Jarosław Zieliński, PiS

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Poczekajmy na tę decyzję, mam mimo wszystko nadzieję, że ona taką nie będzie, jak dzisiaj donosi prasa, natomiast jeżeli tak, to należałoby się zastanowić nad czymś innym, mianowicie, jak działa w Polsce prokuratura.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Z sekretarzem generalnym PiS Jarosławem Zielińskim rozmawia Damian Kwiek.

 

„Rzeczpospolita” pisze dzisiaj, że śledztwo w sprawie afery przeciekowej prawdopodobnie zakończy się umorzeniem. To nie kompromituje okoliczności, w jakich z rządu usunięty został Andrzej Lepper?

 

 

Poczekajmy na tę decyzję, mam mimo wszystko nadzieję, że ona taką nie będzie, jak dzisiaj donosi prasa, natomiast jeżeli tak, to należałoby się zastanowić nad czymś innym, mianowicie, jak działa w Polsce prokuratura.

 

 

Pan powątpiewa w zasadność ewentualnego umorzenia takiego śledztwa? Nie ma takiego powodu?

 

 

Powątpiewam. Nie wiem, czy taka decyzja zapadnie. Nie ma pełnej wiedzy na ten temat, ale z tego, co wiem… dziwiłbym się, gdyby taka decyzja zapadła. Poza tym, proszę zwrócić uwagę, że sejmowa komisja śledcza również tę sprawę bada i z jej ustaleń – mimo wielkich wysiłków – jednak taki sam wniosek nie wynika.

 

 

Ale prokuratorzy śledzą i zapewne muszą śledzić działania komisji?

 

 

Komisja usiłuje znaleźć dowody przeciwko politykom PiS, właściwie wszystkie komisje, które w tej chwili funkcjonują, próbują to zrobić. To nie może być skuteczne, bo by było niezgodne z faktami. Komisja, która bada tę kwestię – również. Natomiast prokuratura powinna wziąć pod uwagę wszystkie obiektywne okoliczności. Jeżeli tak się nie stanie, to będzie kolejny sygnał, że nie mamy do czynienia z obiektywizmem.

 

 

Jakie konkrety, jakie fakty przemawiają za tym, żeby tego śledztwa nie zamykać?

 

 

Fakty oczywiste i znane powszechnie opinii publicznej. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie jest to moja rola., natomiast z tego, co opinia publiczna już wie, wynikałby raczej wniosek nieco inny… ale poczekajmy.

 

 

Wczoraj w Sejmie przepadły dwa projekty dotyczące ustanowienia Święta Trzech Króli dniem wolnym od pracy. Jeden z tych projektów był projektem PiS. Jest jeszcze w tej chwili szansa na kompromis, żeby Święto Trzech Króli było dniem wolnym? Platforma proponuje, że może poprzeć taki projekt, ale w zamian za wykreślenie z kodeksu pracy obowiązku dawania pracownikowi dnia wolnego w zamian za święto, które przypada w sobotę.

 

 

Dziwi mnie postawa PO. Z analizy wyników głosowania, którą wczoraj przeprowadziliśmy, wynikało, że zarządzono dyscyplinę głosowania, bo nawet tacy posłowie PO, o których wiem, nie chcę wymieniać nazwisk, ale są tacy posłowie, z którymi rozmawiam… głosowali przeciwko temu rozwiązaniu, czyli za odrzuceniem w pierwszym czytaniu dwóch projektów ustaw, zarówno obywatelskiego, jak i poselskiego – Prawa i Sprawiedliwości. Przy okazji zwrócę uwagę na to, że Platforma ma w nazwie „Obywatelska”, a obywatelskie projekty są przez nią odrzucane w sposób bezpardonowy. To świadczy o prawdziwym obliczu tej partii. W tej chwili trudno by było naleźć jakiś kompromis, gdy Platforma nie daje możliwości dyskusji w komisji na ten temat. Przecież należałoby skierować oba te projekty do komisji i tam się zastanowić nad takim rozwiązaniem, które byłoby do zaakceptowania. Wydaje mi się, że odrzucenie wniosku w tak oczywistej sprawie jak przywrócenie tego święta, zniesionego w 1960 roku przez komunistów, jest zdumiewające, jeżeli chodzi o partię, która mieni się być partią wywodzącą z wartości, które by nakazywały inaczej postąpić. Gdy w pierwszym czytaniu następuje odrzucenie tych projektów, poszukiwanie rozwiązania kompromisowego jest trudne, bo nie ma procedury, dalszego toku prac nad taka ustawą. Ale myślę, że trzeba będzie wrócić po raz trzeci – bo już dwukrotnie taka próba była podejmowana – i być może nareszcie część posłów PO nie posłucha swojego kierownictwa i zagłosuje inaczej.

