Grzegorz Schetyna

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Grzegorz Schetyna

Policja w Polsce jest na dobrej drodze do tego, żeby być wiarygodna, pewna i gwarantująca bezpieczeństwo. Myślę, że nowy komendant wzmocni i zintensyfikuje marsz w tę stronę.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Grzegorz Schetyna, wicepremier i szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dzień dobry, Panie premierze.

Kłaniam się. Dzień dobry.

Panie premierze, dlaczego zmienił Pan Komendanta Głównego Policji?

Decyzja ma być jutro. Zaproponowałem premierowi, żeby nowym komendantem był Andrzej Matejuk. Wynika to z rezygnacji, którą złożył poprzedni komendant. Złożył sam, mówiąc o powodach osobistych, rodzinnych, więc ta sprawa jest zamknięta.

Ale Pan chyba chciał zmiany, prawda? To jest w jakiejś mierze naturalne, że szef MSWiA chce mieć na tym stanowisku człowieka, któremu ufa.

Tak. Tylko w logice mojego podejścia do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji było to, że nadzorującym służby mundurowe w MSW był i jest Adam Rapacki. Generał Adam Rapacki jest podsekretarzem stanu i jest za to odpowiedzialny. Wspólnie pracowaliśmy nad tą decyzją i wspólnie ją konsultowaliśmy. Uważałem – i mówiłem to od początku – źle jest jak w MSW przychodzi nowy minister z własnym komendantem policji. Policja powinna być jak najdalej odsunięta od polityki.

Ale tak się nie stało. Przyszedł nowy minister i jest nowy komendant policji.

Po czerech miesiącach. To jest wystarczający czas, żeby pewne rzeczy podsumować i wyciągnąć wnioski.

Dlaczego wskazał Pan na generała Andrzeja Matejuka? To jest chyba Pana bardzo zaufana osoba? – Tak prasa komentuje. We Wrocławiu przez długie lata szefował tamtejszej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Odszedł dopiero w maju 2007 roku.

Tak. Najpierw w Komendzie Miejskiej, potem w Wojewódzkiej. Pracował z generałem Rapackim przez lata i byli najbliższym tandemem współpracowników. Przeżył SLD i przezywał różne czasy i okresy polityczne, ale zawsze miał bardzo dobrą opinię osoby, która dobrze prowadzi sprawy policji. Teraz w policji potrzebne jest – powiem zupełnie wprost – nowe otwarcie. Dla mnie trudna do zrozumienia jest sytuacja, że po tak ogromnych podwyżkach, jaki udało się zabezpieczyć w budżecie – 522 zł na etat policyjny…

Średnio?

Tak.

Czyli taki policjant, który pracuje parę lat w służbie, ile dostanie?

O tym mówię za każdym razem. Jeżeli równo rozdzielilibyśmy te pieniądze to jest 522 zł na etat. W związku z sugestiami i prośbami związków zawodowych, te pieniądze podzielono inaczej, stąd niezrozumiałe dla mnie protesty i niezadowolenie.

Dziwne protesty – bo to są po prostu zwolnienia lekarskie. W Łodzi na przykład w oddziałach prewencji stu sześćdziesięciu funkcjonariuszy spośród trzystu pięćdziesięciu poszło na zwolnienia lekarskie.

Tak, te sprawy trzeba wyjaśniać. Dla mnie są one nie do zaakceptowania. Ogromne pieniądze, które udało się wprowadzić do policji i dać funkcjonariuszom, one jeszcze wywołują protesty i niezadowolenie.

To są lewe zwolnienia?

Będziemy to wyjaśniać.

Budzą zdziwienie?

Tak. Ale atmosfera dla mnie też nie jest zrozumiała. Policjanci nie są zadowoleni ze skali podwyżek, więc musi to wyjaśnić Komendant Główny. Jestem przekonany, że ta kwestia będzie wyjaśniana.

A zwolnienia będą wyjaśniane?

Także.

Celnikom się udało. Oni w ten sposób prowadzili protest. Darowano im – może to była lekcja, że można i warto oszukiwać?

