Biblioteki publiczne: instytucje skazane na wymarcie czy lokalne centra aktywności i kultury?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Biblioteki publiczne: instytucje skazane na wymarcie czy lokalne centra aktywności i kultury?
Dzisiejsze biblioteki to już nie tylko wypożyczalnie książek: to lokalne centra kultury i aktywności społecznejFoto: Shutterstock

Jeszcze nie tak dawno wieszczono, że wobec rosnącej popularności internetu i e-booków biblioteki publiczne są skazane na wymarcie. Okazuje się jednak, że te przewidywania nie były trafne: owszem, zmniejszyła się ich liczba, ale większość wciąż działa. Poszerzyły zakres swojej działalności, nierzadko stając się lokalnymi centrami kultury, spotkań i aktywności społecznej. A czytelnicy przypominają sobie o książkach, które kiedyś wypożyczyli, i oddają je nawet po… pół wieku!

  • W Helsinkach oddano do miejskiej biblioteki książkę wypożyczoną przed 84 laty! Polski rekord pobito chyba w Giżycku, gdzie "Utwory wierszowane w wyborze" Ignacego Krasickiego wróciły na półkę placówki po blisko 70 latach.
  • Z powodu rosnącej ceny książek biblioteki nadal cieszą się dużą popularnością. Oferują też coraz większe zbiory, także audiobooków. Można tam też znaleźć gry bądź przyjść na spotkanie ze znanym autorem lub do klubu dyskusyjnego.

Zapowiadano, że biblioteki wyginą niczym dinozaury, gdyż niczym dinozaury nie umieją się dostosować do zmieniającej się rzeczywistości. Tymczasem okazuje się, że większość z nich sobie radzi. Może nie świetnie, gdyż podstawowym problemem są oczywiście pieniądze, a tych władze lokalne zawsze mają za mało, ale placówki reagują na potrzeby ludzi, rozszerzają zakres działalności, wychodzą z nowymi inicjatywami. W efekcie stają się lokalnymi centrami kulturalnymi, miejscami, gdzie skupia się aktywność okolicznych mieszkańców.

Blisko pięć tysięcy złotych za spóźnienie!

Do biblioteki miejskiej w Helsinkach oddano książkę po… 84 latach! Powieść "Uchodźcy" Artura Conan Doyle’a wypożyczono w listopadzie 1939 roku, a zwrócono dopiero w roku 2023. Powód tak długiego przetrzymania książki nie jest znany, choć można się domyślić, że miał on związek z ówczesną sytuacją polityczną.

Nie ma informacji, czy powieść została zwrócona przez osobę, która ją wypożyczyła, czy, co jednak bardziej prawdopodobne, przez jej potomków. Chociaż kto wie: w Giżycku wybór wierszy Ignacego Krasickiego wrócił do biblioteki po blisko 70 latach, a przyniósł go ten sam pan, który go wypożyczył! – Tłumaczył, że wypożyczył tę książkę jako 12-, 13-letni chłopiec, gdyż w ogóle bardzo rozczytywał się w Krasickim. Bardzo ją lubił i mówił, że jako młody człowiek często do niej wracał. Ale z czasem gdzieś ta książka mu się w domu zawieruszyła – opowiada Danuta Traszczyńska, dyrektorka Biblioteki Miejskiej w Giżycku.

Z kolei do biblioteki w Suwałkach powrócił, po przynajmniej 65 latach, "Potop" Henryka Sienkiewicza. Tym razem jednak książka została znaleziona w opuszczonym domu. Bibliotekarze zapowiedzieli, że nie będą szukać spóźnialskiego, ale z czystej ciekawości postanowili obliczyć, ile powinien zapłacić za przetrzymanie książki. Okazało się, że przy stawce 20 gr za miesiąc kara wyniosła ponad 4700 złotych!


Posłuchaj

3:27
Jak długo są przetrzymywane książki z biblioteki? (Zapraszamy do Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

 

Słuchać lokalnej społeczności

Co sprawia, że biblioteki publiczne wciąż działają, jaka jest recepta na ich popularność? Pierwszym powodem są rosnące ceny książek: osób o niższych dochodach nie stać na ich kupowanie. Dlatego chętnie korzystają ze zbiorów bibliotecznych. Aby wypożyczyć atrakcyjny tytuł, często trzeba zapisać się na listę!

Ale dzisiaj nie wystarczy już tylko wypożyczać książki, trzeba być otwartym na potrzeby lokalnej społeczności: – Trzeba jej słuchać i dostosowywać swoje usługi i ofertę. Trzeba sprawić, aby ludzie czuli, że biblioteki są "trzecim miejscem" [po domu i pracy – red.], gdzie społeczność lokalna jest bezpieczna, może swobodnie nawiązywać kontakty, wyrażać swoje opinie, dzielić się doświadczeniami. Że właśnie w tym miejscu może realizować swoje zainteresowania i pasje – mówi Anna Janus z Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu. – Trzeba zaproponować odpowiednie zbiory, które muszą być bogate i odpowiednie do zapotrzebowania: zarówno tradycyjne, jak i filmy, muzyka, audiobooki, gry planszowe, dostęp do e-literatury – wylicza.

Kolejnym elementem jest oferta kulturalno-edukacyjna. – Realizujemy ponad cztery tysiące wydarzeń w ciągu roku w naszych 38 filiach. Są to bardzo różne wydarzenia, w zależności od tego, gdzie filia się mieści. A uczestniczy w tych wydarzeniach łącznie ok. 70 tys. osób – wskazuje.

Przeczytaj także


Biblioteka wychodzi poza swoje mury

Pracownicy bibliotek mają świadomość, że ludzie już nie przyjdą do ich placówki wyłącznie po książki, że szukają czegoś więcej. – Chodzi o umiejętność obserwowania potrzeb lokalnej społeczności. W naszym przypadku, mając ofertę analogiczną jak we Wrocławiu i sukcesywnie udostępniając wszystkie swoje zbiory, już od dekady biblioteka także wychodzi poza swoje mury. Czyli staramy się systematycznie brać udział we wszystkich plenerowych miejskich wydarzeniach, często też sami je organizujemy – tłumaczy Izabela Kochańczyk z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gliwicach. – Dla nas to jest też dodatkowa okazja, by spotkać czytelnika, zachęcać, promować literaturę w każdy możliwy sposób – wskazuje.


Posłuchaj

10:30
Jak zmieniają się biblioteki w dzisiejszych czasach? (Zapraszamy do Trójki)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Zapraszamy do Trójki
Prowadzi: Michał Matus
Autor materiału reporterskiego: Monika Suszek
Gościnie: Anna Janus (Miejska Biblioteka Publiczna we Wrocławiu), Izabela Kochańczyk (Miejska Biblioteka Publiczna w Gliwicach)
Data emisji: 8.05.2024
Godziny emisji: 8.20, 8.31

pr/wmkor

Polecane