Wojska USA będą bronić Tajwanu w przypadku "bezprecedensowego ataku Chin"
Narasta napięcie pomiędzy Chinami a USA w kontekście Tajwanu. Podczas wywiadu w telewizji CBS prezydent Joe Biden oświadczył że w przypadku "bezprecedensowego ataku Chin" na Tajwan wojska USA będą go bronić. To spowodowało gwałtowną reakcję chińskiego MSZ, które wystosowało oficjalny protest do władz USA w związku z tą wypowiedzią. M.in. o tym Rafał Tomański rozmawiał ze swoimi gośćmi w programie „Świat do trzeciej”.
Pekin nie zamierza dopuścić do niepodległości Tajwanu i zapowiada "walkę do końca"
Foto: FenlioQ/ Shutterstock
W wyemitowanym w niedzielę programie telewizji CBS "60 Minutes" gościem był prezydent USA Joe Biden. Jeden z dziennikarzy wspomniał o narastającym zaniepokojeniu, iż atak Rosji na Ukrainę mógłby zachęcić Pekin do zaatakowania Tajwanu, uważanego przez niego za swoją zbuntowaną prowincję. Padło pytanie, czy wojska USA będą bronić Tajwanu w przypadku chińskiego ataku? - Tak, jeśli w istocie byłby to bezprecedensowy atak – odpowiedział prezydent Biden. Dopytywany czy, w odróżnieniu od Ukrainy, siły amerykańskie zaangażowałyby się bezpośrednio w obronę Tajwanu, odparł, że tak.
Jednak później, jak relacjonuje Associated Press, przedstawiciele Białego Domu oświadczyli, że oficjalna polityka USA wobec Tajwanu nie uległa zmianie i uchylili się od potwierdzenia, że wojska USA wzięłyby udział w obronie Tajwanu.
Associated Press zauważa, że Biden już wcześniej składał taką deklarację w okresie wzmożonego napięcia na linii Pekin Waszyngton, zwłaszcza po wizycie na Tajwanie przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi.
Zdaniem komentatorów to oświadczenie Bidena można było postrzegać jako krok w kierunku odejścia od prowadzonej przez Waszyngton od wielu lat w kwestii Tajwanu polityki "strategicznej niejednoznaczności", która nie wyjaśniała, czy USA zareagują militarnie na chińską inwazję.
Wypowiedź prezydenta Joe Bidena w kwestii Tajwanu spowodowała reakcję chińskiego MSZ, które wystosowało oficjalny protest do władz USA. Chiny uznają demokratycznie rządzony Tajwan za część własnego terytorium, ale nie mają nad nim żadnej kontroli. W obecnych realiach używane przez chińską propagandę słowo "zjednoczenie" w praktyce oznaczałoby siłowe zajęcie wyspy.
– Prezydent powiedział, że wojska amerykańskie będą Tajwanu bronić, co jest sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę ostrożne wcześniejsze deklaracje prezydentów uznawanych za znacznie bardziej asertywnych w kwestii Tajwanu i Chin. Jeżeli słowo "asertywny" jest wystarczającym słowem – komentuje profesor Marcin Grabowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Tajwan posiada dobrze wyposażoną, zresztą przede wszystkim dzięki Stanom Zjednoczonym, armię, która, jak się wydaje, jest w stanie zapobiec chińskiej agresji. Dyskusyjne jest to, czy jest w stanie zapobiec zniszczeniu kraju przez Chińczyków – wskazuje.
– To, czy Chiny byłyby w stanie zająć Tajwan, po poprzednim kryzysie w Cieśninie Tajwańskiej w połowie lat 90. było mocno dyskutowane – wtedy takiej możliwości absolutnie nie było. Teraz dużo się zmieniło i wydaje się, że chińskie zdolności bojowe bardzo się poprawiły przez te 20 lat. Ale jeszcze nie na tyle, by móc zająć i utrzymać wyspę. Jednak zniszczenie jej za pomocą zmasowanego ostrzału rakietowego wydaje się już możliwe – dodaje.
Ponadto w programie
- Płk. Krzysztof Piepiórka – Bieżąca sytuacja na Ukrainie
- Kacper Kita (publicysta, Nowy Ład) – Wybory parlamentarne we Włoszech, potencjalna zmiana na prawicę
- Napięcia między Armenią i Azerbejdżanem. Kogo bardziej popiera Rosja i jak oceniać wizytę Nancy Pelosi
- Samuel Pereira (TVP Info) – Czy zmiana stosunku zachodnich przywódców do Rosji jest wiarygodna?
- Prof. dr Beata Bochorodycz (UAM, japonistka) – Przygotowania do państwowego pogrzebu premiera Shinzo Abe.
- Środek od środka
***
Tytuł audycji: Świat do trzeciej
Prowadzi: Rafał Tomański
Data emisji: 24.09.2022
Godzina emisji: 14.46
IAR/pr