Celnicy funkcjonują według innej ustawy, według ustawy o Służbie Celnej i tam jest możliwość branie urlopów na żądanie do czterech dni. To paraliżowało funkcjonowanie granic. Tu sytuacja jest inna, ale tak samo ja wyjaśnimy i mam nadzieję, że skończy się także tak samo.

A jeżeli okaże się, że któryś z funkcjonariuszy wziął zwolnienie, oszukując, udając, to co? Wyleci ze służby?

Załóżmy dobrą wolę i epidemię w Łodzi, która już się skończyła. Na pewno, proszę mi wierzyć, ta kwestia będzie w pełni wyjaśniona.

Wróćmy jeszcze do protestu celników. Premier ujawnił w jednym z wywiadów, że była szykowana jakaś ekipa zastępcza, gdyby nie udało się z celnikami porozumieć. Mówił dość oględnie, ale sens był taki.

Państwo musi mieć zawsze pewność gwarancji bezpieczeństwa swojego funkcjonowania. Po to są urzędnicy państwowi, po to są takie ministerstwa jak moje – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, żeby takie rzeczy przygotowywać, żeby zawsze istniała alternatywa i żeby zawsze takie decyzje można było podjąć.

Czyli była szykowana zastępcza ekipa. Gdyby do porozumienia nie doszło, gdyby protest zagrażał bezpieczeństwu… Bo już chyba zagrażał?

Tak. Ale wszystko skończyło się dobrze. 

Jeszcze wróćmy do Komendanta głównego Policji, którym ma zostać pan Andrzej Matejuk. „Gazeta Wyborcza” pisze kilka zdań o tym policjancie. Za jego rządów we Wrocławiu, właściwie pod koniec kadencji, dochodziło do drobnych, ale niedobrych spraw – policjanci z jednego z komisariatów uprawiali seks z nastolatką, komendant innego zadawał się z gangsterami i prowadził samochód pod wpływem alkoholu, wrocławska policja nie potrafiła odpowiednio zareagować podczas manifestacji neofaszystów na wrocławskim rynku. Czytam to jednak jako pewną krytykę.

Krytyka jest, ale trafiona kulą w płot, ponieważ Andrzej Matejuk był wtedy Komendantem Wojewódzkim, a nie Komendantem Miejskim. Oczywiście za to, co się dzieje w policji jest odpowiedzialny także Komendant Główny, a na końcu minister spraw wewnętrznych. Ale w ciągu siedmiu lat opinia o Andrzeju Matejuku jest dobra i bardzo dobra dlatego, jeżeli będzie Komendantem Głównym to naprawdę będzie właściwa osoba na właściwym miejscu.

W jakim kierunku chciałby Pan, żeby policja się zmieniała.

Ja bym chciał, żeby policjanci byli dumni z tego, że są policjantami, i że noszą mundur, żeby byli dobrze i jeszcze lepiej postrzegani przez obywateli, i żeby struktura policji była bardzo otwarta na społeczności lokalne, na samorząd. Uważam, że to jest bardzo ważne. Policjanci muszą być blisko ludzi, ale też muszą dawać gwarancję bezpieczeństwa poprzez swoją obecność – taką nie nachalną czy demonstracyjną, ale taka pełna i ciepłą. Sporo zostało zrobione w tym kierunku.

Których poprzedników Pan chwali?

Wszyscy dojrzewamy, a i w policji bardzo dużo się zmienia. Mogę mówić o poszczególnych ludziach, mogę też mówić o rzeczach, które nie są eksponowane w policji – o ogromnych sukcesach CBŚ-u, na przykład. Trochę mam nawet pretensję do oficerów Centralnego Biura Śledczego o to, że nie chwalą się swoimi ogromnymi sukcesami.

Bo raczej ostatnio mówiliśmy o CBA.

No, właśnie. A ostatnie sukcesy w rozbijaniu mafii i związków przestępczych są ogromne. A to jest codzienna, żmudna, szara harówa, której my zwykli czytelnicy gazet nie dostrzegamy.

Panie premierze, a jak można by rozwiązać problem braku policjantów? Znalazłem ostatnio w lokalnej, podwarszawskiej prasie ogłoszenia – możesz zostać policjantem. Te drzwi są szeroko otwierane, ale nie ma chętnych?

