Dawid Dziarkowski o aktorstwie i swojej karierze: Ten zawód... to często jest zawód
2024-02-18, 16:02 | aktualizacja 2024-02-19, 08:02
- Dawid Dziarkowski ukończył studium aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie i przez kolejne dziewięć lat był członkiem zespołu w tym teatrze. Właśnie kończy w nim pracę etatową, będzie występował gościnnie.
- W dorobku ma także m.in. role w serialach "Ludzie i Bogowie" w reżyserii Bodo Koxa oraz "Dewajtis" w reżyserii Filipa Zylbera.
– Do tej pory nie przywykłem do tego, że tak się mnie postrzega i tak się o mnie mówi, że większość stąd mnie kojarzy. To cały czas do mnie nie dochodzi, że to żyje już własnym życiem – mówi Dawid Dziarkowski. – Nie wiem, co powiedzieć: tak się stało, dzięki tej mojej twórczości dostałem wiele zleceń, życie mi się zmieniło – przyznaje. – A motywacja była taka, że chciałem więcej działać na wszelakiej dostępnej dla aktora płaszczyźnie. A jest tych płaszczyzn wiele – zdradza.
Emocje nie do ujarzmienia
Zdecydowana większość aktorów podkreśla, że aktorstwo jest jednym z najtrudniejszym z zawodów, gdyż wymaga ćwiczeń fizycznych, ale również dużego poziomu ekshibicjonizmu. W ostatnich czasach pojawia się też temat terapii: aktorzy przecież pracują na własnym organizmie, swojej wrażliwości i emocjach. Potem może być trudno to zrzucić, wejść w normalny rytm życia, jeśli człowiek się zmienia, żyje innymi osobami, zajmuje się innymi światami. Na siebie wtedy może zabraknąć czasu…
– Pierwszy raz tego doświadczyłem kilka lat temu: rano grałem Artura w "Tangu", po spektaklu zaraz miałem próbę do Raskolnikowa w "Zbrodni i karze", a wieczorem grałem Konrada w "Wyzwoleniu". To były trzy wielkie kobyły, które ciągnąłem trzy dni z rzędu. I przyznam szczerze, że nie wiedziałem, co się dzieje – wspomina rozmówca Malwiny Kiepiel i Magdy Kuydowicz. – Pierwszy raz poczułem tego rodzaju emocje: budziłem się w nocy i nie wiedziałem, dlaczego się budzę, co się dzieje. I jakieś flashbacki ze sceny, dziwne rzeczy, tyle emocji… I nie potrafiłem tego ujarzmić – opowiada.
- Spektakl "Jak płakać w miejscach publicznych" - o rzeczach poważnych przez śmiech
- Agnieszka Smoczyńska: w Polsce powstają coraz lepsze filmy historyczne
Fajnie jest, jak się gra
– I tak bywało także później. Ale to nie jest główny problem, bo fajnie jest, jak się gra. Ale ten zawód... to często jest zawód, i to jest ten problem. Że telefon milczy, że się nie gra i jest się sfrustrowanym albo jest tego za dużo i jest się zmęczonym i też złym. Teraz to się zmieniło, przez ten internet – wskazuje. – I to jest ciekawe, bo przecież nie jestem innym człowiekiem: grałem w teatrze dziewięć lat, zrobiłem wiele ról. To były naprawdę ważne, najważniejsze dla mnie rzeczy. Ale nikt tam nie przyjechał, nikt tego nie zobaczył, mówię o osobach decyzyjnych. To są bolesne rzeczy, bardzo – przyznaje.
Posłuchaj
Ponadto w audycji:
- "Czekając na Godota" – Samuel Beckett, Teatr Narodowy w Warszawie, reż. P. Cieplak – charyzmatyczni aktorzy, szlachetna klasyka;
- "Historia Jakuba" – tekst T. Słobodzianek, Teatr Ateneum, reż. Aldona Figura – monodramatyczny debiut Łukasza Lewandowskiego;
- Wędrówki Malwiny... w poszukiwaniu straconego czasu – w Teatrze Dramatycznym w Warszawie premierowy spektakl Weroniki Szczawińskiej "Nasze czasy".
***
Tytuł audycji: W antrakcie
Autorki: Malwina Kiepiel, Magda Kuydowicz
Data emisji: 17.02.2024
Godziny emisji: 15.07
pr/wmkor