Jarosław Kalinowski

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Moje odczucie, patrząc również na te projekty, ale generalnie na sytuację, jest takie, że małymi krokami, ale jednak zbliżamy się – chyba powiem nawet – do finału, do rozstrzygnięć, które dojrzewały od wielu lat. Mówię nie tylko o naszej koalicji.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Jarosław Kalinowski, wicemarszałek Sejmu, polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego, dzień dobry, Panie marszałku.

- Dzień dobry, witam Państwa.

- Straszna huśtawka nastrojów i wzruszeń. Wczoraj świętowaliśmy sukces polskiego filmu „Katyń”, a dziś pogrążeni w żałobie. Tragedia lotników – dwadzieścia osób zginęło w katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem. Jak Pan, Panie marszałku, przyjął tę informację?

- Na pewno tak jak każdy Polak. Największa tragedia lotnictwa wojskowego od czasów wojny. Oczywiście będą badania przyczyn, ale największa jest tragedia rodzin – ludzi, którzy pozostali w wielkim bólu. Wielka tragedia, aż trudno cokolwiek mówić i komentować w tej chwili. Tragedia tych rodzin… dwadzieścia osób zginęło…

- Trzeba się nimi zająć? Trzeba pomóc jakoś?

- Wierzę, że nie trzeba jakichś nadzwyczajnych regulacji czynić w tej sprawie, ale za chwilę też się okaże, czy nie będzie potrzeby czegoś nadzwyczajnego. Łączmy się dzisiaj w bólu z rodzinami ofiar.

- Dzisiaj polski parlament nadal obraduje. Czy jakoś powinien do tej tragedii się odnieść? Chwilą ciszy…?

- To na pewno nastąpi, natomiast dzisiaj kończymy tak naprawdę posiedzenie Sejmu. Na pewno uczcimy pamięć ofiar i każdy z nas będzie śledził tę sytuację dalej, będziemy się zastanawiać, czy będzie potrzebna jakakolwiek ingerencja Sejmu w tej sprawie. Naprawdę, spokojnie do tego podejdźmy.

- Prezydent Rzeczypospolitej powinien ogłosić żałobę narodową?

- Myślę, że tak. Ale poczekajmy, nie ponaglajmy prezydenta. Prezydent rozumie tę sytuację i podejmie na pewno właściwą decyzję.

- Panie marszałku, jak Pan sądzi, czy ta ustawa medialna – bo musimy już przejść do spraw bieżących – która parlament na tym posiedzeniu właśnie zaczął rozpatrywać, to jest dobra ustawa? To jest w tej chwili chyba główny projekt polityczny tej koalicji? On może najwięcej zmienić w tej rzeczywistości, która nas otacza. Panu, Pana partii ta ustawa się podoba?

- Będziemy pracować nad tym projektem w komisji. Pójdę na skróty, bo media też wychwyciły pewien dysonans czy różnice między Platformą a nami, naszym spojrzeniem.

- Mam wrażenie, że Polskie Stronnictwo Ludowe patrzy na to z trochę większym doświadczeniem, także z mediami. Ta pokusa potrafi być też zabójcza dla tych, którzy chcą te media wziąć.

- Intencją – powiedzmy wprost – autorów, bo autorami są posłowie Platformy Obywatelskiej, pani Śledzińska – Katarasińska przede wszystkim, pilotowała czy nadzorowała tworzenie tego projektu, intencją jest, żeby tym razem – bo to się powtarza co kadencję – zmiany dotyczące mediów publicznych były zmianami, które rzeczywiście odsuną pokusę polityków, żeby co cztery lata przejmować kontrolę nad mediami albo pozorując, że się dokonuje zmian jeszcze większego odpolitycznienia, przejmuje się kontrolę nad mediami. Spróbujemy w komisji popracować nad tym, żeby rzeczywiście tak było…

- Ten projekt w tej chwili tego nie zapewnia?

- Niektóre pomysły są jeszcze do głębokiego dyskutowania – to po pierwsze. Po drugie, to też kwestia polityczna. Spróbujmy porozmawiać politycznie, bo ta kwestia ewentualnego veta prezydenta i podjęcie próby szukania porozumienia, bo sama koalicja tego nie przeprowadzi.

- Czyli z LiD-em?

- Ja mówię szerszego. Dobrze by było, gdyby też Prawo i Sprawiedliwość zechciało wyjść ze swoich okopów i z tego twierdzenia, że oni są dzisiaj obrońcami suwerenności, pluralizmu w mediach, bo to naprawdę hasła nawet nieprzyzwoite. Spróbujmy porozmawiać. Ja kiedyś uważałem, że gwarancją tego, że media publiczne są rzeczywiście publiczne jest to, ze nadzorują je w tym gremium, które miało to czynić, czyli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, przedstawiciele wszystkich środowisk politycznych.

- Czyli nie udawać, że są ludzie bez swoich poglądów…?

