Początek, czyli Smoczyńska, Maślona i Matuszyński o tym, jak trudny jest pierwszy dzień zdjęciowy
2024-04-01, 13:04 | aktualizacja 2024-04-04, 07:04
W dniu 62. urodzin Trójki, ale też dniu startu Nowej Trójki, zaprosiliśmy słuchaczy na spotkania z przedstawicielami świata sztuki i sportu w Muzycznym Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Katarzyna Borowiecka, która powróciła do Trójki, była gospodynią audycji filmowej, do której zaprosiła znakomitych twórców filmowych. Jak sama przyznała, taki jej skład to spełnienie marzeń: Agnieszka Smoczyńska ("Córki dansingu", "Fuga", "Silent Twins"), Paweł Maślona ("Atak paniki", "Kos") i Jan P. Matuszyński ("Deep Love", "Ostatnia rodzina", "Żeby nie było śladów").
- Wszyscy goście audycji są zdobywcami Złotych Lwów, głównej nagrody Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Agnieszka Smoczyńska za "Silent Twins" (2022), Paweł Maślona za "Kosa" (2023), a Jan P. Matuszyński za "Ostatnią rodzinę" (2016).
- Dla wszystkich gości Katarzyny Borowieckiej początek zdjęć to przede wszystkim nerwy i problemy. Jednak z drugiej strony to także radość tworzenia i spełniania swojej wizji.
Rozmowa Katarzyny Borowieckiej poruszała wiele tematów, oczywiście związanych z kinematografią. Goście opowiedzieli o swoich filmach i o swoim pokoleniowym pokrewieństwie. Była też rozmowa o tym, jakie tematy i historie są dziś dla nich i dla polskiego kina najistotniejsze, a także o tym, jakie nieopowiedziane historie wciąż pulsują im pod powiekami.
Po tygodniu wszystko zaczyna działać
Jednym z tematów rozmowy był początek zdjęć, czyli pierwszy dzień na planie filmowym. Nie jest to – choć być może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę – początek pracy reżysera i ekipy, ale jeden z jej etapów. Można powiedzieć, że etap środkowy: następuje po wszelkich przygotowaniach, a przed montażem i nadaniem produkcji ostatecznego kształtu. I zarazem niezwykle ważny, gdyż to, co zostało wymyślone i przygotowane, ale tylko teoretycznie, teraz musi sprawdzić się w rzeczywistości. A czy się sprawdza – to już inna kwestia.
– Pierwszy dzień jest najtrudniejszy. To jest dla mnie przede wszystkim strach. Ale też ciekawość, ogromna adrenalina, ekscytacja przemieszana ze strachem. Pierwszego dnia wyczekuję, żeby zrobić pierwsze ujęcie, żeby to wystartowało. Bo po pierwszym ujęciu to już idzie, zostało uruchomione – mówi Paweł Maślona. – To jest też ten moment, kiedy cała ekipa się zbiera pierwszy raz, kiedy my sprawdzimy się w boju. Do tej pory gadamy, coś omawiamy, a teraz jest ta konkretna rzeczywistość. Która może być różna: coś się może na przykład rozwalić. I zazwyczaj jest jakiś fakap na początku, bo to jeszcze nie ruszyło, ten silnik jeszcze nie działa. Po jakimś tygodniu to już zaczyna działać samo: ekipa już wie, co się dzieje, i w pewnym sensie to się toczy – opisuje.
– I jest na pewno ogromna trema związana z tym, że trzeba pokazać, że się wszystko ogarnia, że to idzie… – przyznaje.
Przeczytaj także:
- Agnieszka Smoczyńska: w Polsce powstają coraz lepsze filmy historyczne
- Arcypolski "Kos". Paweł Maślona o swoim najnowszym filmie
- Operator Łukasz Żal o realizacji "Strefy interesów": to był Big Brother w domu nazistów
Najtrudniejszą scenę kręć pierwszego dnia
– Nigdy nie śpię przed pierwszym dniem, mam totalny stres. Aczkolwiek muszę też przyznać, że także coraz większą radość, bo to jednak się wydarzyło. To jest potworny lęk: nie wiesz nic, chociaż wszystkiego się nauczyłaś, niby wszystko masz w głowie. I kiedy wchodzisz na plan, nie wiesz, czy to będzie działało, czy nie będzie. Bo jednak kiedy są próby, to jest co innego – zdradza Agnieszka Smoczyńska. I przypomina, co jej powiedziała Agnieszka Holland, kiedy była przerażona przed początkiem zdjęć do "Córek dansingu": "Nie przejmuj się, przez cztery pierwsze dni nikt nie wie, o czym jest ten film, każdy reżyser".
– Drugą taką lekcję dostałam, kiedy Andrzej Wajda nam powiedział: "Zawsze najtrudniejsze sceny kręćcie pierwszego dnia. Dlaczego? Bo zawsze można wymienić aktora po pierwszym dniu zdjęciowym" – opowiada.
Silent Twins (2022) oficjalny zwiastun/YouTube GutekFilm
Szara furgonetka zamiast czerwonego auta
– Bardzo nie lubię tego momentu na ostatniej prostej przed zdjęciami, bo zawsze się wtedy okazuje, że jest jeszcze milion rzeczy, które są niegotowe. A te rzeczy, które ma do robienia reżyser, są trochę pozorne, ponieważ to, co miało się wydarzyć, już zostało zlecone i trzeba to tylko odbierać. I dowiaduję się, że czegoś nie ma, albo będzie wyglądało inaczej: np. ten czerwony samochód nie będzie na planie, tylko będzie szara furgonetka. To są realne problemy reżysera – wskazuje Jan P. Matuszyński. – Zgadzam się z tym, co Agnieszka powiedziała: z każdym projektem następnym radość z wejścia na plan jest większa – dodaje.
Twórca "Ostatniej rodziny" przyznaje, że po zdjęciach do "Watahy", którą kręcił zimą w Bieszczadach, nocą, w śniegu i przy temperaturze -20°C, myślał, że nic go nie zaskoczy. Ale na planie "Króla", który z kolei był kręcony w Łodzi, okazało się, że… był w błędzie.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Urodzinowa audycja filmowa
Prowadzi: Katarzyna Borowiecka
Goście: Agnieszka Smoczyńska (reżyserka, scenarzystka "Córki dansingu", "Fuga", "Silent Twins"), Paweł Maślona (reżyser, scenarzysta "Atak paniki", "Kos") i Jan P. Matuszyński (reżyser, scenarzysta "Deep Love", "Ostatnia rodzina", "Żeby nie było śladów")
Data emisji: 1.04.2024
Godzina emisji: 12.05
pr/wmkor