Grzegorz Napieralski, SLD

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Grzegorz Napieralski, SLD

Pan minister Rostowski w różnych miejscach mówi różne rzeczy. Moim zdaniem mijał się wielokrotnie z prawdą, żeby nie mówić, że oszukiwał. Nie potrafi zarządzać kryzysem, nie potrafi sobie poradzić w trudnej sytuacji.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Z przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorzem Napieralskim rozmawia Krystian Hanke.

 

Czy w sprawie poprawki senackiej dotyczącej finansowania mediów publicznych jest szansa na porozumienie czy porozumienie?

 

Ja wierzę, że jest porozumienie, ale bardzo spokojnie do tego podchodzę, czekam na dzisiejsze głosowanie, które zaplanowane jest na godzinę 16. I wierzę głęboko, że klub PO powróci do wielkiej medialnej koalicji. Zresztą wczoraj na Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu ten pozytywny sygnał został wysłany, bo Komisja zarekomendowała odrzucenie tych poprawek.

 

Czyli co? Ten zapis o 880 mln zagwarantowanych wróci?

 

Odejdźmy na chwilę od kwoty, bo emocjonujemy się kwotą. O co chodzi? Chodzi o to, żeby znaleźć dobry system finansowania mediów publicznych – tak, aby one były dla Polaków za darmo, ale oprócz tego, że będą za darmo, żeby były na jak najwyższym poziomie, czyli znakomita edukacja, znakomita rozrywka, znakomita kultura i bardzo dobra 9informacja.

 

To znaczy, że ta kwota może się zmienić w ustawie? Będzie gwarantowana, ale jeszcze niższa?

 

Ta kwota jest zapisana jako graniczna na dole…

 

Ale może być niższa jeszcze?

 

Jeżeli chcemy obniżać wpływy do mediów publicznych, a dokładnie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która zgodnie z ustawą, zgodnie z tym, co mówi ustawa o misji mediów publicznych, o licencji programowej, będzie dzielić później te pieniądze, każda kwota mniejsza powoduje degradację mediów publicznych. Media publiczne mają do spełnienia misję, czy mają zająć się tymi programami…

 

Które się nie opłacają w mediach komercyjnych.

 

Które nie są komercyjne, ale są znakomicie opłacane dlatego, że – myślę tu o różnych grupach społecznych – to jest po prostu potrzebne.

 

Ale 880 mln złotych to jest już i tak niewielka kwota. Czy w takim razie SLD zgodziłby się na obniżenie tej kwoty, ale mimo wszystko zagwarantowanie? Bo o to szedł spór – żeby jakaś graniczna kwota była.

 

Kwota musi być wysoka i myśmy uznali, że kwota graniczna to jest ostatni wpływ, kiedy abonament, który płaciliśmy my, podatnicy, był na takim poziomie ściągalności zadowalającym. I taki pułap minimalny ustaliliśmy. Jeżeli ktoś by teraz chciał kombinować, a może mniej, a może więcej – więcej, proszę bardzo, jeżeli są pieniądze…

 

A jeśli mniej.

 

Mniej nie. Nie ma na to zgody.

 

Będzie wtedy SLD głosowało za przyjęciem ewentualnego weta prezydenckiego?

 

Studzę dzisiaj emocje. Po południu głosowania, zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Ja wierzę głęboko, że to piątkowe niefortunne zachowanie Platformy i to złe podszeptywanie niektórych doradców pana premiera – bo mi się wydaje, że to nie byłą decyzja pana premiera, tylko złe podszepty doradców, którzy chcieliby, żeby czasem Donald Tusk był jak Andrzej Lepper, takie hasła populistyczne rzuca i myśli, że się wszystkim to spodoba.

 

Ale minister Rostowski też to powtarzał, i to nawet chyba wczoraj. I marszałek Komorowski tu, w Salonie Politycznym też mówił, że nie może być medium publiczne taką oazą na Saharze, kiedy jest kryzys.