 

 

Ale oficjalna propozycja jest taka, że jeśli państwo zgodzą się na wykreślenie z kodeksu pracy obowiązku spoczywającego na pracodawcach, żeby pracownikom dać dzień wolny w zamian za święto, które przypada w sobotę, wtedy będzie zgoda na wpisanie Święta Trzech Króli. Chodzi o zachowanie równowagi, żeby nie tworzyć dodatkowego dnia wolnego od pracy, który uderzy w budżet i przedsiębiorców.

 

 

Mnie zdumiewa upór Platformy w tej sprawie. Nie można tego święta – bardzo oczywistego, co do istoty – traktować inaczej niż innych świąt. Kodeks przewiduje dni wolne w przypadku innych świąt, które przypadają w dni wolne od pracy, i to nie może być potraktowane inaczej. Nie widzę najmniejszych powodów, żeby tak się stało.

 

 

Ale jeżeli państwo zależy na tym dniu wolnym, jeśli państwo zgodzą się na propozycję Platformy, to uda się ten cel osiągnąć. Dlaczego nie?

 

 

Myślę, że to jest gra ze strony Platformy. Gdyby tak było, nie odrzucałaby w pierwszym czytaniu tych projektów ustaw. Byłoby pole do negocjacji, było pole do pracy komisyjnej i do rozmowy. Takiego pola nie zostawiono. Poza tym, Polska nie jest krajem, w którym jest najwięcej świat, jesteśmy w środku tabeli europejskiej, jeżeli chodzi o liczbę dni wolnych od pracy, więc ten argument, którego używa PO jest także chybiony.

 

 

Wczoraj PiS przegrało także głosowanie w sprawie zmian w konstytucji. Chodziło m.in. o wpisanie do konstytucji poszerzenia dostępu do akt IPN, odebrania przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom SB, a także przymusowego leczenia pedofilów. Dlaczego państwo chcieli wpisać w konstytucji takie zapisy?

 

 

Po to, żeby nikt w przypadku przyjmowania rozwiązań ustawowych nie mógł skarżyć tych rozwiązań do Trybunału Konstytucyjnego i wykazywać niezgodności z konstytucją. Przecież już wiele takich wysiłków było podejmowanych, chociażby jeżeli chodzi o ujawnienie prawdy o przeszłości, którą wciąż w Polsce nie jest w pełni znana – prawda, którą zna IPN, nie jest znana opinii publicznej, obywatelom. Obywatele podejmują decyzje wyborcze, nie wiedząc, kogo wybierają, bo nie znają przeszłości tych ludzi. Nam chodziłoby o to, żeby pełna prawda historyczna z okresu PRL, nie była przechowywana tylko przez IPN, tylko była znana powszechnie, ponieważ społeczeństwo musi znać prawdę, żeby móc dokonywać właściwych ocen.

 

 

Ale domyślam się, że dyskusji na temat zasadności wprowadzenia takich rozwiązań prawdopodobnie by nie było, tylko pytanie dotyczy tego, dlaczego w konstytucji. Dlaczego nie w zwykłych kodeksach? Zwykle sprawy szczegółowe wpisuje się do konkretnych kodeksów, a nie do ustawy zasadniczej, która – jak sama nazwa nas informuje – mówi o rzeczach zasadniczych.

 

 

Chodzi o stworzenie gwarancji, że ustawowe rozwiązania w tych dziedzinach, zarówno, jeżeli chodzi o kwestie medyczne, chociażby działania farmakologiczne związane z usuwaniem zagrożeń ze strony osób szczególnie niebezpiecznych, czy jeżeli chodzi o kwestie związane z pamięcią historyczną czy powszechny, otwarty dostęp do zawodów prawniczych – to jest ta trzecia sprawa, która była zapisana w naszym projekcie konstytucji. Żeby w przypadku przyjmowania rozwiązań ustawowych, nikt tego nie mógł skarżyć jako czegoś niezgodnego z konstytucją. Przecież takie próby już były i m.in. dlatego nie udało się przez dwadzieścia lat wolnej, niepodległej Rzeczpospolitej rozwiązać kwestii byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Próba, która została podjęta w ostatnim czasie, bardzo ograniczona próba zresztą, my proponowaliśmy znacznie szersze rozwiązania i dalej idące, też była kwestionowana przez lewicę jako rzekomo niezgodna z konstytucją. Chodziłoby o to, żeby wreszcie otworzyć drogę do jednoznacznych rozwiązań, które nie będą mogły być zaskarżone. Ale prawdziwe oblicze Platformy, która głosowała przeciwko temu, żeby nad tym pracować, tutaj również zostało ujawnione – tak jak w przypadku Święta Trzech Króli, tak w przypadku tego przedłożenia projektu zmian w konstytucji. Platforma pokazuje, jaką partią jest naprawdę.

