Neologizmy wokół nas. Jakim językiem posługują się sportowcy i artyści?
2023-04-13, 10:04 | aktualizacja 2023-04-13, 10:04
Sport łączy ludzi na całym świecie. Co za tym idzie, niezbędny w nim jest uniwersalny sposób porozumiewania się. Z tego powodu w różnych dyscyplinach pojawiły się wyrazy, które zrozumie każdy kibic i zawodnik. Sport nie jest jednak wyjątkiem - neologizmy pojawiają się również m.in. w szeroko pojętej sztuce.
Przyczyną powstawania slangu w danej dyscyplinie może być konieczność zawarcia wielu informacji w krótkiej komendzie. Tak jest na przykład w żeglarstwie, gdzie natrafimy na takie słowa, jak chociażby likszpara, kipa, icki czy kingston. – Komendy wydawane podczas żeglowania muszą być przede wszystkim krótkie i treściwe. Po pierwsze daje to bezpieczeństwo, a po drugie umożliwia szybkie żeglowanie – wyjaśnia Adrian Palus, trener grupy dziecięcej w żeglarskiej Legii Warszawa.
Specjalistyczne wyrazy w poszczególnych dyscyplinach często pochodzą z innych języków. W słowniczku żeglarzy dominują określenia pochodzenia angielskiego, holenderskiego i niemieckiego. W judo z kolei dominują słówka z języka japońskiego – możemy się tam spotkać chociażby ze zwrotem "ouchi gari", który oznacza "duże podcięcie wewnętrzne".
Zdarza się, że określenia ze slangu jednej dyscypliny funkcjonują również w innych, a nawet przenikają do życia codziennego. – Przy strzale, który nie był mocny i bramkarz mógł go spokojnie obronić, mówimy, że "bramkarz puścił szmatę" – tłumaczy Przemysław Odrobny, wieloletni bramkarz hokejowej reprezentacji Polski. – Jeżeli natomiast zawodnik strzela piękną bramkę, to możemy powiedzieć "ale widły". Z kolei strzał z nadgarstka nazywany jest "krótką marchewą" – dodaje sportowiec.
Posłuchaj
Najczęściej czytane:
- Mateusz Szczepaniak: amp futbol pokazuje, że sport nie ma barier
- "Sami swoi" powrócą w nowej odsłonie. Czy powtórzą sukces oryginału?
Sztuka ma swój język
Słowotwórstwo jest również nieodłącznie związane ze światem sztuki. Powszechnie znane są chociażby neologizmy, jakie umieszczał w swoich dziełach Bolesław Leśmian. Wyrazy tworzone przez poetę doczekały się nawet swojego własnego neologizmu – nazywamy je leśmianizmami. – U Leśmiana chodziło przede wszystkim o to, by ukazać zwiewność świata przedstawionego i języka. To wszystko się ze sobą zmywa, ten świat jest metafizyczny – wyjaśnia Aneta Korycińska, polonistka i autorka bloga "Baba od polskiego".
Wprowadzanie neologizmów do dzieła zawsze ma jakiś cel. Choć może brzmieć dziwnie, ma jakieś głębsze znaczenie. Przykładem na to jest utwór "LASS" grupy Łąki Łan, gdzie natrafimy na przykład na wers "Chapeau bas, szycho bauns, kumy, kamraty, kompany". – Łąki Łan idzie tutaj w formę brzmienia. To interesuje ten zespół, żebyśmy bawili się melodią języka polskiego – tłumaczy rozmówczyni Józefa Niewiarowskiego.
Źródło: AsfaltRecords/YouTube
Aneta Korycińska podkreśla, że za wprowadzeniem neologizmów mogą stać różne powody. – Możemy się tym bawić, tak jak Gałczyński tworzył "głowobóle". Noworomantyczni twórcy chcieli pokazać wzniosłość naszego języka; z tego powodu Norwid robił "wżywotowzięcia". Brzmi to poważnie, ale Słowacki mówił o "przeciwbożności", co nie jest już tak poważne – zwraca uwagę polonistka.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzą: Karol Gnat, Radosław Nałęcz
Materiały: Dariusz Urbanowicz, Józef Niewiarowski
Data emisji: 13.04.2023
Godziny emisji: 7.13, 7.20
qch