- Jeżeli się patrzy wzajemnie na ręce tam, w tym gremium, jest ta gwarancja. Może nie stuprocentowa, ale takiej nigdy nie ma. Takie rozwiązania, gdzie jest niemalże automat, że proszę bardzo: zmieniamy ustawę, wymieniamy Krajowa Radę…

- Tu trzeba powiedzieć, że pierwsze te bariery połamało PiS, które skróciło kadencję?

- Dlatego mówię, niech wyjdą z okopów, niech każdy się w piersi uderzy i spróbujmy coś dobrego zrobić.

- Głównie poza tym skróceniem kadencji, czyli powtórzeniem tego manewru, dwie sprawy budzą wątpliwości – rola ministra skarbu, ale tu politycy Platformy już się z tego trochę wycofują, ale dzisiaj czytam, ze pan Piotr Walter, prezes czy jeden z szefów ITI mówi, że nie podoba mu się ten zapis, że to Urząd Telekomunikacji Elektronicznej miałby decydować o koncesjach, a więc de facto człowiek, którego powołuje jedną decyzją premier.

- No właśnie, jest to, tak czy inaczej, olbrzymie pole do dyskusji, choć uważam, że w tych sprawach koncesyjnych…

- Potężna władza w koncesjach.

- Zgoda. Jest to olbrzymia władza, można z jednej strony powiedzieć. Ale z drugiej strony, nie powinno być tutaj decyzji politycznych, a powinno się opierać na kwestiach merytorycznych, ale to jest znowu głęboki worek…

- Czyli w tym kształcie, jak rozumiem, PSL-owi się ta ustawa nie podoba? Trzeba dalej pracować i szukać porozumienia?

- Jesteśmy za skierowaniem tego projektu do komisji i ma on stanowić do wypracowania rozwiązania, które ostatecznie będziemy przyjmować w Sejmie.

- A jak Pan sądzi, czy media publiczne są w ogóle w Polsce potrzebne? Było tyle rozmów o abonamencie, wskutek tego spadły wpływy. Polskiemu Radiu na przykład to bardzo poważnie zagraża. A rozgłośnie regionalne to podobno ledwo, ledwo…

- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zaczęli dyskutować, że media publiczne są niepotrzebne. Misja, którą mają media publiczne, nawet abstrahując od tej części informacyjnej i polityki, którą tam się uprawia poprzez media albo niektórzy chcą uprawiać za pośrednictwem mediów. Jest ta misja. Bez misji, którą telewizja pełni nie mielibyśmy wspaniałych rzeczy w polskiej kulturze, historii itd. To musi po prostu być. Uważam, że abonament jest formą sprawdzoną. Powinniśmy go usprawnić, ulepszyć i powinien funkcjonować. Pomysł kolegów z Platformy, żeby zlikwidować abonament i zastąpić go dotacją budżetową jest w pewnym sensie daniną publiczną, którą składamy jako podatki. Ale naprawdę, jest takie przysłowie, ze lepsze jest wrogiem dobrego. Spróbujmy doprowadzić do stanu dobrego. Abonament – wszyscy wiedzą, na czym to polega, tylko kwestia ściągalności… kilka razy żeśmy podchodzili do tego tematu i spróbujmy to zrobić, wykorzystać doświadczenia innych krajów w tej mierze. Spróbujmy nie tworzyć pola niepotrzebnego konfliktu i dyskusji. Można tego uniknąć.

- Panie marszałku, a jak w ogóle sytuacja w koalicji. Dzisiaj jedna z gazet pisze, że ludowcy skarżą się na koalicjanta, że to nie jest jakiś wielki kryzys, ale że politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego mają takie pretensje do Platformy, że nie konsultowane są  pewne pomysły, że polityk Platformy wychodzi i mówi: taki pomysł, taki pomysł..., a na przykład o tych ustawach zdrowotnych ludowcy nie wiedzieli wcześniej, jak mają wyglądać.

- Myśmy, tworząc koalicję, nie podpisali porozumienia z załączonym katalogiem ustaw tak jak to, pamiętamy, wcześniej było w koalicji poprzedniej. To też było bez sensu – podpisywać tytuły bez treści. Natomiast nie mogliśmy tez czekać z podpisaniem aż pojawią się wszystkie projekty i uzgodnimy w zasadnicz6ych kwestiach treść i rozstrzygnięcia, bo to po prostu niemożliwe. Uzgodniliśmy, ze będziemy na bieżąco te sprawy dyskutować i będziemy starali się osiągać kompromisy. Siłą rzeczy, tego typu sprawy będą się zdarzały, że pojawia się projekt nie do końca skonsultowany. Ale ten projekt, jeżeli już jest to ma być skonsultowany i koalicyjnie, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam, ma być w końcu przeprowadzony. Uznajmy, że to jest docieranie się dobrze funkcjonującej koalicji.

- Dobrze.

- Wie Pan, ja to mówię również poprzez pryzmat swoich własnych doświadczeń.

