie, budowli.
Posłuchaj
Dynamit, tony betonu, stali i szkła
Aby wybudować ten dom-pomnik, najpierw wysadzono szczyt Buzłudży dynamitem, by na bardziej płaskim, a zarazem obniżonym o dziewięć metrów terenie rozpocząć prace. Użyto 70 tys. ton betonu, 3 tys. ton stali oraz 40 ton szkła. W efekcie powstało coś na kształt betonowego latającego spodka (14,5 metra wysokości, 42 metry średnicy) z górującą nad nim 70-metrową wieżą.
– Aby dojechać tam, musieliśmy przejechać pół Bułgarii, ale ani chwili się nie wahaliśmy: mieliśmy to na swojej obowiązkowej liście. Droga zajęła kilka godzin, ale ekscytacja rosła z każdym kilometrem – opowiadają o swojej kamperowej wyprawie Michał Tyrajski i Paweł Bąk, miłośnicy urbexu oraz nieoczywistych miejsc. – Niestety, do samego obiektu nie można się dostać, gdyż wejście jest zagrodzone kratami. Taka jest wersja oficjalna: nieoficjalnie jest to możliwe za pomocą drabiny. Ale myśmy jej nie mieli, dlatego jedyne zdjęcia z wewnątrz zrobione są dronem – przyznają.
Demolka po ośmiu latach chwały
Najważniejszym pomieszczeniem była sala amfiteatralna z siedzeniami. Dzisiaj wnętrze jest już w dużej mierze zniszczone i rozkradzione, gdyż sam obiekt był użytkowany jedynie przez osiem lat. Po przemianach roku 1989 przestał być komukolwiek potrzebny i zaczął popadać w ruinę. Obecnie w budynku nie ma już żadnej szyby, jego ściany są pokryte graffiti, dach jest dziurawy. Mozaiki z wizerunkami Marksa, Lenina i Engelsa oraz historie związane z działalnością Bułgarskiej Partii Socjalistycznej zdobiące ściany głównej sali są częściowo zamalowane, częściowo zniszczone.
– To doświadczenie na pograniczu urbexu: co prawda wejść do środka nam się nie udało, ale wyjątkowość tej odosobnionej budowli gdzieś na środku Bułgarii jest samym w sobie przeżyciem – komentują goście Trójkowej audycji.
Przeczytaj także:
- "Swoją drogą". Życie w cieniu Etny nie jest niebezpieczne - zdradza przewodniczka Asia Pióro
- Dzień Architektury Drewnianej – podziwiajmy i dbajmy drewniane budowle, bo tak szybko znikają
- Portugalia - pełen uroku obiekt westchnień i tęsknoty milionów turystów
Jest szansa na świetlaną przyszłość
Czy ta brutalistyczna, ale także odwołująca się do futuryzmu, niezwykła budowla zaprojektowana przez Georgija Stoiłowa zostanie już tylko trwałą ruiną? Jest szansa, że nie: od blisko 10 lat działa fundacja, której celem jest ochrona pomnika, a od czterech lat w okolicach organizowany jest festiwal muzyczny Open Buzłudża. Celem jest zebranie pieniędzy na dalszą konserwację obiektu.
Ostatnio władze położonego niedaleko Kazanłyka wpadły na pomysł wykupienia domu-pomnika, aby go odrestaurować i uczynić popularną atrakcją turystyczną. Dzisiaj odwiedza go rocznie ok. 50 tys. miłośników urbexu i modernistycznej architektury, po odnowieniu mogą to być nawet setki tysięcy turystów. To może się udać, jeśli mieszkańcy w referendum wypowiedzą się pozytywnie na temat tego pomysłu. Bo jednak ma on wciąż silne konotacje historyczno-polityczne.
- "Spomenik" to w serbsko-chorwackim "pomnik".
W II połowie XX wieku, w krajach byłej Jugosławii wzniesiono kilkanaście tysięcy pomników antyfaszystowskich lub upamiętniających socjalistyczną rewolucję. Dla mieszkańców krajów utworzonych po rozpadzie Jugosławii stanowią one kłopotliwe dziedzictwo. Z drugiej strony – zaskakują niezwykłą architektoniczną formą i skalą. Kolejni odkrywcy wyruszają śladami najbardziej nietypowych spomeników. Nie brakuje wśród nich miłośników fotografii. O kontekście ich powstania i niezwykłych formach porozmawiamy z Kubą Snopkiem – urbanistą, badaczem architektury, autorem książki "Bielajewo: zabytek przyszłości". - Drugi odcinek cyklu "Tomek w Azji".
Fińskie zoo zwraca Chinom wypożyczone pandy przed upływem założonego czasu. Powodem mają być zbyt wysokie koszty utrzymania zwierząt. Tymczasem dwie inne pandy wielkie trafią do Hongkongu z Pekinu. Obecność nowych zwierząt w ogrodzie zoologicznym ma rozruszać hongkońską turystykę.
Pandy od lat są elementem polityki prowadzonej przez Chiny. O "dyplomacji pand" porozmawiamy z Sylwią Czubkowską – dziennikarką technologiczną, autorką książki "Chińczycy trzymają nas mocno".
***
Tytuł audycji: Swoją Drogą
Prowadzi: Martyna Matwiejuk
Goście: Michał Tyrajski, Paweł Bąk (miłośnicy urbexu i nieoczywistych miejsc)
Data emisji: 5.10.2024
Godzina emisji: 11.19
wmkor