 

Po kolei: po pierwsze minister Rostowski, jeżeli miałby honor, to by odszedł, to jest człowiek, który doprowadził do totalnego kryzysu dzisiaj w Polsce, który się naprawdę zaczyna rozwijać; widzimy, co się dzieje w budżecie państwa, musimy go nowelizować, gdyby słuchał rozsądnych podpowiedzi, tego problemu by nie było; po drugie wypowiedzi polityków PO, a szczególnie marszałka – no to po pierwsze pracowaliśmy nad ta ustawą 5 miesięcy, to Platforma nie wiedziała, że jest kryzys? No, przepraszam… oni żyją w jakimś amoku? Rozumiem, że przez kilka miesięcy Platforma mówiła, że jesteśmy wyspą na oceanie kryzysu, znakomitym tankowcem na wzburzonych falach kryzysu – opisy były przepiękne, ale przecież wszyscy wiedzieliśmy, że kryzys szaleje.

 

Czyli zdziwił się pan wczoraj, jak usłyszał od ministra finansów, że jest jednak kryzys i trzeba zwiększyć deficyt?

 

Słuchając jego wcześniejszych wypowiedzi, to pan minister zmienia tu poglądy o 180 stopni… Jeżeli politycy PO wszystko to wiedzieli, to dlaczego zrezygnowali z propozycji SLD? My proponowaliśmy,   żeby to nie było bezpośrednie finansowanie z budżetu państwa, tylko żeby to znalazło się w odpisie od podatków, żeby to było w PIT-ie. Platforma tego nie chciała. Sama zgłosiła taką propozycję, przecież to był wniosek Platformy. My ze swoich postulatów się cofnęliśmy. Apeluję do polityków PO o spokój, bo oni taką demagogię chcą uprawiać…

 

Lepiej dla Platformy byłoby, gdyby jednak przyjęła rozwiązanie SLD? Jest możliwość powrotu do tych przepisów?

 

Już teraz nie ma żadnych możliwości i już nie kombinujmy, wróćmy do projektu ustawy, który był uchwalony w parlamencie czyli w Sejmie, który tam został zmieniony… Pięć miesięcy pracowaliśmy wspólnie nad ustawą, czasami się przepychaliśmy, czasami się droczyliśmy, spieraliśmy, ale w końcu trzy duże partie polityczne przygotowały projekt ustawy – tak, aby ratować media publiczne. Więc dzisiaj apeluję do Platformy Obywatelskiej, żeby nie niszczyła tego dorobku pięciu miesięcy ciężkiej pracy.

 

Dlaczego niszczy, jak pan myśli?

 

Bo jeżeli byłyby takie zachowania powtórzone w Sejmie, to wiadomo, że i PSL, i SLD się nie godzi na takie działanie.

 

To jaki ma cel Platforma, żeby robić taką zawieruchę?

 

Nie wiem, trzeba zapytać Platformę. Być może ma złych doradców… Mnie się przypomina dyskusja o finansowaniu partii politycznych. Tam Donald Tusk też nagle wybiegł: likwidujemy finansowanie partii politycznych całkowicie! I rozpoczęła się burzliwa dyskusja burzliwa dyskusja. Premier myślał, że będzie bohaterem, a okazało się, że padły rzetelne argumenty, że to nie tylko chodzi o finansowanie partii, ale też o utrzymanie pewnej klasy politycznej, pewnego standardu, ale również to, żeby nie było korupcji w Polsce. Premier zaczął się wycofywać, ustawa raz weszła, raz nie weszła… dochodziło do śmiesznych sytuacji. Apeluję, żeby tego już nie było, żebyśmy spokojnie dokończyli prace, bo jest wiele ważniejszych wyzwań niż media publiczne.

 

Na przykład budżet. Powiedział pan, że minister finansów powinien odejść, sam zrezygnować…

 

Już dawno powinien to zrobić.

 

Bo deficyt zwiększony za późno?