 

Prezydenci: Polski, Litwy i Ukrainy świętowali wczoraj 440. rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej. Te uroczystości w jakiś sposób zakłóciła pikieta zorganizowana m.in. przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego. Ksiądz Zalewski mówił w trakcie tej pikiety, że Wiktor Juszczenko jest gloryfikatorem UPA i SS "Galizien” i nie powinien dostawać doktoratu honoris causa, który otrzymał razem z prezydentem Polski, prezydentem Litwy. Kto tu ma rację? Organizatorzy tych obchodów czy organizatorzy pikiety?

 

 

To były uroczystości związane z dalszą historią, z historią naszych narodów, z Unią Lubelską i myślę, że tym kierował się Katolicki Uniwersytet Lubelski, tymi względami i wartościowymi dokonaniami, rozwiązaniami unikalnymi w skali światowej z przeszłości, właśnie z okresu Unii Lubelskiej. I sądzę, że te późniejsze, bolesne relacje między naszymi państwami, z okresu II WŚ i z okresu powojennego nie były tutaj decydujące. Natomiast faktem jest, że w tych relacjach jest sporo bolesnych kart, które muszą być jakoś powoli wyjaśniane, a rany gojone. Natomiast ja bym nie chciał kwestionować decyzji KUL, bo ta decyzja, jak sądzę, wynikała z przekonania, że należy uhonorować reprezentantów tych państwa i narodów, które w przeszłości mogły podjąć tak cenną i ważną dla Europy współpracę, jaka miała miejsce dzięki Unii Lubelskiej.

 

 

Jaką decyzję zdaniem pana posła podejmie prezydent w sprawie ustawy medialnej?

 

 

Nie wiem, jaką ostatecznie podejmie decyzję prezydent RP, natomiast jest zupełnie oczywiste, że ta ustawa nie powinna wejść w życie, bo to jest ustawa szkodliwa dla mediów publicznych. gdyby rzeczywiście weszła w życie, spowodowałaby, że media publiczne w Polsce przestałyby istnieć, niezależnie od tego, jaki byłby zapis dotyczący finansowania, czy z gwarancjami wysokości finansowania czy też nie. To, ile środków z budżetu otrzymywałyby media publiczne, byłoby uzależnione od decyzji władzy politycznej. To nie jest dobre rozwiązanie, to jeszcze bardziej podporządkowuje media publiczne władzy politycznej niż dotąd, bo z jednej strony są personalne kompetencje, delegowanie osób do zarządzania mediami publicznymi, a z drugiej strony – i to jest dużo ważniejsze, bo to jest podstawa – niezależność mediów publicznych zależy od tego, czy mają stałe i niezależne źródło finansowania. Abonament był takim stałym i niezależnym źródłem…

 

Ale kiepsko ściąganym.

 

 

Ale coraz bardziej kiepsko m.in., że obecny rząd, obecny obóz polityczny, Donald Tusk przede wszystkim jako premier i przewodniczący PO podważał istotę abonamentu. Przecież jeżeli premier mówi, że abonament nie jest dobrym rozwiązaniem, że to jest rozwiązanie, które trzeba znieść, to obywatele tego słuchają i przestają płacić.

 

Ale wcześniej ściągalność też nie była zbyt wysoka.

 

 

Była dużo większa.

 

 

Grzegorz Napieralski namawiał prezydenta, aby prezydent podpisał tę ustawę po to, żeby potem można ją było nowelizować i wpisać finansowanie mediów publicznych z odpisu podatkowego. Może to jest sensowny pomysł?

 

 

Trzeba raczej zacząć pracę nad nową ustawą, gdyby ta upadła – ja bym się cieszył, gdyby ta szkodliwa ustawa upadła ostatecznie – czy poprzez weto czy skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego z nadzieją, że Trybunał rozpatrzy ją w sposób obiektywny, a obiektywnie rozpatrując, powinien uznać jej niezgodność z konstytucją, i wtedy należałoby szukać takich rozwiązań, które uchronią media publiczne od upadku i zapewnią takie ramy prawne ich działania, które pozwolą im pełnić misję publiczną. Ja wiem, że dzisiaj w Polsce, wielu z powodów różnych, politycznych i biznesowych, cieszyłoby się z tego, gdyby media publiczne upadły, bo na tym by skorzystały media prywatne. Przestrzeń jest przecież zawsze do zagospodarowania, gdy ktoś słabnie, to ktoś inny staje się silniejszym, a wiemy, że obecny obóz władzy jest związany z niektórymi mediami prywatnymi, komercyjnymi.

Polecane