Nie. Są. To nie jest tak. Ponad tysiąc dwustu polskich policjantów jest w Dublinie, czyli Polaków, którzy są policjantami w Irlandii.

Ja kiedyś w Nowym Jorku spotkałem też polskiego policjanta.

Tak się dzieje. Ja myślę, że tę sytuacje trzeba systematycznie poprawiać. Policja w Polsce jest na dobrej drodze do tego, żeby być wiarygodna, pewna i gwarantująca bezpieczeństwo. Myślę, że nowy komendant wzmocni i zintensyfikuje marsz w tę stronę.

Jeszcze jedna decyzja kadrowa z obszaru bezpieczeństwa. Pojawiają się takie informacje, że Andrzej Barcikowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego za czasów SLD, człowiek, który odbierał nominację z rąk Leszka Millera, został członkiem Rady Konsultacyjnej przy Centralnym Ośrodku Szkolenia ABW. Może Pan te informacje potwierdzić?

Nie znam tej sprawy. Może to było zaproszenie do wszystkich byłych szefów ABW? Może to jest jakaś propozycja, która ma pokazać współpracę. Ale nie, nie znam jej.

Nie budzi ona zdziwienia, Panie premierze?

Budzi, ale wolałbym ją zweryfikować, jeśli Pan pozwoli.

Czyli wyjaśni Pan?

Tak jest.

A jeśli to prawda?

Zobaczymy. Będziemy pytać, jakie są powody takiej decyzji.

Zmieniamy temat. Trzęsienie ziemi w TVP. Pani Małgorzata Raczyńska nie jest już szefową TVP1. „Gazeta Wyborcza” nazywa to „prezentem dla PO od Urbańskiego”, po to, żeby się ocalić, żeby Platforma nie krytykowała.

To jest taki żart.

Cieszy się Pan z takiego prezentu?

Ja nie odbieram tego jako prezent. Jak każdy lubię dostawać prezenty, ale tego nie dobieram jako prezent. Zaproszenie Tomasz Lisa do telewizji publicznej też było prezentem?

Też tak mówią.

No, nie. Telewizja publiczna nie ma pomysłu na własną formułę; trochę się tak miota od ściany do ściany.

A podoba się Panu program Lisa?

Ten program, który był wcześniej w Polsacie sprawiał wrażenie bardziej naturalnego, bardziej intensywnego, takiego prawdziwego. Tutaj on jest trochę inny, próbuje szukać formuły. Ale to jest początek. Ja lubię publicystykę, ale tu chyba trzeba dać jeszcze parę programów, żeby to coś zostało znalezione przez prowadzącego.

W „Dzienniku” taki news wyczytałem, że Dochnal, siedząc w celi aresztu, grał na giełdzie. Prokuratorzy wyrażali zgodę. Osiągnął dochód ponad miliona złotych. Z jednej strony dziwi, a z drugiej strony prokuratorzy tłumaczą, że nie chcieli, by jego majątek uległ uszczupleniu, więc jak akcje, które ma, idą w dół, to warto je sprzedać.

To ciekawa historia. Nie wiem, jak to jest rozstrzygane na przykład w Stanach Zjednoczonych – pewnie tam jest większe doświadczenie w tych sprawach, ale nie widzę w tym nic takiego zdrożnego. Jeżeli jest zgoda prokuratora, a nie jest to na poziomie samego zakładu karnego, czy aresztu śledczego, to moim zdaniem można to akceptować. Tak mi się wydaje. Ale trudno powiedzieć. Też byłem zaskoczony tą informacją, że coś takiego w Polsce pojawia się.

Dochnal już jest na wolności, mówi coraz więcej. Przekonuje Pana to, co mówi?

 To są ciekawe rzeczy.

Wiarygodne?

Trudno powiedzieć. Na pewno niezbędna jest ich weryfikacja. Tych rzeczy pojawia się coraz więcej, ale one nie są sprawdzane. Jest poważne oskarżenie dziennikarzy o pożyczkę, o zaangażowanie w politykę. I nie ma żadnej odpowiedzi. Widzę tutaj po prostu ucieczkę, odwracanie głowy i mówienie, że nic się nie stało. Otóż, stało się. Gdyby to było oskarżenie pod adresem polityków, to wszyscy by żądali wyjaśnienia.

