Reklama

reklama

Paragony grozy - wymysł mediów czy realny problem w polskich kurortach?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Paragony grozy - wymysł mediów czy realny problem w polskich kurortach?
Ile prawdy jest w opowieściach o paragony grozy? Foto: patpitchaya/Shutterstock

Od paru lat w okresie wakacyjnym przez internet przetacza się fala postów, wpisów i memów pokazujących drożyznę w polskich kurortach. Część z tych "wrzutek" bywa fałszywa lub mocno naciągana, a część to rzeczywisty portret sytuacji ekonomicznej branży turystyczno-restauracyjnej. 

  • Jak wakacje, to i paragony grozy w polskich kurortach. Od kilku lat w sezonie letnim nietrudno znaleźć w sieci zdjęcia paragonów z gigantyczną kwotą za obiad w restauracji.
  • Mówiąc o paragonach grozy, goście audycji "News albo Fake News" przypominają, że cena na paragonie czy w menu to koszt nie tylko przygotowania potrawy.

Na stole smażona ryba z frytkami i surówką oraz zimny napój, a na paragonie kwota przekraczająca sto złotych. To jeden ze scenariuszy, jakie od kilku lat pojawiają się w internetowych relacjach części osób wypoczywających w polskich kurortach.

W restauracji płacimy nie tylko za obiad

Czy faktycznie wczasy w Polsce muszą się wiązać z drożyzną? - Trudno nam wrzucić do jednego worka cały kraj, tak samo jak całą zagranicę. (...) Na pewno te bardziej oblegane regiony są droższe, a te mniej oblegane będą tańsze - komentuje Marcin Chiliński, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych.

Restaurator, właściciel browaru kraftowego i podróżnik Artur Cyronek zwraca z kolei uwagę, że restauracje nie są marketami, które sprzedają na najmniejszej marży. Na kwotę, jaką płacimy za obiad, składają się dodatkowe koszty. - Pojedźmy do dyskontu i kupmy rybę, to zajmie 20 minut. Później ją przygotujemy, usmażymy i okaże się, że przygotowanie ryby i umycie naczyń zajęło godzinę - wyjaśnia. - Ryba kosztuje; do tego dochodzi koszt energii i pracownika. Tu zaznaczmy, że w tej chwili osoba na zmywaku nie może zarabiać mniej niż najniższą krajową. Kucharz nie będzie pracował za taką stawkę, więc trzeba coś dorzucić. I mówimy o restauracji z obsługą kelnerską - wymienia gość radiowej Trójki.

Czytaj także

Czy paragony grozy istnieją naprawdę?

- Paragony grozy to wytwór medialny. Szczególnie to określenie powstało w mediach, więc cieszę się, że jest w mediach przestrzeń, by wyjaśnić to zjawisko - zaznacza Marzena Markowska, redaktorka naczelna portalu Waszaturystyka. - Zdarza się zapłacić więcej w restauracji i bywają droższe lokale. Szczególnie jeśli klient na przykład nie doczyta, że dana porcja ryby czy mięsa sprzedawana jest na gramy i cena nie dotyczy całego posiłku - dodaje.

Dziennikarka ocenia w radiowej Trójce, że wyjeżdżając na wakacje w Polskę, można znaleźć lokale gastronomiczne oferujące posiłki na każdą kieszeń. - Wszędzie da się wydać na obiad 500, jak i 60 złotych. Zależy to wyłącznie od własnej chęci i inicjatywy. A generalizowanie, że gdzieś jest bardzo drogo, jest wytworem na potrzeby klikalności.


Posłuchaj

40:43
Paragony grozy - wymysł mediów czy realny problem w polskich kurortach? (News albo Fake News/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł audycji: News albo Fake News
Prowadzi: Piotr Łodej
Data emisji: 23.07.2024
Godzina emisji: 12.09

wmkor

Polecane