Reklama

reklama

Tragiczni celebryci: kiedy popularność niszczy życie prywatne

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Tragiczni celebryci: kiedy popularność niszczy życie prywatne
Andrzej ZauchaFoto: PAP/Grzegorz Rogiński

Andrzej Zaucha był gwiazdą estrady, a jego piosenki śpiewała cała Polska. Bohdan Smoleń tę Polskę rozśmieszał do łez. A jednak obaj, chociaż osiągnęli niekwestionowane sukcesy, byli gwiazdami PRL i lat późniejszych, zapłacili za to bardzo wysoką cenę. I stali się bohaterami książek Katarzyny Olkowicz "Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy" oraz "A tam, cicho być!". 

– Andrzej Zaucha i Bohdan Smoleń urodzili się w podobnych czasach – między nimi było tylko dwa lata różnicy – ale zmarli w różnych czasach: Zaucha został zamordowany w 1991 roku, Smoleń odszedł niedawno, niecałe sześć lat temu. Zaucha „nie załapał się” na czasy celebryckie: nic nie było wiadomo o jego życiu prywatnym: czasami wspomniał w wywiadzie o swojej żonie, czy o przyjaciołach, ale jedynie w kontekście muzyki – mówi rozmówczyni Tomasza Zaperta. – Z drugiej strony trzeba też powiedzieć, że nikt go o to nie pytał. Jeżeli Andrzej Zaucha udzielał wywiadu, to wszyscy byli zainteresowani tym, jak śpiewa, z kim śpiewa, gdzie śpiewa, kiedy płyta itd. – tłumaczy.

– Natomiast Smoleń jakby wyprzedzał swoje czasy: jego największa popularność to był przełom lat 70. i 80., kiedy nie było jeszcze prasy kolorowej i nikt nie znał pojęcia celebryta. Tymczasem kabaret TEY, czyli właśnie Smoleń i Laskowik, już byli traktowani jak gwiazdy – opowiada Katarzyna Olkowicz. – Może nie pisało się o nich w ten sposób, ale nie mogli spokojnie przejść ulicą: byli zaczepiani, oblegani, poklepywani… Smoleń potrafił przez kilka godzin non stop rozdawać autografy, więc on na to celebryctwo, którego nie chciał, się załapał – wskazuje.

Andrzej Zaucha jako nastolatek pasję muzyczną dzielił z pasją sportową. Sporo było tych sportów: grał w piłkę, pływał, zresztą z sukcesami, a potem zajął się kajakarstwem, również z sukcesami: trzykrotnie był mistrzem Polski. – Jak mówili jego przyjaciele, on się w kajakarstwie nie zakochał: po prostu był… leniwy. Chciał uprawiać sport, a że przystań była blisko domu, poszedł na kajaki. Jego przyjaciel śmieje się, że gdyby przy domu miał sekcję kolarską, to jeździłby na rowerze – zdradza pisarka.

Tymczasem Bohdan Smoleń jest przykładem człowieka, którego sława przerosła i powaliła. – To była samonapędzająca się maszyna: wzrasta popularność, więc mieli coraz więcej zaproszeń na występy, w związku z tym mieli coraz więcej pieniędzy, ale to oznaczało, że coraz rzadziej bywał w domu – mówi autorka biografii Bohdana Smolenia. – A jak przyjeżdżał, to był tak zmęczony – w końcu kilka tygodni w trasie – że musiał odpocząć, odespać. I jak opowiada rodzina, ten tata, który rozbawiał całą Polskę, w domu kładł się na kanapie i chciał mieć spokój. Był cichy, nie odzywał się. Więc to wpływało na pogorszenie relacji – tłumaczy.


Posłuchaj

51:03
Andrzej Zaucha i Bohdan Smoleń - gwiazdy, które zapłaciły wysoką cenę za swoją sławę (Trójka literacka)
+
Dodaj do playlisty
+

 

***

Tytuł audycji: Trójka literacka
Prowadzi: Tomasz Zapert
Gość: Katarzyna Olkowicz (dziennikarka, pisarka)
Data emisji: 25.09.2022
Godzina emisji: 14.07

pr

Polecane