 

Po pierwsze pan minister w różnych miejscach mówi różne rzeczy. Po drugie moim zdaniem mijał się wielokrotnie z prawdą, żeby nie mówić, że oszukiwał. Po trzecie nie potrafi zarządzać kryzysem, nie potrafi sobie poradzić w trudnej sytuacji. Prowadzi strasznie liberalną, rabunkową politykę finansową.

 

Ale Europa nas podziwia. Ale może gdybyśmy wcześniej zwiększyli deficyt budżetowy, na przykład na początku roku, to dziś musielibyśmy zwiększać kolejny raz i to by już nie była dobra wiadomość?

 

Ja nie wiem, czy Europa nas podziwia. Bo to tylko mówi minister finansów i Donald Tusk. Ja nie słyszę, żeby ktoś nas podziwiał. Gdyby ktoś przyjechał do Polski i zobaczył kolejne zamykane zakłady pracy, kolejne grupy zawodowe, które czują się zagrożone, gdyby pojechał do Szczecina czy do Gdyni – stoczniowcy naprawdę boją się o swój los – to już ten obraz wygląda inaczej. Problem polega na tym, że minister finansów, który był naciskany choćby przez SLD, w sposób bardzo merytoryczny, prosiliśmy go o to, żeby zmienił politykę, spojrzał na to, jak konstruować budżet w inny sposób, być może wielu negatywnych zjawisk dzisiaj by nie było. Niestety tego pan minister nie robi.

 

Sojusz Lewicy Demokratycznej został nazwany „sektą” i to przez pana partyjnego kolegę Andrzeja Szejnę…

 

Mój kolega – i bardzo żałuję tego – który przegrał wybory, mimo 1. miejsca, dużego zaangażowania wielu znanych polityków lewicy w jego kampanię wyborczą, przegrał sromotnie i dzisiaj być może w taki sposób nieprzyjazny dla koleżanek i kolegów z SLD po prostu próbuje leczyć swoje frustracje.

 

Będą konsekwencje partyjne?

 

Na pewno. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby ktoś w mediach w sposób tak nieprzemyślany i nieprawdziwy niszczył SLD.

 

Ryszard Kalisz też mówił, że nie ma pan charyzmy, że nie jest pan najlepszym kandydatem na przywódcę SLD…

 

Ryszard Kalisz mówił całkowicie co innego, a jego słowa były interpretowane inaczej. I to już wyjaśnialiśmy wielokrotnie. Rozmawiałem z Ryszardem Kaliszem. Natomiast Andrzej Szejna – czarno na białym. Po prostu zachowuje się nie fair wobec koleżanek i kolegów z partii.

 

Będzie sąd partyjny?

 

Nie wiem. To jest marginalna sprawa. Jest wiele ważniejszych spraw. Właśnie to, co pan powiedział – przygotowanie do budżetu. Mamy poważne sprawy przed sobą. Jutro – debata na temat odwołania właśnie pana Rostowskiego, ministra finansów.

 

SLD zagłosuje za?

 

Tak… Kilka ważnych ustaw przed nami, ale chcemy się skupić na pakiecie antykryzysowym – to dla nas jest istotna sprawa. Również sprawa in vitro, która gdzieś krąży. Proszę zwrócić uwagę, jak dużo jest ważnych spraw. Incydentalna sprawa kolegi, który przegrał wybory, mimo że partia w niego inwestowała.

 

To prawda, że Joanna Senyszyn dostała pożyczkę z partii? I jak ma ją oddać?

 

To są kłamstwa i pomówienia kolegi Andrzeja Szejny i aż głupio mi się przed panem tłumaczyć…

 

Nie było takiej pożyczki?

 

Myśmy pomagali wszystkim kandydatom. Byliśmy chyba jedyną partia, która przyjęła naczelną zasadę, że każdy kandydat poniżej 1. miejsca ma wsparcie finansowe, pomoc techniczną i druk materiałów wyborczych – bo wiadomo lider ma zawsze łatwiej.