Tu też żądają.

Ale nie ma tego wyjaśnienia. A jeśli jest, to niewystarczające. Chyba, że uznajemy, że takie rzeczy były możliwe i traktujemy je jako naturalne, ale trudno powiedzieć, czy można się z tym zgodzić.

Ja się zgodzę z tym, że świat dziennikarski też nie jest święty... Prokuratura prześwietla też majątek posła Janusza Palikota. Z doniesienia byłej żony. Roman Giertych jest jej adwokatem. Dobrze prokuratura robi, ze podejmuje tego typu działania?

W takich sprawach, nawet jeśli możemy mówić o kontekście politycznym czyli o tym, że mecenasem jest – jak Pan redaktor powiedział Roman Giertych – to jednak uważam, że majątki, wartości i zasoby polityków muszą być prześwietlane. Politycy muszą się liczyć z tym, że w każdej chwili – w dzień czy w nocy – wszystko może być prześwietlone. Dlatego ja uważam, że to jest rzecz naturalna, jakkolwiek może być dyskomfortowa dla posła Palikota – musi się z tym liczyć.

Pan poseł Palikot ma wiele pomysłów. Pracuje bardzo ciężko nad deregulacją gospodarki, ale jeden pomysł jest chyba kontrowersyjny. Chodzi o sprowadzenie trzech numerów w tej chwili obowiązujących: NIP, PESEL i REGON do jednego numeru. Pan w to wierzy? Bo ja, szczerze mówiąc, nie bardzo. Tak jak z meldunkiem – nie da się.

To nie jest powiedziane. Z meldunkiem pracujemy, konsultujemy to z innymi resortami. To jest ciekawy pomysł, ułatwiający życie. To, o czym Pan powiedział – NIP, PESEL, REGON to by była zupełna rewolucja.

I parę miliardów na nowy system komputerowy.

Trudno powiedzieć, ale to nie jest intencja tego pomysłu.

Ale tak jest. W tej chwili te systemy działają oddzielnie…

Poczekajmy, spróbujmy się nad tym zastanowić. Ludziom trzeba życie ułatwić, bo tych kagańców biurokratycznych jest naprawdę dużo. Komisja deregulacyjna, którą prowadzi Palikot, jest komisją, do której ludzie sami przysyłają te absurdy wiążące i paraliżujące nasze życie codzienne. Spróbujmy – wszystkiego, co może nam ułatwić normalne funkcjonowanie trzeba spróbować. Trzeba takie wyzwanie podjąć.

Ale naprawdę podtrzymuje Pan pomysł likwidacji meldunku?

Tak. To jest bardzo interesujące.

Tylko cały system prawny w Polsce opiera się na meldunkach.

Trzeba zmienić to na miejsce zamieszkania, które się zgłasza. W Ameryce jest zupełnie inaczej. Szukamy możliwości. Ludziom, którzy zmieniają pracę, zmieniają miejsce zamieszkania łatwiej by się żyło.

I „Rzeczpospolita”: Dutkiewicz – prezydent 2010?

Artykuł widziałem. Tu jest duży znak zapytania. Uważam, że starcie prezydenckie 2010 będzie starciem gigantów: wielkich formacji czy wielkich machin przygotowanych z koncepcjami, z dużą ilością pieniędzy, z pomysłami na kampanię, tak naprawdę od najmniejszej wioski czy osiedla po Pałac Kultury. Kto będzie lepszy w pomysłach i przede wszystkim w obecności, w dotarciu, ten wygra. Czy można to zrobić z pozycji miasta – które zawsze ciepło traktuję, z którego pochodzę – wydaje mi się, że nie, że to jest zbyt mało i nie wystarczy.

Zobaczymy. Ale chyba rzeczywiście miejsca w dużej polityce dla takich wolnych elektronów coraz mniej. Dziękuję bardzo. Grzegorz Schetyna był gościem Salonu. Dziękuję, Panie premierze.

Dziękuję.


 

Polecane