Akcja "TIR-y na tory" po latach. Co zostało nam z tych pomysłów i marzeń?
2024-06-10, 13:06 | aktualizacja 2024-06-10, 14:06
W dobie drastycznych zmian klimatycznych i poszukiwania rozwiązań przyjaznych dla środowiska transport towarów koleją wydaje się czymś wręcz nieuniknionym. A przecież hasło "TIR-y na tory!" rozbrzmiewa już od blisko 10 lat. Miało być tak pięknie, a jednak koleje wciąż przegrywają z wielotonowymi ciężarówkami. Co poszło nie tak?
- Akcja "TIR-y na tory" trwa już blisko 20 lat. Jej apogeum przypadło na lata 2010-2012, czyli czas ogólnopolskiej akcji zbierania podpisów pod petycją mającą doprowadzić do większego wykorzystania transportu kolejowego i ograniczenia ciężkiego transportu samochodowego.
- Warto pamiętać, że nikt nie postuluje likwidacji transportu samochodowego: chodzi jedynie o racjonalizację struktury przewozu towarów tak, aby była bardziej ekonomiczna i ekologiczna.
Ponad dekadę temu prowadzono w Polsce potężną akcję "TIR-y na tory" promującą ideę ograniczenia transportu samochodowego na rzecz przewożenia towarów kolejami. – To rozwiązanie sprawdziło się już w Europie Zachodniej, m.in. w Austrii i Szwajcarii. Naszym marzeniem jest to, aby również w Polsce ta idea się sprawdziła w praktyce – mówił wtedy Rafał Górski, koordynator akcji.
Kolej ledwo dyszy…
Niestety, na marzeniach się skończyło: transport torowy wtedy przegrywał i wciąż z trudem konkuruje z bardzo rozwiniętym, doinwestowanym i mocno promowanym transportem drogowym. – Jedną z przyczyn jest fakt, że dostęp do zdecydowanej większości dróg jest bezpłatny. Natomiast przewoźnik kolejowy, uruchamiając pociąg, musi zapłacić zarówno za przejazd, jak i za postój – tłumaczy Jakub Majewski z Fundacji ProKolej.
Rzeczywiście: płatne jest 100 procent sieci kolejowej, ale za to jedynie ok. jednego procenta sieci drogowej – nawet niektóre drogi ekspresowe są darmowe! Rozwiązaniem problemu tej ewidentnej nierówności może być obniżenie stawki za dostęp do infrastruktury aż o połowę. – Jako przewoźnicy kolejowi co roku wpłacamy do PKP Linie Kolejowe miliard złotych z tytułu dostępu. Proponujemy, aby w ciągu pięciu lat ta kwota została obniżona o 50 procent, do 500 milionów – mówi Michał Litwin, szef Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych. – Ważne, aby patrzeć na to nie jako na koszt, ale inwestycję, gdyż w przyszłości spowoduje to wystymulowanie rozwoju rynku kolejowego, rynku przewozów towarowych, który bardzo cierpi w konkurencji z TIR-ami – tłumaczy.
…TIR-owcy podobno też
Jest oczywiste, że przedstawiciele branży transportu drogowego nie są zadowoleni z takich pomysłów. – Proszę zobaczyć, jakie koszty ponosimy: przecież podatek jest zawarty w cenie paliwa. Pojazdy samochodowe, naczepy – od tego również płaci się podatek. A sytuacja większości firm transportowych na dzień dzisiejszy jest naprawdę bardzo zła – kontruje Tomasz Rejek, szef Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.
Przeczytaj także:
- Polskie koleje wracają na dobre tory: są coraz nowocześniejsze i coraz szybsze
- Transport przyszłości – jaki będzie?
- Pociąg do nowoczesnych rozwiązań. Międzynarodowe Targi Kolejowe TRAKO
Podstawą zmiana struktury
Najciekawszy w tym wszystkim jest fakt, że nikt rozsądny nie postuluje likwidacji transportu drogowego. Chodzi raczej o zmianę struktury transportu towarów w ogóle: na długich dystansach powinny one jeździć koleją, bo jest szybciej, bardziej ekonomicznie i ekologicznie. Natomiast na ostatnim odcinku ciężarówek nie zastąpi żaden pociąg: – Transport samochodowy jest bardziej elastyczny, dociera z kontenerem, ładunkiem, w każde miejsce – potwierdza ekspert.
Wystarczy więc tylko chcieć się dogadać i to wszystko zorganizować. Ale bez pomocy państwa to się nie uda.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki
Prowadzi: Robert Grzędowski
Autor materiału reporterskiego: Kuba Witkowski
Data emisji: 10.06.2024
Godzina emisji: 8.42
pr/wmkor