- Bywało ciężko w przeszłości. Bywało gorzej z koalicjami. A te ustawy zdrowotne? Ma Pan poczucie, że one są dopracowane, dobre? Premier na „białym szczycie” uczciwie powiedział, że potrzebujemy jeszcze czasu; znaczy wyszedł z tego twierdzenia, że to są dopracowane kompletne projekty?

- Wie Pan, moje wewnętrzne odczucie, patrząc również na te projekty, ale generalnie na sytuację, jest takie, że małymi krokami, ale jednak zbliżamy się – chyba powiem nawet – do finału, do rozstrzygnięć, które dojrzewały od wielu lat. Mówię nie tylko o naszej koalicji.

- Dzisiaj zgoda jest potrzeba szersza?

- Myślę, że ona będzie, bo retoryka polityczna – oczywiście, ona będzie, ale w tym pakiecie, który trafił częściowo i który ma trafić, są pomysły – nie ma co ukrywać – są pomysły lansowane swego czasu przez Religę, ale zablokowane przez kierownictwo PiS-u; są pomysły, które Balicki, kiedyś proponował, czyli środowisko lewicowe, SA pomysły, które Platforma rekomendowała. Jest szansa wprowadzenia czegoś, co wiele środowisk uważało za niezbędne, ale z różnych przyczyn nie było odwagi, żeby to wprowadzić. Dzisiaj myślę, że dojrzewamy do tego i w końcu to wprowadzimy. Mówię o przekształceniach, o koszykach świadczeń… itd., itd. Naprawdę to jest niezbędne i potrzebne.

- Panie marszałku, Eureko żąda ponad trzydziestu pięciu miliardów złotych od Polski odszkodowania za niedokończona prywatyzację PZU. To jest gigantyczna część polskiego budżetu, chyba 10%. Tyle płacimy z podatków osobistych. Jak z tego wyjść?

- Ja nie potrafię podać recepty. Gdybym potrafił, to pewnie bym kandydował na ministra skarbu…

- Minister skarbu mówi, że nie ma mowy.

- No właśnie. Niestety błędy były o wiele wcześniej. Tut też przede wszystkim polityczne – prestiż, „my na pewno mamy rację”, pamiętamy komisję w tej sprawie, wszyscy napinali mięśnie… Za błędy się płaci. Trzeba było, myślę, porozumieć się wtedy, kiedy jeszcze była szansa dobrego porozumienia. Dzisiaj mam nadzieję, ze nadal jest szansa. Pójście tak do końca, „na zwarcie”, nie mówię, ze przyniesie korzyści tylko Eureko…

- Ale odszkodowanie czy dokończenie prywatyzacji?

- Wie Pan, naprawdę nie chcę wyrokować, bo to jest trudne i lepiej pół zdania powiedzieć na ten temat. Jest to jeden z największych problemów z jakim minister skarbu czy rząd się w tym obszarze zmierzy.

- Jeszcze sprawa trochę z obszaru rolnictwa, ale nie do końca. Komisja europejska uznała, że Polska nie przedstawiła wiarygodnych argumentów na tezę, że żywność GMO czyli ta genetycznie modyfikowana może jakoś szkodzić. Polska musi się dostosować ustawodawczo i rolnicy będą mogli siać modyfikowana kukurydzę.

- Moje zdanie jest jednoznaczne w tej sprawie. Gdyby w minionej kadencji została przegłosowana ustawa o tym, że nie można importować do Polski roślin (tu chodzi głównie o soję) genetycznie modyfikowanych i stosować je do produkcji pasz, to byłaby największa głupota, i to nie tylko ze względu na to, że łamiemy prawo europejskie, wewnętrzne ale i narażamy olbrzymi segment polskiego rolnictwa na kompletną katastrofę. Bo jeżeli wszyscy nasi sąsiedzi używają pasz dużo tańszych, właśnie tych, o których mówimy, a my byśmy byli jedynym państwem, które tego nie czyni, to jesteśmy przegrani.

- Weszły pasze, a teraz ma wejść wszystko.

- Nie, nie. To jest sprzeczne z prawem unijnym. Temat jest trudny, bo przeciętny nie tylko Polak, ale każdy jest słusznie przewrażliwiony na genetycznie modyfikowana żywność…

- Ale jest przewrażliwiony niesłusznie?

- Przesadnie, w wielu kwestiach przesadnie. Unia Europejska w swoim prawie potrafi się bronić przed niebezpieczeństwami tego typu, natomiast to, co dopuściła, uznajmy, że to nie jest zagrożenie.

- Czyli powinniśmy i zmienimy swoje prawo.

- Uważam, że należy dostosować nasze prawo do prawa europejskiego i nie dyskutować.

- Polska już nie wolna od GMO.

- Polska w Unii Europejskiej.

- Dziękuję bardzo. Jarosław Kalinowski, wicemarszałek Sejmu był gościem Salonu.

Polecane