 

Czyli pani Senyszyn nie musi oddawać tych pieniędzy?

 

Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to są nasze wewnętrzne szczegóły finansowania kampanii wyborczej…

 

Ale jest kwestia prawna tutaj – wątpliwość, jak ma oddać taką kwotę.

 

Naprawdę na zarzuty nieprawdziwe nie chce mi się odpowiadać.

 

Panie przewodniczący, wymienił pan listę zadań, jakie stoją przed SLD, to ja dodam jeszcze jedno – podobno SLD wzięło się ostro do pracy, przygotowuje przepisy, które mają realizować postulaty kobiet. W weekend był Kongres Kobiet. Tam jednym z postulatów jest parytet na listach wyborczych. Będzie specjalny projekt ustawy?

 

Ja w specjalnym oświadczeniu poparłem postulaty ustalone na Kongresie Kobiet. Chciałbym się w przyszłym tygodniu spotkać z organizatorkami tego znakomitego wydarzenia. Tam jest wiele ważniejszych postulatów niż parytet – parytet jest taki prosty i medialny.

 

Ale będzie zawarty w tych przepisach, w tym projekcie?

 

Jest kilka ważniejszych tez, które wypłynęły z tego Kongresu. Po pierwsze rola kobiety w życiu politycznym, społecznym czy gospodarczym. Panie wyraziły niepokój, że na przykład twarzą biedy czy niepowodzenia dzisiaj jest często w Polsce twarz kobiety, ze kobieta ma problem w awansie, w lepszych zarobkach, w możliwości prowadzenia własnej kariery politycznej czy biznesowej. Ważniejszy niż parytety postulat to też taki, aby był minister, ktoś w rządzie, pełnomocnik – to już jest mniej ważne, jak to jest prawnie usankcjonowane – który by właśnie wyrównywał poziom tych… i oczywiście…

 

Ale była w rządzie SLD pani Magdalena Środa i nie było znaczących zmian.

 

Ale krótko pracowała. Mieliśmy tylko cztery lata, a wiadomo, że taki proces trwa latami. Trzeba zmienić całą świadomość, ni tylko panów, ale całego polskiego społeczeństwa. Więc – jak powiedziałem – chciałbym się spotkać z organizatorami…

 

Z Jolantą Kwaśniewską…

 

Też.

 

Z kwiatami…

 

Też… Zrobię to z wielką przyjemnością.

 

Ale Jolanta Kwaśniewska powiedziała „nie”, a jak kobieta mówi „nie”, to mężczyzna chyba powinien uszanować to „nie”, bo może zostać uznany za nachalnego albo natrętnego.

 

Ale przecież spotkanie z kwiatami nie musi dotyczyć tylko startu pani Jolanty Kwaśniewskiej w wyborach prezydenckich, ale również choćby spraw, o których teraz rozmawiamy, czyli na przykład roli kobiety w Polsce. To spotkanie na pewno będzie miłe i sympatyczne. Natomiast my chcemy przygotować cały pakiet rozwiązań. Rozmawiałem wczoraj z moją koleżanką klubową Izabelą Jarugą-Nowacką, która też w rządzie SLD tymi sprawami się zajmowała, a później była wicepremierem. Chcielibyśmy złożyć cały pakiet pomysłów i projektów z naszej strony, zaproponować organizatorkom tego znakomitego przedsięwzięcia, że jesteśmy do dyspozycji, pokazać, co już zrobiliśmy, jaki są nasze projekty już przygotowane – bo tutaj zaskoczę – mamy kilka ciekawych projektów już przygotowanych?

 

Jakie? Chociaż tytuł? Hasłowo…

 

Nie mogę. Chciałbym najpierw przedstawić to organizatorkom tego Kongresu i potem wyjdziemy z tym do marszałka Sejmu.

 

Czyli do kwiatów Jolanta Kwaśniewska dostanie założenia do nowych przepisów – to może się zgodzi.

Polecane